Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 26.10-01.11.2002 r.

PRZEMYŚL

Wybierzemy prezydenta w drugiej turze
* W Przemyślu odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich - wynika z nieoficjalnych wyników uzyskanych w miejskich komisjach wyborczych w tych miastach. W Przemyślu do drugiej tury przeszli: Robert Choma ("Prawica Razem") - 6464 głosy i Kazimierz Nycz (SLD - UP) - 6408 głosów. Z nieoficjalnych szacunków wynika, że w 23-osobowej radzie miejskiej Przemyśla znalazły się: SLD-UP i "Prawica Razem" po 5 mandatów, Prawo i Sprawiedliwość - 4, Liga Polskich Rodzin - 3, lewicowy komitet wyborczy "Fundacja San" i utworzony przez działaczy Unii Wolności i Platformy Obywatelskiej "Samorząd dla Przemyśla" po 2 mandaty, po jednym radnym wprowadzili także "Samoobrona" i lokalny komitet wyborczy "Przedsiębiorcy i Spółdzielcy".

* W Przemyślu głosowały siostry Karmelitanki Bose, którym reguła zakonna nie zezwala na opuszczanie klasztornych murów. Mogą to uczynić tylko w szczególnych przypadkach losowych, a także w wyjątkowych sytuacjach, do jakich zaliczają m. in. wybory prezydenckie, parlamentarne i samorządowe, w których od pewnego czasu systematycznie uczestniczą. Tak było i tym razem. "Mimo, iż żyjemy w odosobnieniu, nie są nam obojętne losy kraju, regionu i miasta" - powiedziała siostra przełożona klasztoru. "Zależy nam, by naszym miastem rządzili ludzie mądrzy i odpowiedzialni, czyniący dobro. Dlatego uważamy za swój moralny obowiązek wzięcie udziału także w tegorocznych wyborach". Obecnie w przemyskim klasztorze przebywa 27 sióstr Karmelitanek Bosych.

Ojciec Pio patronem Szpitala w Przemyślu
* Ojciec Pio zostanie prawdopodobnie patronem Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu. Kandydatura wymaga zaakceptowania przez Sejmik Wojewódzki Podkarpackiego, który jest organem założycielskim dla placówki. Z propozycjami imienia dla Szpitala Wojewódzkiego występowali mieszkańcy. Wśród nadesłanych przez nich kuponów najwięcej głosów zebrał ojciec Pio, a następny w kolejności był bł. ks. Jan Balicki. Wśród kandydatów na patrona często przewijało się również nazwisko prof. Rudolfa Weigla, odkrywcy szczepionki przeciw tyfusowi. Ostateczna decyzja w sprawie wyboru jednego z nich powinna zapaść w ciągu kilku najbliższych tygodni.

Ku zadowoleniu strażników
* 150 tys. złotych wyłoży jeszcze w tym roku miasto na organizację centrum monitoringu i zainstalowanie trzech kamer. Podobne kwoty wyasygnuje w 2003 i 2004 roku. Łącznie ma być 16 kamer. Wytypowane obszary miasta będą obserwowane przez całą dobę. Obraz z kamer będzie nagrywany. Pierwsze będą monitorowały rynek, okolice ul. Jagiellońskiej, Kamiennego Mostu i ul. Ratuszową. Centrum monitoringu zostanie zlokalizowane w Komendzie Miejskiej Policji. Będzie tam również dyżurował strażnik miejski. - Kamery ułatwią nam w razie jakiegoś zdarzenia szybkie skierowanie patrolu w jego miejsce. W Jarosławiu takie urządzenia funkcjonują i tamtejsi strażnicy są zadowoleni - mówi Andrzej Kasper, komendant SM w Przemyślu. - Kamery wszystkiego nie załatwią. W rejony, gdzie będą one zainstalowane, również będziemy wysyłać strażników - zaznacza. - 12 firm złożyło oferty. W najbliższych dniach którąś wybierzemy i przystąpimy do montażu urządzeń - dodaje Jerzy Żemełko, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Przemyślu. Całą kwotę na sfinansowanie monitoringu wyłożyło miasto. Mile widziani byliby sponsorzy, np. banki i właściciele sklepów. Im gęściej umieszczone zostaną kamery, tym bezpieczniej będzie handlować i i obsługiwać klientów.

Fort XIII na trzy lata
* Rada Powiatu wyraziła zgodę na dzierżawę fortu nr XIII "San Rideau" więcej niż na trzy lata. Pozwoli to na kontynuację kompleksowego programu ratowania twierdzy i wykorzystywania ich do celów turystyczno- rekreacyjnych. Forty słynnej przemyskiej twierdzy z okresu I wojny światowej administrowane są po części przez miasto, powiat i gminy. Już dwa lata temu Rada Powiatu podjęła uchwałę zobowiązującą Zarząd Powiatu do przejęcia fortów położonych w Kuńkowcach (gm. Przemyśl), Bolestraszycach (gm. Żurawica) oraz Jaksmanicach i Siedliskach (gm. Medyka).
- Fort "San Rideau" w Bolestraszycach, o powierzchni 6,5 ha, będący własnością powiatu, traktowany jest przez nas priorytetowo - mówi Zdzisław Szeliga, rzecznik prasowy przemyskiego starostwa. - Zgoda na wydłużenie okresu jego dzierżawy powinna skłonić prywatnego przedsiębiorcę do zagospodarowania fortu zgodnie z wytycznymi konserwatora zabytków. Fundacja Karpacka w br. przekazała przemyskiemu starostwu 4 tys. USD. Za te pieniądze wykonano i zamontowano trwałe tablice informacyjne na 11 fortach pierścienia wewnętrznego twierdzy. W planie jest przygotowanie dogodnych dróg i dojść do tych zabytków. Generalnie kierunek działań jest taki, aby forty, będące własnością samorządów, zagospodarowywały osoby prywatne, mające pomysł na ich ożywienie, bez naruszania zabytkowych walorów. Pierwszy przykład już jest - Tomasz Idzikowski z Przemyśla dzierżawi fort w pobliskiej Łętowni. Zmiany na lepsze są, co potwierdzają liczne wycieczki, w tym zagraniczne. Przemyska twierdza została wzniesiona przez monarchię Austro-Węgierską na przełomie XIX-XX w. Składa się z 15 fortów głównych oraz 29 pomocniczych (łącznikowych i osłonowych). W I wojnie światowej broniła się przez 179 dni. Po Antwerpii i Verdun zaliczana jest do największych wśród 200 istniejących fortyfikacji w Europie.

* Mimo fatalnej pogody, kilkudziesięciu najwytrwalszych piechurów wędrowało szlakami Pogórza Przemyskiego podczas XXIX Ogólnopolskiego Rajdu "Twierdza Przemyśl" Trasy były dostosowane do możliwości turystów. Najbardziej wytrawni wybrali trudny wariant - z Dubiecka (pod patronatem Klubu Górskiego), natomiast dzieci i młodzież maszerowały szlakiem nieco łatwiejszym z Pikulic. Wszystkie drogi wiodły do Przemyśla.
- Trasy biegły urozmaiconymi szlakami i ciekawymi pod względem krajobrazowym - opowiada Janusz Motyka, komandor rajdu. - Można było podziwiać zarówno piękno przyrody Pogórza Przemyskiego, jak i pozostałości architektury militarnej.

Bóg - Honor - Ojczyzna
* Żołnierze wcieleni 1 bm. do jednostek garnizonu złożyli w sobotę uroczystą przysięgę. Było to niemałe przeżycie dla 42 poborowych z 14 Brygady OT Ziemi Przemyskiej i 50 - z Polsko-Ukraińskiego Batalionu Sił Pokojowych. Radość i wzruszenie dzielili z nimi rodzice, krewni i znajomi. - Tylko z naszego osiedla Kombatantów do mego syna Grzegorza przyjechało pięć samochodów ze znajomymi - pochwaliła się Wanda Chrupcała z Jarosławia, która wraz z mężem Bogusławem została po przysiędze wywołana przed front szyku, by odebrać gratulacje, kwiaty i list pochwalny od dowódcy garnizonu - płk. dypl. Witolda Pawlicy. - Miło nam, że dzięki postawie Grześka spotkała nas taka niespodzianka - dodała pani Wanda. - Wstydu nam nie przynosi. Został tak wychowany, że ma sobie dawać radę w życiu. Gratulacje przyjmowali także rodzice innych wzorowych żołnierzy: Helena i Ryszard Rolkowie, Albina i Józefa Paszkowie, Małgorzata i Dariusz Zychowie, Maria Fiołek, Krystyna i Henryk Rutkowscy, Urszula i Waldemar Sztorcowie oraz Janina i Władysław Rydzikowie. Za nienaganną postawę w okresie szkolenia podstawowego ich synowie - Tomasz, Rafał, Marcin, Grzegorz, Jakub, Alan i Andrzej zostali nagrodzeni czterodniowymi urlopami. Wszyscy pozostali zaprzysiężeni 26 bm. żołnierze otrzymali przepustki do poniedziałku ( do godz. 24).

* Sprawa łapówek za załatwianie egzaminów na prawo jazdy zatacza coraz szersze kręgi. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, zarzut postawiono przemyślaninowi B.
- Wobec tej osoby zastosowano dozór policyjny - potwierdza Elżbieta Kosior, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. Nadal w areszcie przebywa zatrzymany 16 października Józef O., zastępca dyrektora przemyskiego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. Prokuratura zarzuca mu przyjęcie 2,5 tys. zł łapówki od 5 osób w zamian za załatwienie zdania egzaminu na prawo jazdy. Prawnicy Józefa O. złożyli zażalenie na tę decyzję.
- W przyszłym tygodniu odbędzie się posiedzenie w sprawie złożonego zażalenia - dodaje Kosior. Sprawa łapówek w przemyskim WORD może dotyczyć kilkudziesięciu osób, które bezprawnie miały zaliczone egzaminy na prawo jazdy. Niektórzy nawet nie pojawiali się na egzaminie a ich nazwiska zostały dopisywane do listy osób, które zdały. Niewykluczone są kolejne zatrzymania.

JAROSŁAW

* Miejski Ośrodek Kultury mieści się w zabytkowym budynku Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" oraz w XVII-wiecznej kamienicy Gruszewiczów. Może ta lokalizacja sprawia, że mimo "mizerii" w kulturze, tutaj jest klimat do różnych przedsięwzięć. Jarosławski MOK może poszczycić się szeregiem imprez nie tylko o zasięgu lokalnym, czy regionalnym, ale ogólnopolskim, a nawet międzynarodowym. - Jedną z najpopularniejszych imprez jest Jarmark Słowiańskich Zespołów Folklorystycznych, w którym uczestniczą grupy z Polski, Białorusi, Czech, Rosji, Słowacji i Ukrainy - mówi dyrektor MOK, Teresa Piątek. - Na uwagę zasługują też Międzynarodowe Spotkania Teatrów Ulicznych i Plenerowych oraz Jarmark Muzyki Country, także Ogólnopolski Festiwal Kolęd i Pastorałek, Wielka Majówka - czyli cykl imprez z udziałem gwiazd polskiej estrady oraz solistów i zespołów z naszego ośrodka, Przegląd Szkolnych Teatrzyków Dziecięcych "Czerwony Kapturek zaprasza w świat baśni", Konkurs Piosenki dla Dzieci "O złoty klucz do sławy", Jarosławski Jarmark Muzyczny, Spotkania Teatralne "Jasełka" itp. Ponadto działają tu aż trzy galerie, w których prezentuje się zarówno prace rodzimych twórców, jak i artystów z kraju i zagranicy. W Jarosławiu, z którego wywodzi się liczna grupa znanych artystów -plastyków, wychowanków Państwowego Liceum Sztuk Pięknych im. Stanisława Wyspiańskiego, ma to szczególne znaczenie. Nie zapomina się też o najmłodszych, dla których utworzono oddzielną galerię "W korytarzu". W dzisiejszych czasach, gdy tzw. prowincjonalne placówki kulturalne na ogół bardzo cienko przędą i często niemal zupełnie zamiera w nich życie artystyczne, jarosławski MOK należy do chlubnych wyjątków. Wystarczy powiedzieć, że działa tu m. in. Teatr Słowa, Kabaret "Trzy po trzy", Towarzystwo Fotograficzne "Atest 2000", zespół recytatorski, chór "Jarosław", zespoły wokalno-instrumentalne, grupy taneczne oraz różnego rodzaju kluby, w tym twórców ludowych i seniora. Dyr. Teresa Piątek nie ukrywa, że w obecnej rzeczywistości nie jest łatwo prowadzić taką działalność kulturalną, o jakiej można zamarzyć. Lecz zapał i entuzjazm prawdziwych animatorów życia kulturalnego, autentycznych zapaleńców, poparty dobrą współpracą z Urzędem Miejskim, może "przenosić góry". I pewnie dzięki temu w jarosławskim MOK mniej się narzeka, a więcej robi.

Współpraca transgraniczna
* "Transgraniczna współpraca w okresie transformacji gospodarki" była tematem międzynarodowej konferencji w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. Wzięli w niej udział naukowcy z Odessy, Kijowa, Doniecka i Lwowa oraz z Białorusi i Słowacji. Stronę polską reprezentowali naukowcy z Krakowa, Wrocławia i Lublina. W konferencji uczestniczyli przedstawiciele władz samorządowych. Tematyka dotyczyła głównie problemów szeroko rozumianej współpracy transgranicznej oraz tworzenia centrów badawczych rozwiązujących problemy wynikające z braku dopracowanych strategii rozwoju naszego Euroregionu. Rektor jarosławskiej PWSZ, prof. Antoni Jarosz, zwrócił uwagę na konieczność większej przedsiębiorczości podmiotów gospodarczych. Uzasadniając potrzebę powołania Instytutu Polsko-Ukraińskiego, niezbędnego do uaktywnienia transgranicznej współpracy regionów lwowskiego i podkarpackiego w różnych sferach życia społecznego i gospodarczego. Konieczność współpracy między partnerskimi województwami lwowskim i podkarpackim mocno akcentował także ekonomista ukraiński prof. Marian Doliszny. Uczeni z Ukrainy i Słowacji wiele uwagi poświęcali problemom współpracy społeczno-gospodarczej i naukowej w ramach Euroregionu Karpaty, z perspektywą wykreowania podregionu "San". Podkreślił to m. in. prof. Zbigniew Zioło z Krakowa, zdecydowanie popierający utworzenie Instytutu Polsko-Ukraińskiego. Konferencja była jednym z etapów ścisłych kontaktów naukowych, jakie od czterech lat utrzymują Instytut Badań Regionalnych we Lwowie i jarosławska PWSZ.

* Na jednego wykładowcę w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej przypada 80 studentów - wynika z naszych obliczeń. Zgodnie z przepisami - powinno 30. - Naruszenie przepisów grozi nawet zamknięciem szkoły - komentują w ministerstwie. Zgodnie z wymogami Ministerstwa Edukacji Narodowej w państwowych wyższych szkołach zawodowych na 30 studentów powinien przypadać co najmniej jeden samodzielny pracownik naukowy (profesor, doktor habilitowany) zatrudniony na etacie. Tymczasem w PWSZ w Jarosławiu pracuje 48 pracowników naukowych. Na studia dzienne przyjęto tu ok. 2983, a na zaoczne - 900. Na jednego samodzielnego pracownika naukowego przypada zatem ponad 80 studentów zakładając, że wszyscy wykładowcy są zatrudnieni na etatach, a nie umowach-zlecenie. Czy tak jest, tego w jarosławskiej szkole nie chciano nam powiedzieć.
- To nie nasza wina, że nie otrzymaliśmy zgody z Ministerstwa na zatrudnienie większej liczby pracowników. Jakość kształcenia w jarosławskiej szkole ma zbadać Państwowej Komisji Akredytacyjna - tłumaczy Zofia Kukla, pełniąca funkcję kanclerza PWSZ w Jarosławiu. Na pytanie, dlaczego przyjęto tak dużą liczbę chętnych, Kukla odpowiada: - Widocznie studenci nas lubią. Monika studentka organizacji turystyki wybrała jarosławską szkołę dlatego, że interesowała ją specjalność handlowo-celna. Gdy w lipcu składała podanie, została poinformowana, że uczelnia nie ma jeszcze oficjalnej zgody na uruchomienie tej specjalności. Studentom radzono więc składać podania na inne kierunki z zaznaczeniem w nawiasie, że chcą studiować na specjalności handlowo-celnej.
- Dopiero pod koniec września dowiedzieliśmy się, że takiej specjalności nie będzie - mówi Monika.
- Nigdy nie przeprowadzaliśmy naboru na handel i obsługę celną, ponieważ nie mieliśmy na to zgody - tłumaczy Zofia Kukla. - Studenci będą mogli wybrać tę specjalizację dopiero na 4 roku.

PRZEWORSK

* Rozpoczęto przebudowę skrzyżowania drogi E 4 z ulicami Szpitalną i Studziańską, najbardziej uciążliwego w mieście i na podkarpackim odcinku E 4. Największe problemy z pokonaniem tego skrzyżowania mają kierowcy wyjeżdżający ul. Szpitalną, ze szpitala i pobliskiego osiedla mieszkaniowego. Zwłaszcza ci, którzy chcą się włączyć do ruchu jadąc do centrum Przeworska oraz Jarosławia i Przemyśla. W godzinach popołudniowych, trzeba czekać kilkanaście minut. Spore trudności mają kierowcy jadący od ul. Studziańskiej. Każdej doby przez to skrzyżowanie przejeżdża kilkanaście tys. pojazdów. Obok skrzyżowania znajduje się szkoła podstawowa. Jej uczniowie muszą pokonywać niebezpieczne, pozbawione sygnalizacji świetlnej przejścia dla pieszych. - Przebudowa tego skrzyżowania jest kontynuacją zakończonych w ubiegłym roku prac przy moście - mówi Janusz Magoń, burmistrz Przeworska. Od dwóch tygodni pracują w tym miejscu ekipy Jarosławskiego Przedsiębiorstwa Robót Budowlanych oraz jego podwykonawcy. - W miarę warunków pogodowych roboty będą prowadzone przez cały okres jesienno - zimowy. Liczymy, że inwestycja zostanie ukończona w maju przyszłego roku - dodaje Magoń. Będzie kosztowała 3 mln złotych. 80 proc. tej kwoty wyłoży Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych i Budowy Autostrad. Resztę miasto. Sygnalizacja świetlna będzie automatycznie reagować na natężenie ruchu. Poprawi to jego płynność.
- To nie jedyna inwestycja mająca usprawnić ruch samochodów w mieście. Kończymy opracowywać dokumentację obwodnicy, która rozwiąże problemy komunikacyjne - dodaje burmistrz. Budowa obwodnicy przyniesie miastu dodatkowe miejsca pracy oraz wpłynie na wzrost atrakcyjności inwestycyjnej terenów znajdujących się w jej pobliżu. Wokół niej mają powstać osiedla domków jednorodzinnych i obiekty przemysłowe. - To może być takie koło zamachowe dla rozwoju Przeworska - twierdzi burmistrz.

Śledztwo w przeworskiej cukrowni
* Rzeszowska delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (dawny UOP), działając na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Przemyślu, prowadzi wielowątkowe śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Cukrowni "Przeworsk". Funkcjonariusze interesują się m.in. opisywanym przez Super Nowości pobraniem od rolników pieniędzy na spłatę kredytu przeznaczonego na zakup nawozów i środków ochrony roślin, których cukrownia w wymaganym terminie nie przekazała do Wschodniego Banku Cukrownictwa.
- W sprawie Cukrowni "Przeworsk" zgromadziło się już kilka tomów akt - przyznał nadzorujący sprawę prokurator Stanisław Kalita z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
- W kręgu naszego zainteresowania oprócz szeregu różnych kwestii związanych z działalnością przedsiębiorstwa jest również ta dotycząca udzielania kredytu plantatorom. To istotny wątek śledztwa. Przypomnijmy. Wiosną 2001 roku doszło do podpisania trójstronnej umowy pomiędzy Cukrownią ,,Przeworsk", Wschodnim Bankiem Cukrownictwa i podwarszawską firmą dostarczającą środki ochrony roślin. Na jej podstawie, a także w oparciu o indywidualne umowy, druga z wymienionych instytucji udzieliła plantatorom kredytu na łączna kwotę 1,5 miliona złotych przeznaczonego na zakup nawozów oraz wspomnianych środków. Później, zgodnie z przedmiotowym dokumentem, cukrownia potrąciła każdemu z nich odpowiednią kwotę na poczet spłaty długu z należności za dostarczone plony. Okazało się jednak, że owe pieniądze nigdy nie wpłynęły na rachunek banku, ponieważ przedsiębiorstwo popadło w tarapaty finansowe. Niedawno, ku zaskoczeniu plantatorów, Wschodni Bank Cukrownictwa rozesłał do nich wezwania z żądaniem spłaty udzielonego kredytu. Ostrzegł, że jeśli w porę nie uregulują należności wówczas jej wyegzekwowaniem zajmie się komornik. Rolnicy są rozgoryczeni i zarazem bezsilni wobec kuriozalnej dla nich sytuacji. Przekonują, że już raz spłacili zobowiązania i nie mieli żadnego wpływu na poczynania cukrowni. Po naszej niedawnej publikacji na ten temat Zbigniew Słotwiński, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej w Boguchwale, złożył doniesienie do prokuratury. Przekonywał w nim, że roszczenia finansowe banku względem plantatorów są bezprzedmiotowe i obrażają ich. - We wtorek (29 bm.) byłem przesłuchiwany w sprawie - powiedział Zbigniew Słotwiński. - Uważam, że winni muszą być pociągnięci do odpowiedzialności karnej.

REGION

* W sklepach sprzedaż krajowej wódki po niższej cenie wzrosła o ponad 20 procent. "Polmos" w Łańcucie upłynnia teraz dwa razy więcej swoich wyrobów niż we wrześniu. Spada zainteresowanie alkoholem z przemytu. Obniżenie cen spowodowało, że z granic zniknęły "mrówki", a na bazarach handlujący wódką z przemytu nie mają już wielu nabywców na swój towar. Na bazarze w Dębicy w środę mogliśmy kupić półlitrowego "Nemiroffa" za 16 zł. Utargowaliśmy dwa złote, ale do transakcji nie doszło. Ukraińcy mają także wódkę po 10 zł. Mniej nie można, bo to poniżej opłacalności - twierdzą.
- Wódka "Polowa" kosztuje ok. 13 zł brutto w hurtowni - mówi Zofia Suchocka, prowadząca sklep i hurtownię "Metropol" w Dębicy. - Wielu klientów przekonało się, że lepiej kupić najtańszą wódkę wyprodukowana legalnie w kraju niż nawet znaną markę, ale z przemytu. Bardziej jest to widoczne na wsi. Możemy to zauważyć po sprzedaży alkoholu z naszej hurtowni poza Dębicę. Z dostarczaniem niektórych gatunków, szczególnie tych tańszych mają kłopoty także producenci. Z wyższych obrotów cieszą się producenci alkoholi z regionu. - W ciągu miesiąca sprzedaż naszych wyrobów wzrosła dwukrotnie - mówi Adam Zebzda, kierownik działu sprzedaży i marketingu Fabryki Wódek "Polmos" w Łańcucie. - We wrześniu wódka nie sprzedawała się dobrze, bo wszyscy czekali na obniżkę. Obecnie jest wyraźny wzrost obrotów. Na dodatek tańszy towar lepiej się sprzedaje. Na tym tylko zyskujemy. Czy jest to trwała tendencja będziemy mogli mówić za trzy, cztery miesiące.
Najlepiej z łańcuckiej wytwórni schodzi "Biała Dama", "Polonez" i "Łańcut". Niższej ceny wódek obawiają się coraz bardziej producenci piwa.

* Prawdopodobnie dopiero w poniedziałek lub we wtorek będą znane wyniki wyborów do sejmiku województwa podkarpackiego - poinformowała przed chwilą Antonina Borowiec z Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w Rzeszowie. "Wszystko wskazuje na to, że oficjalne wyniki wyborów do sejmiku będziemy mogli ogłosić po przerwie świątecznej. Prawdopodobnie będzie to w poniedziałek lub wtorek przyszłego tygodnia" - powiedziała Borowiec. Do czwartku wpłynęły protokoły od 17 spośród 25 komisji powiatowych. Borowiec dodała, że "niektóre protokoły były zwracane do poprawy".

* Jak informuje Wojewódzki Komisarz Wyborczy, wybory w regionie przebiegały raczej spokojnie. Odnotowano jednak kilka incydentów. W Kolbuszowej mieszkańcy jednego z bloków, którzy przyszli głosować około siódmej rano, nie znaleźli swoich nazwisk na listach wyborców. Okazało się, że spis nie uwzględnia budynku o numerze 5C przy ulicy Partyzantów. Jednak po interwencji komisji wyborczej już po kilkudziesięciu minutach w urzędzie gminy wydrukowano dodatkową listę, na której znalazło się dwudziestu czterech mieszkańców uprawnionych do głosowania. Natomiast w Przemyślu nazwisko jednego z kandydatów wydrukowano w rodzaju żeńskim. Dlatego każdy z wyborców był osobiście informowany przez komisję o pomyłce. W Dębicy kobieta zasiadająca w komisji wyborczej była pijana. Miała blisko 2 promile alkoholu we krwi.

Czy bony towarowe się przeterminują?
* Kto otrzymał w pracy bony na zakup towarów w danej sieci sklepów, nie musi się spieszyć z ich realizacją. Po 10 listopada nie można ich emitować, ale data ważności wydrukowana na talonie obowiązuje, wiąc zakupy można robić spokojnie.
- Realizacja bonów nie powinna być sprzeczna z prawem. Tak nam się wydaje - informuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, zastrzegając, że ich interpretacja nie jest wiążąca dla sądu. O tym, że bony towarowe od 10 listopada miałyby być sprzeczne z prawem pisaliśmy 2 tygodnie temu. Pojawiły się wtedy wątpliwości, czy bony zakupione wcześniej przez zakład pracy, będzie można jeszcze realizować po 10 listopada. Fragment ustawy o bonach jest jednak tak nieprecyzyjnie sformułowany, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta dopiero teraz (przepis jest z lipca) opublikował jego interpretację.
- Wydaje się, że bony towarowe wyemitowane i sprzedane przed wejściem w życie ustawy, będą mogły być zrealizowane już w czasie jej obowiązywania - mówi Elżbieta Anders z Biura Prasowego UOKiK. - Ustawa nie przewiduje przepisów przejściowych. Zatem do umów zawartych przed wejściem w życie ustawy należy stosować przepisy dotychczasowe.
Anders twierdzi jednak, że Interpretacja UOKiK nie jest wiążąca dla sądów. - Wiele wątpliwości rozstrzygną dopiero konkretne wyroki w sprawach o naruszenie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji - mówi.

KRONIKA POLICYJNA

Nielegalna "hurtownia" spirytusu...
* 1300 litrów spirytusu i 1480 paczek papierosów różnych marek znaleźli policjanci oraz funkcjonariusze Straży Granicznej w domu należącym do 34 -letniego Janusza G. w Buszkowiczkach k. Przemyśla. Była to prawdopodobnie nielegalna hurtownia, w której właściciel gromadził pochodzące z przemytu towary, nie posiadające znaków akcyzy.

* Ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu miał mężczyzna, który pistoletem gazowym sterroryzował taksówkarza. Sprawca groził kierowcy śmiercią. Do bulwersującego zdarzenia doszło w piątkowe (25 bm.) popołudnie w Przemyślu. Tego dnia około godziny 16 dwóch mężczyzn zamówiło kurs z ulicy Sportowej na ulicę Krasińskiego, gdzie oczekiwał na nich 62-letni znajomy. Ku zdziwieniu młodego kierowcy taksówki, klienci zaczęli spierać się o to, który z nich powinien uregulować opiewającą na 7 złotych należność za usługę. W końcu uzgodnili, że to właśnie wspomniany kolega musi zapłacić taksówkarzowi. Tamten miał zgoła odmienne zdanie. Podszedł do samochodu, wyciągnął z kieszeni broń i mówiąc "Teraz cię zabiję!" przystawił ją taksówkarzowi do głowy. Kierowca nie stracił zimnej krwi. Wysiadł z auta, a kiedy "klienci" odeszli, oddalił się nieco i telefonicznie zaalarmował dyspozytorkę swojej korporacji. Ta wezwała policję. Funkcjonariusze bez problemu zatrzymali podejrzanego.
- W wydychanym przez niego powietrzu alkomat wykazał ponad 2 promile alkoholu - poinformował mł. insp. Marek Rzepka, zastępca komendanta miejskiej policji w Przemyślu. - Przy mężczyźnie znaleźliśmy broń gazową produkcji niemieckiej. Nie miał zezwolenia na jej posiadanie. W magazynku znajdowało się 6 pocisków kalibru 9 mm. Niebawem 62-latek odpowie za nielegalne posiadanie pistoletu oraz kierowanie gróźb karalnych pod adresem taksówkarza.

* Do groźnego w skutkach wypadku doszło w niedzielne popołudnie na drodze w miejscowości Ujkowice koło Przemyśla. jadący tamtędy kierowca fiata 126p potrącił dwie kobiety idące poboczem. Poszkodowane doznały ogólnych obrażeń ciała i zostały przewiezione do szpitala.

* Policjanci z Jarosławia zatrzymali dwóch złodziei, podejrzanych o co najmniej 20 włamań i kradzieży do samochodów. Dwaj młodzieńcy w wieku 17 i 18 lat szczególnie upodobali sobie polonezy, fiaty 126p, rzadziej pojazdy marek zachodnich. Włamywali się do samochodów i kradli radioodtwarzacze, dokumenty, pieniądze, drobne przedmioty, a nawet szlifierkę. Odzyskano towar wartości ok. 5 tys. zł.

* Wydaleniem z polski i bezwzględnym zakazem przyjazdu (do października 2005 r.) została ukarana 37-letnia Ukrainka - mieszkanka Jaworowa. Straż Graniczna przyłapała ją w taksówce z baterią alkoholu (wartości ok. 12,5 tys. zł). Towar (m.in. 110 l spirytusu "Royal american") pochodzący z Ukrainy kobieta zamierzał sprzedać w Warszawie, gdzie "przebitka" jest znacznie wyższa niż w przygranicznych miejscowościach.

Reklama