Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 28.09-04.10.2002 r.

PRZEMYŚL

Dwunastu wspaniałych
* Na liście Miejskiej Komisji Wyborczej w Przemyślu figuruje 12 kandydatów na prezydenta miasta, które pod tym względem wyróżnia się nawet w skali kraju. Do grona faworytów zaliczany jest m.in. Kazimierz Nycz z Koalicyjnego Komitetu Wyborczego SLD-UP. Spore szanse daje się też Robertowi Chomie z Komitetu Wyborczego Wyborców "Przemyśl razem". Na liście kandydatów znajdują się też cztery osoby prowadzące działalność gospodarczą. Komitet Wyborczy Wyborców "Stowarzyszeni dla Przemyśla" wystawił Jerzego Lelka, radnego, Komitet Wyborczy Wyborców "Społeczny Komitet Obrony Obywateli" - Bogusława Nowaka, Samoobrona - Tadeusza Sosnowskiego, zaś Komitet Wyborczy Wyborców mgr inż. Macieja Małagowskiego zgłosił tę właśnie kandydaturę. Ponadto kandydują: Stanisław Maria Frankowski, dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Przemyślu (Komitet Wyborczy Fundacja Wspierania Rozwoju Ziemi Przemyskiej "San"), Czesław Buksiński (Komitet Wyborczy Wyborców "Konfederacja Ruch Obrony Bezrobotnych"), Bronisław Majgier, dr nauk prawnych, pracownik naukowy w Wyższej Szkole Administracji i Zarządzania w Przemyślu, Andrzej Tomasz Zapałowski, nauczyciel, poseł poprzedniej kadencji (Liga Polskich Rodzin), Stanisław Waciak (Komitet Wyborczy Wyborców Inicjatywa Obywatelska Bezrobotnych) oraz Zbigniew Duszyk, radny Rady Miejskiej (Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość). Dwa komitety wyborcze: Środowisk Gospodarczych i Spółdzielczości Mieszkaniowej "Przyszłość Przemyśla" oraz "Stary Przemyśl" nie zgłosiły kandydata.

Zlot "Słowaków"
* W Przemyślu trwa XVIII Ogólnopolski i VI Międzynarodowy Zlot Liceów im. Juliusza Słowackiego. Organizatorem imprezy jest I LO w Przemyślu, noszące imię wielkiego poety. W zlocie bierze udział 14 delegacji, reprezentujących szkoły, którym patronuje Juliusz Słowacki, w tym z Krzemieńca na Ukrainie i z Karviny w Czechach. Podczas zlotu zaplanowano m. in. szereg imprez artystycznych, rajd po fortach słynnej w czasie I wojny światowej Twierdzy Przemyśl, a także wycieczki do Krasiczyna i Kalwarii Pacławskiej. Odbędzie się też XVIII Ogólnopolski i Międzynarodowy Konkurs Recytatorski Rodziny Szkół Ponadpodstawowych im. Juliusza Słowackiego, konkurs wiedzy o życiu i twórczości poety oraz poświęcona mu sesja naukowa. Zlot zakończy się w sobotę wręczeniem nagród zwycięzcom konkursów.

* W ubiegłą sobotę do stolicy Czech dotarł kolejny transport darów dla mieszkańców Pragi, którzy utracili swój dobytek podczas wielkiej powodzi. Dzięki inicjatywie przemyskiego Stowarzyszenia Charytatywno-Opiekuńczego "Emmanuel" powodzianie otrzymali 20 osuszaczy do zalanych pomieszczeń oraz środki czystości i dezynfekujące oraz obuwie o wartości blisko 50 tysięcy złotych.
- Do Pragi jedziemy już po raz trzeci - powiedział przed wyruszeniem w drogę Ryszard Puchyr, prezes Zarządu Stowarzyszenia "Emmanuel". - Tym razem wieziemy 20 osuszaczy przekazanych nam przez gminę Gorzyce, która w ubiegłym roku również doświadczyła klęski powodzi. Powodzianie na pewno ucieszą się z tego sprzętu, gdyż sytuacja jest tam ciągle dramatyczna. Mury wielu budynków są nadal nasiąknięte wodą. Tysiące osób nie wróciło do swoich domów, z których wiele grozi zawaleniem. Setki rodzin straciło wszystko i nadal potrzebują pomocy. W imieniu powodzian i stowarzyszenia dziękuję wszystkim, którzy odpowiedzieli na nasz apel w Super Nowościach i Telewizji Rzeszów, i wpłacili pieniądze umożliwiające nam przewiezienie darów do Pragi. W ostatnim transporcie Stowarzyszenie "Emmanuel" zawiozło również do stolicy Czech pół tysiąca środków czystości, 300 kilogramów środków dezynfekujących oraz obuwie. Jak zapewniają członkowie Stowarzyszenia, akcja pomocy powodzianom będzie kontynuowana. Pieniądze dla powodzian można wpłacać na konto: Kredyt Bank SA O/Przemyśl 15001634-121630025026 z dopiskiem "Czechy". Bliższe informacje można uzyskać w siedzibie Stowarzyszenia "Emmanuel" przy ulicy Dworskiego 20 w Przemyślu (tel. 0 - prefiks - 16) 678-28-11.

W "Palium" są nowe miejsca
* Od początku tego miesiąca Podkarpacka Regionalna Kasa Chorych, zakontraktowała dodatkowo 25 łóżek w Zakładzie Opieki Paliatywnej "Palium" w Przemyślu. Dotychczas w ramach umowy z Kasą zakład mógł przyjąć 25 pacjentów paliatywnych, czyli takich, którzy wymagają opieki długoterminowej. Jednak ze względu na bardzo duże zapotrzebowanie na świadczenia zdrowotne w zakresie opieki paliatywnej, PRKCh zakontraktowała dodatkowo 25 łóżek -poinformowała nas Liliana Leniart, rzecznik Kasy Chorych. Za dodatkowe 25 łóżek zapłacimy w tym roku 138 tysięcy złotych. Za dobę pobytu jednego pacjenta w placówce kasa chorych płaci 60 zł. za świadczenia zdrowotne. Pozostałe koszty pokrywają sami pacjenci. W sumie, z 50 łóżek w "Palium", za które płaci kasa chorych, skorzystają przede wszystkim byli pacjenci oddziałów neurologicznych - po udarach mózgu, oddziałów onkologicznych i ortopedycznych. Są to przeważnie osoby samotne, które nie mają zapewnionej opieki w domu, a leczenie w szpitalu zostało dla nich już zakończone. - mówi Liliana Leniart.

Wojna o zieleniak?
* Rada Miasta przedyskutuje uchwały o wydzierżawieniu zieleniaka. Dziewięciu radnych, z Unii Wolności i Samorządowego Porozumienia prawicy, wnioskuje o zwołanie nadzwyczajnej sesji. Przemyskie Stowarzyszenie Kupieckie złożyło protest dotyczący wyznaczenia daty przetargu nieograniczonego na 30-letnia dzierżawę zielonego rynku, przy ul. Sportowej. Termin ofert upływałby 11 października, w dniu kończącym kadencję Rady Miejskiej. - Taki termin jest elementem gry wyborczej. Tak ważna dla miasta decyzja powinna być podjęta przez nowy samorząd - twierdzą kupcy, prosząc o wstrzymanie bądź unieważnienie procedury przetargowej. Z zieleniaka korzysta obecnie kilkuset kupców. Jest to również miejsce zaopatrywania się, głównie w artykuły spożywcze. Zamiarem uchwały w sprawie wydzierżawienia targowiska, podjętej w listopadzie 2001 r., było przekazanie zieleniaka podmiotowi, który by w niego znacząco zainwestował. To uzasadniło wieloletnią amortyzację kosztów i równie długą dzierżawę. - Brak zapisów nie gwarantuje, że taki podmiot poważnie zainwestuje, a więc upada konieczność wieloletniej dzierżawy. Uchwała jest zbędna - argumentują wnioskodawcy.

Pałac Lubomirskich dla PWSZ?
* W dzień po uroczystej inauguracji roku akademickiego przemyska Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa otrzymała wypowiedzenie z zajmowanych pomieszczeń w pałacu Lubomirskich. Przedstawiciel Regionalnego Ośrodka Kultury, Edukacji i Nauki, właściciela pałacu - oskarża uczelnię o chęć przejęcia majątku. Uczelnia mieści się w części pałacu Lubomirskich. W wypowiedzeniu umowy wystawionym 2 bm., Janusz Polaczek, dyrektor ROKEiN poinformował, że najpóźniej w ciągu roku uczelnia jest zobowiązana do opuszczenia obiektu. Pismo nie zawierało uzasadnienia tej decyzji. Jan Musiał, kanclerz przemyskiej uczelni: - Jestem zbulwersowany tą decyzją. W dniu inauguracji od władz miasta płynęły pełne poparcia dla uczelni słowa. Przedstawiciele miasta zasiadają w konwencie uczelni. w ostatnich dniach poparli pomysł otwarcia dwóch nowych kierunków. Jest to podcinanie korzeni uczelni. W tej chwili uczelnia dysponuje tylko budynkiem byłego internatu oraz opuszczoną willą przy ul. Szykowskiego. W Pałacu Lubomirskich mają swoją siedzibę dwa kierunki studiów - polityka regionalna i historia. Tutaj mieszczą się również władze uczelni. Alina Maj, główna księgowa w ROKEiN: - Planujemy powołanie w tym miejscu uczelni artystycznej opartej o profesorów ASP w Krakowie i KUL.. Wyższa Szkoła Zawodowa od samego początku miała chęć przejęcia pałacu. W tej sytuacji nie mogliśmy dłużej czekać. Marian Majka, prezydent Przemyśla: - Muszę zapoznać się z tą sprawą. Nie znam szczegółów i trudno jest ocenić słuszność tej decyzji.

Bliżej do gimnazjum
* W Szkole Podstawowej nr 6 utworzono trzy oddziały pierwszych klas gimnazjalnych. Noszą nazwę oddziałów zamiejscowych Publicznego Gimnazjum nr 1 przy ul. 3 Maja. Uczęszcza tam 81 uczniów, z osiedla "Kazanów" oraz pobliskiej dzielnicy Lipowica. Inicjatorami powołania tych oddziałów są rodzice dzieci, które po skończeniu na "Kazanowie" szkoły podstawowej, musiały do tej pory uczęszczać do gimnazjum przy ul. 3 Maja, oddalonego o dobry kilometr, a przypadku tych z Lipowicy, nawet o trzy. W Gimnazjum nr 1 nie ukrywają, że powołanie oddziałów zamiejscowych, przysporzyło szkole kłopotów organizacyjnych. Trzeba było opracować "siatkę godzin", ponadto nauczyciele muszą teraz pokonywać drogę na "Kazanów". Przez jakiś czas gimnazjaliści z pierwszej klasy mogą pozostawać bez opieki. Na frontonie budynku SP 6 nie ma tablicy informującej o tym, że mieszczą się w niej oddziały zamiejscowe PG nr 1.

* Blisko trzystu podopiecznych Hufca ZHP wypoczywało latem na koloniach i obozach. Młodzież pozostająca w domach mogła skorzystać z oferty harcerskiej Nieobozowej Akcji Letniej, m.in. z udziału w dwóch wycieczkach w Bieszczady. Udany był obóz w Jadwisinie pod Warszawą. Na lipcowym turnusie przebywało 110 dzieci i młodzieży z Przemyśla i pobliskich miejscowości oraz hufcowa orkiestra dęta, dla której zorganizowano warsztaty muzyczne. - Nasi harcerze zwiedzili Warszawę, byli w Sejmie, Pałacu Kultury, Łazienkach, na Okęciu - wylicza komendant obozu, Jan Semków. - Koncertowaliśmy m.in. w Serocku, gdzie odbył się przegląd młodzieżowych orkiestr dętych. Nasz występ spotkał się z dużym aplauzem widowni. Obozowy czas został wypełniony nie tylko zajęciami profilaktyczno - terapeutycznymi, ćwiczeniami i przygotowywaniem nowych utworów muzycznych. Dzieci korzystały z Zalewu Zegrzyńskiego, były ogniska, gry, zabawy, konkursy, rozgrywki sportowe. Opiekowali się nimi nauczyciele z Żurawicy i instruktorzy ZHP, a do zorganizowania obozu przyczyniły się: Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej oraz Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Na Słowacji, w Zemplińskiej Sziravie i w Bieszczadach wypoczywało 64 dzieci. W Bieszczadach bazą ich wypoczynku był starannie utrzymany ośrodek "Energetyk". - Blisko jezioro, plaża, dobre warunki zakwaterowania i wyżywienia, ładne krajobrazy, ciekawy program, wycieczki - opowiada kilkunastoletnia Ola.
Z bagażem wrażeń wróciło z obozu pod namiotami w Myczkowcach 21 harcerzy z kilku drużyn Hufca Ziemi Przemyskiej im. Orląt Przemyskich. W bazie Berdo nie tylko wypoczywali, ale także zdobywali sprawności harcerskie. Przez całe lato było gwarno w Harcerskim Ośrodku Szkoleniowo - Wypoczynkowym w Ruszelczycach (gm. Krzywcza). Na kilku turnusach przebywało tam m.in. sto dzieci z Przemyśla i gm.Stubno. Tamże udzielono gościny również 50 - osobowej grupie ich rówieśników z obwodu lwowskiego, pochodzących z polskich rodzin. Często odwiedzali ich przemyscy instruktorzy z Kręgu Seniorów, przybliżając im historię harcerstwa, jego cele i zadania, dzieląc się doświadczeniami. Przed powrotem do domów nastolatkom z Ukrainy wręczono książki i szkolne wyprawki. W Ruszelczycach wypoczywały także dzieci z Katowic i ze świetlicy terapeutycznej "IGNIS" w Warszawie. Przez dwa wakacyjne miesiące, na przystani harcerskiej w Przemyślu, trwała Nieobozowa Akcja Letnia. W zajęciach, prowadzonych pod kierunkiem hm. Krystyny Czajkowskiej, uczestniczyło od poniedziałku do piątku, blisko 40 dzieci. Ponadto Urząd Miejski sfinansował dla 90 przemyskich uczniów dwie autokarowe wycieczki w Bieszczady.
- Tegoroczna letnia akcja była w sumie udana, chociaż trudna do zrealizowania - podsumowuje komendantka Przemyskiego Hufca ZHP, hm. Ewa Leśniak. - Pogoda dopisała, harcerze wrócili zdrowi. Nie ma już jednak takiej pomocy, jak dawniej, ze strony zakładów pracy, organizacji i instytucji. Dzięki wsparciu MOPS i PKPS, część dzieci z najbiedniejszych rodzin mogła skorzystać z wypoczynku za darmo. W ich oraz naszym imieniu chcę serdecznie podziękować wszystkim, którzy pomogli nam w sprawnym przeprowadzeniu wypoczynkowej akcji.

Pielęgnować talenty
* 22-letni Grzegorz Krawiec z Przemyśla zdobył pierwszą nagrodę w Międzynarodowym Konkursie Gitary Klasycznej w Wiedniu, organizowanym przez tamtejszy uniwersytet muzyki i sztuki. Ten prestiżowy konkurs poświęcony jest pamięci Karla Scheita, wybitnego profesora tej uczelni, gitarzysty i nauczyciela wielu pokoleń gitarzystów. Z inicjatywy jego żony został powołany do życia międzynarodowy konkurs gitarowy, który w tym roku odbył się po raz drugi. Uczestników oceniało 10-osobowe jury, złożone ze światowej sławy gitarzystów i pedagogów. Do konkursowej rywalizacji zakwalifikowano 35 gitarzystów z 17 krajów, poniżej 30 lat. Grzegorz Krawiec należał do najmłodszych. W czteroosobowym finale Grzegorz wspaniale wykonał swój program i zyskał najwyższe uznanie jurorów. Za zwycięstwo przemyski gitarzysta otrzymał nagrodę pieniężną oraz mistrzowski instrument, dzieło austriackiego lutnika Bernda Holzgrubera. Został też zaproszony na koncerty do Niemiec i Austrii. Grzegorz Krawiec jest absolwentem Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu, a od 1999 r. - studentem Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Kilkakrotnie zdobywał już nagrody na międzynarodowych konkurach gitarowych w kraju i za granicą. Koncertował też jako solista i kameralista m.in. w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Czechach i na Węgrzech.

JAROSŁAW

* W ostatnim czasie wyremontowano 67 km dróg powiatowych we wszystkich gminach. Zachęcone tym przykładem, do pracy przy drogach na należących do siebie szlakach przystąpiły samorządy gminne.
- Stan dróg przed 1998 r. pozostawiał wiele do życzenia. Ich nawierzchnia od wielu lat nie była remontowana. W niektórych miejscach dziur było tak dużo, że nie sposób było przejechać. Wraz z powołaniem powiatów, powstała idea przebudowy drogowej infrastruktury - wspomina Franciszek Strzępek, starosta. - Na drogowe prace trzeba było wyłożyć 15 mln złotych. Takich pieniędzy powiat nie mógł wygospodarować ze swojego budżetu. Zapadła decyzja o emisji obligacji. Wówczas było to rozwiązanie nowotaroskie na skalę ogólnokrajową. - Byliśmy trzecim powiatem w Polsce, który wypuszczał obligacje. Udana emisja wynikała nie tylko z faktu, że byliśmy prekursorami. Decydowała także nasza wiarygodność i opłacalność dla banku. Na emisji obligacji muszą zyskiwać obie strony. Za uzyskane pieniądze wyremontowano 67 km dróg. W tym 7 km w Jarosławiu. Do tego doszła budowa wielu kilometrów chodników. Obecnie i w ostatnich latach do najszybciej poprawianych dróg należą powiatowe. Swoim doświadczeniem w pozyskiwaniu pieniędzy na inwestycje jarosławianie podzielili się z innymi samorządami. Nie tylko z Podkarpackiego. Organizowali dla nich szkolenia. Niektórym udała się emisja obligacji (np. w powiecie przeworskim). Innym się to nie udało, choćby powiatowi przemyskiemu, który z pomocą papierów wartościowych chciał spłacić dług upadającego SP ZOZ. - W naszym powiecie jest 11 gmin, w tym 2 miejskie. W każdej naprawiliśmy drogi o tej samrj długości, od 4 do 5 km - dodaje starosta. - Dumą jest m.in. droga do turystycznej Radawy. Działania powiatu wyzwoliły inicjatywę gmin. Tak było w Pruchniku. Powiat wyremontował drogę z Roźwienicy do Rozborza. Natomiast gmina położyła nowy dywanik asfaltowy w centrum miasta. Do niedawna był to najgorszy odcinek na trasie z Przemyśla do Kańczugi. Podobny przykład, to Łazy w gm. Radymno. - Niestety, obecnie musimy ograniczyć prace. Niedawno z tegorocznego budżetu zabrano nam 1,2 mln złotych. Były już zarezerwowane na inwestycje. Nie mamy możliwości, jak gminy, łatania niedoborów z dochodów własnych - mówi starosta. Dlatego z dużym zadowoleniem przyjęli dodatkowe 700 tys. złotych, uzyskane w znacznej mierze dzięki wsparciu posła Mieczysława Kasprzaka, na wykonanie kanalizacji i modernizację drogi we wsi Ostrów. - Obecnie jedną z palących potrzeb jest budowa obwodnicy w Jarosławiu. Miasto jest bardzo zatłoczone. Ministerstwo Infrastruktury obiecuje, że jeżeli w tym zakresie dopniemy własne sprawy to oni również przejdą od słów do czynów i prace zostaną sfinalizowane - dodaje szef powiatu. - Mam 35-letnie doświadczenie pracy w administracji i chyba wiem, co należy zrobić, by przyspieszać takie inwestycje.

* Prokuratura Rejonowa skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko nauczycielce szkoły podstawowej, zarzucając jej znęcanie się nad adoptowaną córką. Doniesienie w tej sprawie skierowała dyrektorka szkoły, w której pracuje oskarżona. Tamże uczęszcza też jej 12-letnia adoptowana córka. Dyrektorka szkoły oraz nauczyciele zauważyli na ciele 12-latki licznie zasinienia na rękach i nogach. Uczennica wyjaśniła, że jest to skutek pobicia jej przez opiekunkę, która ukarała ją w ten sposób za niepowodzenia w szkole. Oskarżona nauczycielka przysposobiła także i wychowuje wspólnie z mężem dwoje innych dzieci. Ponieważ w ostatnim czasie zmieniła swój stosunek do adoptowanej córki, sąd nie pozbawił jej opieki nad nią.

PRZEWORSK

* Dr n. med. Jan Pasierbski jest nowym dyrektorem Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Przeworsku. 3 października rozpocznie oficjalne urzędowanie. Dr n. med. Jan Pasierbski wygrał przeprowadzony w drugiej połowie września br. konkurs na szefa przeworskiego SPZOZ. Jego koncepcja uzdrowienia zadłużonej placówki znalazła największe uznanie wśród członków komisji konkursowej. Jan Pasierbski urodził w Kłodzku, a obecnie wraz z żoną Barbarą (lekarką) i czwórką dzieci mieszka w Przemyślu. Ukończył studia w Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Jest specjalistą II stopnia w dziedzinie chirurgii ogólnej. W lutym 2002 roku na własną prośbę odszedł do cywila w stopniu pułkownika. Do lipca br. pracował jako starszy asystent Oddziału Chirurgicznego w Szpitalu Wojewódzkim w Przemyślu, a obecnie pełni obowiązki ordynatora Oddziału Chirurgii w Szpitalu Miejskim w Sanoku.
- Przeworski SPZOZ zyskał doświadczonego lekarza i menedżera, z którym wiążemy nadzieję na wyciągnięcie placówki z długów i wyprostowanie wielu błędnych decyzji ekonomicznych podjętych przez poprzednie kierownictwo - powiedział Roman Skórski, wicestarosta powiatu przeworskiego.

REGION

* Mnożą się kradzieże dokonywane przez bezczelnych oszustów na szkodę osób starszych. Tylko w ciągu jednego dnia, odnotowano w naszym regionie trzy tego rodzaju wyczyny. Do 76-letniej mieszkanki Sośnicy k. Radymna przyszedł 30-letni mężczyzna wraz z kobietą w podobnym wieku, którzy podali się za... znachorów i tłumaczyli starszej pani, że posiadają nadzwyczajne umiejętności, dzięki którym mogą odczynić wszelkie zło i będzie żyła w spokoju. Byli tak uporczywi w swym naleganiu, że uwierzyła w ich cudowne moce i wpuściła do domu. Oszuści sprytnie odwrócili jej uwagę i skradli 1800 zł oraz 800 dolarów. Następnie wsiedli do oczekującego na nich samochodu w ciemnym kolorze i odjechali. Dopiero po ich wyjściu poszkodowana zorientowała się, że padła ofiarą. Do podobnego zdarzenia doszło w Podemszczyźnie k. Lubaczowa, gdzie starszą panią odwiedziły dwie Cyganki. Powiedziały, że skupują stare przedmioty. Zajęły kobietę rozmową na ten temat, przekonując, że może z nimi ubić dobry interes, po czym skradły 1000 zł i wszelki ślad po nich zaginął. Na podobnej zasadzie działały też dwie inne oszustki, także Cyganki, które odwiedziły przemyślankę i wyszły z jej mieszkania przy ul. Grodzkiej również z kwotą 1000 zł. We wszystkich przypadkach skradzione pieniądze stanowiły jedyne oszczędności sędziwych kobiet.
To tylko przykłady z jednego dnia, a przecież już wcześniej wielokrotnie informowaliśmy o podobnych przestępstwach. Zdarzały się przypadki, kiedy do domów wpuszczano oszustki, które obiecywały... przepędzić złe moce, po czym wychodziły ze złotą biżuterią i gotówką. Tego typu zdarzenie rozegrało się w Tuczempach k. Jarosławia. - Metody oszustów, w powiązaniu z naiwnością poszkodowanych, niejednokrotnie wprawiają w zdumienie nawet doświadczonych policjantów - komentuje zastępca naczelnika sekcji kryminalej Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu, komisarz Robert Matusz.

* Każdą zgodę na sprowadzenie leku z zagranicy musi podpisać minister zdrowia. Lekarze zniechęceni formalnościami doradzają pacjentom kupno leków bezpośrednio np. w Niemczech. W Polsce nie można kupić wszystkich leków, które są potrzebne do ratowania zdrowia i życia pacjentów, zwłaszcza w leczeniu szpitalnym. Zarejestrowane w innych krajach farmaceutyki da się jednak sprowadzić na wniosek lekarza prowadzącego leczenie. Jeszcze do grudnia ub. roku wystarczyło, że taki wniosek zaakceptował dyrektor szpitala i w razie refundacji - kasa chorych. Od stycznia wniosek należało już uzupełnić o podpis prezesa Komisji Rejestracji Środków Farmaceutycznych. Od 1 października musi być na dokumencie zgoda ministra.
- Właściwe nic się nie zmieniło, bo podpis prezesa komisji zastąpi podpis ministra - tłumaczy Renata Furman, rzecznik prasowy ministra zdrowia. - Do starego układu nie możemy wracać, bo minister jest odpowiedzialny za kreowanie polityki zdrowotnej w kraju i powinien wiedzieć, co się do niego sprowadza.
- Już sam pomysł kierowania wniosków do Warszawy utrudnił nam importowanie leków z zagranicy - mówi dr n. med. Adam Sklepowicz, dyrektor ds. medycznych Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. - Zamawiamy ich sporo, bo są potrzebne na wszystkich oddziałach. Prowadzimy receptariusz, który pozwala nam przewidywać, jakie leki trzeba sprowadzić i staramy się działać z wyprzedzeniem. W przypadku leków ratujących życie istnieje możliwość przesłania wniosku do Warszawy faxem, ale jego pisemna wersja musi tam dojść w ciągu 5 dni. Jak zareagowali na nowe formalności lekarze prowadzący prywatną praktykę? - Wielu z nich zwyczajnie rezygnuje z przepisania lekarstwa, nawet, jeśli wniosek nie wymaga specjalnej zgody kasy chorych na refundację - uważa mgr farm. Lidia Czyż, wojewódzki specjalista ds. farmacji aptecznej. - Znam przypadek, kiedy lekarz zniechęcony formalnościami doradził pacjentowi kupno leku bezpośrednio w Niemczech. Do rozporządzenia ministra dodano listę leków, które z zagranicy - na odpowiedni na wniosek - można sprowadzać. A więc de fackto tleki te już dopuszczono do przepisywania chorym.
- Formalności są może utrudnieniem, ale to w Komisji Rejestracji Leków mają najświeższe informacje o leku, który chce się sprowadzić - podkreśla Zofia Ulz, wojewódzki inspektor nadzoru farmaceutycznego. - Oczekiwanie na lek zależy od sprawności urzędników.
- Przecież w przypadku wniosków o lek z zagranicy sięgamy zawsze po opinie konsultantów wojewódzkich - zapewnia Sklepowicz. - I sprowadzamy leki, których się nie da zamienić.

* Blokada desantu przeciwnika, obrona wieży kontrolnej lotniska, rozminowywanie mostu i zwalczanie grupy antyterrorystycznej - to najbardziej widowiskowe ćwiczenia przeprowadzone na minipoligonie "Optyń" pod Przemyślem. Żołnierze 14. Brygady Obrony Terytorialnej, przy wsparciu policji i Straży Granicznej, demonstrowali swą siłę i wysoką skuteczność jako osłona strategiczna. Podkomendnym płk. dypl. Witolda Marchwicy sekundowali policjanci z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie i pluton specjalny Bieszczadzkiego Oddziału SG. Efektowny pokaz obserwowało trzech generałów - szefów Wojewódzkich Sztabów Wojskowych w Warszawie, Rzeszowie i Olsztynie, dowódcy brygad OT z siedmiu garnizonów, oraz pozostali uczestnicy dwudniowego szkolenia kierowniczej kadry Wojsk Lądowych, które zakończyło się w Przemyślu. Tematem szkolenia były "rola, miejsce i zadania okręgów wojskowych w procesie zabezpieczenia mobilizacyjnego i operacyjnego rozwinięcia wojsk, oraz planowanie użycia sił Obrony Terytorialnej w osłonie strategicznej". Zajęcia teoretyczne prowadzili wykładowcy z Akademii Obrony Narodowej, oficerowie Śląskiego Okręgu Wojskowego oraz Generalnego Zarządu Wsparcia Sztabu Generalnego WP.

Nowi kontrolerzy na drogach
* Na drogi wyruszyli pierwsi inspektorzy transportu drogowego. Mogą kontrolować autobusy, ciężarówki, siedziby przedsiębiorstw przewozowych, nakładać kary pieniężne do 15 tys. zł. Jedna z pierwszych, wymierzona przewoźnikowi, wyniosła ponad 6 tys. zł. W województwie jest 6 inspektorów. Do kwietnia 2004 r. będzie ich 22. Ubrani w zielone mundury, białe czapki z zielonymi otokami, poruszają się zielono-białymi pojazdami z napisami "Inspekcja Transportu Drogowego".
- Mamy prawo kontrolować pojazdy o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 3,5 t, autobusy, dokumenty kierowcy, firmy przewozowej, ładunku, czas pracy kierującego, a także siedziby przewoźników. Jednocześnie będziemy pomagać przewoźnikom, organizując szkolenia i pogadanki - mówi Grzegorz Dyś, wojewódzki inspektor transportu drogowego w Rzeszowie. Za złamanie obowiązujących przepisów inspektorzy nakładają kary administracyjne nawet do 15 tys. zł. Taka kwota dotyczy tylko przewoźników zagranicznych, świadczących w Polsce usługi transportowe bez wymaganego zezwolenia. Przewoźnik krajowy może otrzymać maksymalnie karę 10 tys. zł. - To zmusi właścicieli firm do poprawy stanu ciężarówek jeżdżących po naszych drogach i wyeliminuje przewoźników łamiących przepisy - dodaje Dyś. W jednej z ciężarówek zatrzymanych wczoraj do kontroli w podrzeszowskiej Widełce, inspektorzy znaleźli ponad 10 wad technicznych. Przy nich pękła linka hamulca wspomagającego naczepę TIR-a. Ostatecznie na właściciela pojazdu - firmę z Biłgoraja - nałożono karę ponad 6 tys. zł. Docelowo inspekcja wojewódzka ma otrzymać jeszcze kilka furgonetek, pojazdów osobowych, broń. Planuje utworzenie delegatur w rejonie Radymna, Niska, Miejsca Piastowego, Dębicy. Jej działania wzorowane są na doświadczeniach inspekcji francuskiej i niemieckiej. Wysokość kar dla przewoźników niejednokrotnie wynosi mniej więcej tyle, ile musieliby zapłacić za doprowadzenie ciężarówek do właściwego stanu technicznego. Jednak, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, w Sejmie rozpatrywany jest projekt złagodzenia kar pieniężnych.

KRONIKA POLICYJNA

* We wtorek w Ryszkowej Woli (gm. Wiązownica) 22-letni mieszkaniec Jarosławia, kierujący samochodem "Deawoo Lanos" na łuku drogi zjechał na lewy pas jezdni, wpadł do rowu i uderzył w betonowy przepust. 24-letniego pasażera odwieziono do szpitala.

* Policja przemyska ustalił we wtorek, że sprawcą kradzieży czterech kołpaków z samochodu "Opel Astra", na placu Legionów 20 lipca br., jest 21-letni mieszkaniec Przemyśla. Niby drobna sprawa, ale potwierdzająca porzekadło, że co się odwlecze to nie uciecze.

Wyrodna matka
* 0,45 promila alkoholu we krwi miał pięciomiesięczny chłopczyk, którego matka upiła denaturatem. Do zdarzenia doszło w Dębicy na Podkarpaciu - poinformowała we wtorek komendant powiatowy miejscowej policji Anna Konopczyńska. Według wstępnych ustaleń, matka moczyła róg ręcznika lub pieluchy w denaturacie i podawała dziecku do ssania, żeby nie płakało i spało. Dla kilkumiesięcznego dziecka śmiertelną dawką jest 1 promil alkoholu. "Dziecko do szpitala przywiozły pracownice opieki społecznej. Tam podczas rutynowych badań okazało się, że chłopczyk ma w organizmie 0,45 promila alkoholu" - powiedziała Konopczyńska. Niemowlę przebywa w szpitalu. Czwórka jego starszego rodzeństwa wychowuje się w rodzinach zastępczych. Matce grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia za znęcanie się nad dzieckiem. Postępowanie przeciwko niej wszczęła prokuratura.

* W czwartek, 26 września, ktoś wezwał pogotowie do nieprzytomnej 45-letniej kobiety. Kiedy karetka przyjechała, lekarz stwierdził zgon z przyczyn naturalnych, wypisał stosowny dokument i na tym jego rola się skończyła. Jednak to co zobaczył w mieszkaniu przy ulicy Mierosławskiego, zszokowało go tak mocno, że poinformował o wszystkim policję. Kilka osób przebywających wówczas w mieszkaniu, nie zważając na fakt, że tuż obok leży ciało zmarłej, kontynuowało w najlepsze alkoholową libację. Kiedy przyszedł dzielnicowy, brat zmarłej oznajmił, że nie zajmie się pochówkiem, bo go na to nie stać.
- Mam tylko pieniądze na wódkę, ale już na pogrzeb nie mam - powiedział. W tej sytuacji policjantowi nie pozostało nic innego, jak tylko zawiadomić opiekę społeczną, która zajmie się zorganizowaniem pogrzebu na koszt miasta.

Reklama