Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 23.03-29.03.2002 r.

PRZEMYŚL

Pisanki, baranki, serwety...
* Pisanki, kartki świąteczne, baranki, serwety, hafty, stroiki na wielkanocny stół oferowano na "Jarmarku wielkanocnym", w Klubie "Piwnice" Centrum Kulturalnego. - Zainteresowanie przeszło nasze oczekiwania - mówi Jolanta Nowak z CK. - Zachwycały różnorodnością i barwą rękodzieła twórców ludowych, plastyków nieprofesjonalnych, dorosłych i dzieci z powiatów jarosławskiego, przemyskiego i przeworskiego. Rozstrzygnięto konkurs na pisankę, w którym wzięło udział ponad 30 osób, dwukrotnie więcej niż w roku ub. W technice batikowej dwie I nagrody zdobyły Ewa Naurecka z Reczpola i Anna Pocztar z Przemyśla; II nagrodę Danuta Pocztar z Przemyśla. W technice drapanej: dwie I nagrody Małgorzata Dudzińska z Reczpola i Czesława Jajuga z Siedlisk; trzy równorzędne II nagrody: Renata Draganik z Woli Krzywieckiej, Renata Babiś-Wasyliszyn z Iskani, Kazimiera Konopelska z Przemyśla. Trzecie Zofia Wróbel z Przemyśla i Janina Bajda z Reczpola. W technice mieszanej, dwie I nagrody otrzymały Leokadia Chruszcz i Wanda Szybiak, obie z Iskani; II nagroda przypadła Grzegorzowi Graboniowi z Jarosławia, który zaprezentował pisanki na strusich jajach. Wyróżniono też dzieci ze szkół podstawowych w Zamiechowie i Wiązownicy oraz podopiecznych Pracowni Terapii Zajęciowej DPS w Jarosławiu. Nagrody ufundowało starostwo i Inspektorat PZU S.A. w Przemyślu. Klimat jarmarku wzbogacił występ zespołu śpiewaczego "Krzeczowianki", a smaku - degustacja wielkanocnego żuru, przywiezionego z Krzeczowic.

Centralne sterowanie
* W maju zostaną wznowione prace przy bloku Towarzystwa Budownictwa Społecznego przy ul. Brudzewskiego w Przemyślu. Od kilku tygodni, mimo sprzyjającej aury, przy budowie nic się nie robi. - Mieliśmy się wprowadzić jeszcze w lutym. Ludzie czekają na mieszkania, wykonawca chce dokończyć robotę, ale wszystko stanęło za sprawą warszawskich urzędasów - gorączkuje się jedna z przeszłych lokatorek. Powodem przestoju jest zmiana rozporządzenia o kredytowaniu TBS. Według nowego, wnioski o kredytowanie kierowane do Krajowego Funduszu Mieszkaniowego są rozpatrywane do 30 kwietnia każdego roku. Dotyczy to budów planowanych oraz takich, które są już w toku. Każda zgłoszona inwestycja zostaje oceniona punktowo i na tej podstawie otrzymuje miejsce w rankingu, który ma decydujące znaczenie w przyznaniu kredytu. - Przy ul. Brudzewskiego budujemy dwa bloki. Koszt tej inwestycji oszacowany jest na ok. 5,5 mln zł. Na razie ze środków własnych wyłożyliśmy ponad 1 mln. Czekamy na kredyt, który pokryje resztę. Do czasu decyzji o przyznaniu kredytu nie możemy kontynuować prac - mówi Mariusz Tkacz, prezes TBS. KFM ma do rozpatrzenia ponad 700 wniosków z całej Polski. Wznoszone budynki przemyskie w rankingu przyznania kredytu są na 45. i 130. pozycji. Jeżeli wszystko pójdzie pomyślnie, to pierwszy blok, dla 24 rodzin, byłby ukończony pod koniec sierpnia. Drugi, z 40 mieszkaniami, pod koniec listopada. W planach przemyskiego TBS jest jeszcze budowa osiedla przy ul. Focha na 150 mieszkań. W ogólnopolskim rankingu inwestycja ta została sklasyfikowana jednak dopiero na 300 pozycji. W tej sytuacji jej realizacja w tym roku stoi pod znakiem zapytania. Także zostało odłożone wykonanie kolejnego bloku przy ul. Rosłońskiego. TBS bez gwarancji uzyskania kredytu z KFM nie może przystąpić do budowy. Gdyby tak się stało, zostałoby automatycznie pozbawione możliwości starania się o kredytowanie.

Trening czyni mistrza
* Czternastu oficerów Polsko - Ukraińskiego Batalionu Sił Pokojowych z Przemyśla, wyjechało dzisiaj do Jaworowa w obwodzie lwowskim, na Ukrainie. Żołnierze wezmą tam udział w treningu sztabowym, przed misją pokojową w Kosowie. Tematem ćwiczeń są przygotowania do przejęcia ochrony kosowskich gmin Kacanik i Strpce. Przypomnijmy: w pierwszych dniach sierpnia, na Bałkany pojedzie kolejny kontyngent, składający się z ponad 500 Polaków, blisko 330 Ukraińców i 30 Litwinów. Z ćwiczeń w Jaworowie przemyscy oficerowie powrócą w piątek.

Urzędników nie boli?
* Zakład Opieki Paliatywnej "Palium" czyni usilne starania, żeby zorganizować kompleksowe leczenie bólu, ale napotyka na przeszkody. Niepubliczny Zakład funkcjonuje od roku. Jest jedyną tego typu placówką stacjonarną na terenie byłego woj. przemyskiego. Zajmuje piętro po chirurgii w starym szpitalu przy ul. Rogozińskiego. Liczy 25 łóżek. Chce uzyskać cały budynek: drugie piętro, które stoi puste, oraz parter, zajmowany przez pogotowie. - Mamy zaledwie jedno ogniwo, to tylko cząstka z całościowej opieki paliatywno-hospicyjnej - podkreśla lekarz anestezjolog Barbara Boroń. - Konieczne jest ambulatorium, wyjazdowa opieka domowa. Wreszcie hospicjum dla pacjentów, którym łagodzi się nie tylko ból fizyczny, ale tworzy się warunki do godnego odejścia, zapewniając także pomoc psychiczną i duchową. Udziela się też wsparcia rodzinie bezradnej wobec cierpienia osoby najbliższej. W "Palium" żalą się, że czas płynie, a decyzji nie ma. Nie wiadomo też, czy Podkarpacka Kasa Chorych widzi potrzebę zakontraktowania większej liczby łóżek. Tymczasem tutaj na łóżko czeka się 4 miesiące. Niepubliczny Zakład Opieki Paliatywnej działa w oparciu o kontrakty z Kasami Chorych - Branżową i Podkarpacką. Boryka się z kłopotami, aparaturę zdobywa z różych fundacji. Gdyby udało się zrealizować projekt, to Zakład, jako pierwszy w Podkarpackiem, mógłby oferować pełny zakres usług paliatywno-hospicyjnych.

* Znaczącym wsparciem dla członków i podopiecznych koła Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych przy Węźle PKP jest patronat sprawowany przez Jednostkę Wojskową 3233. - Bardzo cieszymy się, że mamy takiego dobrego opiekuna jak nasi czołgiści - podhalańczycy - podkreśla kpt. Józef Kijak, nieprzerwanie od 20 lat prezes koła, które ma swą siedzibę w przemyskim Domu Kolejarza. - Jesteśmy zapraszani przez dowództwo jednostki na wszystkie uroczystości wojskowe. 23 marca zaś zorganizowano dla nas i naszych podopiecznych (wdów po kombatantach) wycieczkę wojskowym autokarem do Nowej Dęby. Tam mogliśmy zobaczyć naszych młodszych następców na poligonie. Pokazali nam wszystko, co mieli do pokazania. Wyjazd na poligon w roli obserwatora był dużym przeżyciem m.in. dla ppor. Bronisława Majowskiego z Bolestraszyc (gmina Żurawica), 82-letniego weterana 38 Pułku Piechoty Strzelców Lwowskich, uczestnika walk armii "Karpaty". - Jestem zachwycony - dzielił się swoimi wrażeniami, obserwując sprawność żurawickich czołgistów i ich sprzętu. - Widząc, że nasze wojsko jest tak dobrze wyszkolone - dodał 76-letni ppor. Włodzimierz Wdowicz z Przemyśla, b. żołnierz 26 pułku 9 Drezdeńskiej Dywizji Piechoty - możemy być spokojni o tarczę obronną kraju. Dowódca pancernych mjr Robert Rettinger umożliwił kombatantom nie tylko obejrzenie "manewrów" z wieży obserwacyjnej, ale także zaprosił chętnych do dokładnych oględzin czołgu T - 72M1, będącego na uzbrojeniu batalionu z Żurawicy. Jeden z weteranów skorzystał nawet z propozycji krótkiej przejażdżki. A po zwiedzeniu poligonu, pan major zaprosił wszystkich na wojskową grochówkę. Smakowała wybornie. Dziękując za pamięć o kombatantach, za codzienną troskę i okazywaną pomoc, w dowód wdzięczności kpt. Kijak wręczył mjr. Rettingerowi pamiątkowy puchar. Wspomniał przy tym o wzruszających gestach dowództwa jednostki, które na pogrzeby kombatantów oddelegowuje honorową asystę. - Wojsko towarzyszy nam także w tych najsmutniejszych chwilach, gdy żegnamy naszych kolegów, którzy odchodzą na Wieczną Wartę - ze wzruszeniem mówił kpt. Kijak, przypominając, że wojskowi niedawno towarzyszyli w ostatniej drodze śp. ppor. Bronisławowi Świerbutowi, weteranowi 28 pułku 9 Drezdeńskiej Dywizji Piechoty. Ząb czasu jest nieubłagany. Kombatanckie szeregi wykruszają się. - Kiedy 22 kwietnia 1982 roku wybrano mnie na prezesa - opowiada kpt. Kijak - nasze koło liczyło 473 członków i 5 podopiecznych. Dziś mamy już tylko 105 członków, ale za to liczba podopiecznych wdów po kombatantach wzrosła do 125. Co miesiąc umiera nas średnio po dwóch - skrupulatnie obliczył prezes. - Życzę wam jeszcze długich lat w dobrym zdrowiu - na poligonie winszował "starej wiarze" dowódca czołgistów. - Na ile będę mógł, będę was wspierał i pomagał. Dołożę wszelkich starań, aby nasza współpraca i kontakty nie zanikły - te słowa majora ucieszyły 22 sędziwych uczestników sobotniego rekonesansu.

* W muzeum w słowackim mieście Humenne otwarto wystawę "Kraslica 2002 - predzvest rozkvitnych luk", co można przetłumaczyć jako zapowiedź rozkwitających łąk. Natomiast "kraslica", to po prostu pisanka. Z Humennem powiat przemyski podpisał 1 marca umowę o partnerstwie i współpracy. Wkrótce po jej podpisaniu otwarto wystawę, z udziałem gości z Przemyśla. Tegoroczna ekspozycja miała jubileuszowy charakter. Zorganizowano ją już po raz dziesiąty, ale po raz pierwszy w międzynarodwej obsadzie. W salach muzealnych zaprezentowano bogaty zbiór pisanek ze Słowacji, Ukrainy i Polski. - Wśród kilkuset eksponowanych świątecznych "kralic" zdecydowanie dominowały pisanki z jaj kurzych, ale nie zabrakło też eksponatów o zupełnie innych wymiarach - mówi inspektor do spraw mediów w starostwie w Przemyślu, Zdzisław Szeliga, który uczestniczył w otwarciu wystawy. - Pokazano także maleńkie jajka przepiórcze, jaja kacze i gęsie oraz ogromne, największe i najcięższe jaja strusie. Przy wykonaniu tych świątecznych atrybutów stosowano urozmaicone techniki, od tradycyjnych malowanek i drapanek, poprzez pisanki zdobione metodą batiku, aż po obszywane materiałem, nićmi lub słomą. Były nawet pisanki, na których precyzyjne ornamenty wykonano... dłutem dentystycznym. Bardzo dobrze wypadła w Humennem ekipa Ziemi Przemyskiej wysłana tam przez Centrum Kulturalne w Przemyślu, które było współorganizatorem wystawy. Pokazano na niej pisanki Danuty Pocztar z Przemyśla, Marii Jamroży z krzeczowic, Leokadii Chruszcz i Wandy Szybiak z Iskani, Czesławy Jajugi z Siedlisk i Krystyny Bednarczyk z Reczpola. Dwie pierwsze panie uczestniczyły w otwarciu tej interesującej ekspozycji. Danuta Jamroży posługuje sie techniką batiku, zaś Maria Jamroży, która jako jedyna wystąpiła na wernisażu w stroju ludowym, zdobi jajka tradycyjnymi metodami, wydrapując wzory na barwionej cebulą powierzchni jajka. W uroczystości otwarcia wystawy wzięła udział Anna Sucha, starosta w Humennem, które podpisała wspomnianą umowę o partnerstwie i współpracy ze starostą przemyskim Mariuszem Grzędą. Wystawa będzie czynna do końca kwietnia, a wszystkie eksponowana na niej polskie pisanki, w ilości 60 sztuk, wzbogacą zbiory słowackiego muzeum, które takie porozumienie zawarło z przemyskim Centrum Kulturalnym. Warto więc, będąc na Słowacji, zaglądnąć do Muzeum w Humennem.

* "Dzięki temu nazwisku siedzicie panowie na swoich stołkach" - napisała do zarządu miasta Przemyśla żona przewodniczącego klubu radnych Samorządny Przemyśl Teresa Wnorowska. Od kilku miesięcy trzej mieszkańcy bloku przy ul. Leszczyńskiego 2 w Przemyślu ubiegają się o urzędową zgodę na wydzierżawienie terenu, na którym chcą wybudować sobie garaże. Teren należy do gminy, a decyzja do zarządu miasta. Kiedy wniosek o wydzierżawienie został rozpatrzony negatywnie i strony zostały o tym poinformowane, zarząd otrzymał list: "Pismo (...) otrzymane od pana prezydenta odczytuję jako jawną arogancję tutejszej władzy. (...) Bo powinna być odpowiedź jak na urząd przystało z uzasadnieniem niniejszej decyzji. Chyba że nazwisko Wnorowska źle się Panom kojarzy. Ale to dzięki temu nazwisku siedzicie Panowie na swoich stołkach i chociażby dlatego należałoby okazać więcej szacunku dla strony. Z poważaniem i głębokim szacunkiem. Teresa Wnorowska". Teresa Wnorowska to żona radnego Stanisława Wnorowskiego, szefa klubu radnych Samorządny Przemyśl. Pozostałe osoby, które wraz z radnym Wnorowskim starają się o dzierżawę terenu, to Janusz Zapotocki (również radny, SLD) i Stanisław Caban. Ponieważ miejsce, gdzie miałyby stanąć garaże, podlega takiej samej ochronie konserwatorskiej jak starówka, wnioskodawcy muszą najpierw uzgodnić z konserwatorem, jakiego typu ma być budowana konstrukcja.

Mój szkolny kolega z Afryki
* Uczniowie gimnazjum w Stubnie chcieliby dołączyć do grona laureatów ogólnopolskiego konkursu zorganizowanego w ramach programu "Mój szkolny kolega z Afryki". Ten program jest realizowany od listopada ub. r. przez Komisję Episkopatu Polski do Spraw Misji i Centralny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli, przy współpracy z UNICEF, UNESCO, UNHCR i Polskim Towarzystwem Afrykanistycznym. - Celem konkursu - wyjaśnia katecheta, ks. Paweł Drozd - jest uświadomienie uczniom trudnej sytuacji dzieci i szkół w Afryce oraz dostarczenie wiedzy na temat tego kontynentu. Konkurs ma kształtować i promować wśród młodych ludzi postawę otwartości, altruizmu i solidarności oraz uświadomić, czym jest pomoc humanitarna i jak ją można organizować. Pod kierunkiem katechety, gimnazjaliści zorganizowali akcje charytatywne, m.in. grudniową zbiórkę do puszek pod hasłem "I ty możesz zostać świętym Mikołajem" oraz przy okazji jasełek i kolędowania. W ramach Wielkopostnej Jałmużny zbierano pieniądze do własnoręcznie wykonanych skarbonek. Zebrane środki już przekazano misji "City of Hope" w Lusace (Zambia), z którą Stubno nawiązało współpracę. Na zaproszenie dyr. Julii Paszko, szkołę w Stubnie odwiedzili misjonarze ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich: o. Arkadiusz Nowak i o. Janusz Machota. Młodzież słuchała ich opowieści i wspomnień. 18 bm. zorganizowano "Dzień kultury afrykańskiej". Jego program przygotował Salezjański Wolontariat Misyjny w Świętochłowicach. Atrakcją "Dnia" była wystawa przedmiotów i fotografii z Ghany oraz projekcja filmu dokumentalnego. Przybliżył on gimnazjalistom, z czym borykają się ich afrykańscy rówieśnicy.

JAROSŁAW

* Drużyna ze Szkoły Podstawowej nr 11 zajęła pierwsze miejsce w powiatowych eliminacjach Ogólnopolskiego Turnieju Wiedzy "Supermózg". Zawodnicy uzyskali 111 pkt. Konkurs dotyczy uczniów klas od 4. do 6. szkół podstawowych. Ideą jest zachęcenie dzieci do wspólnego działania w grupie. Jego organizatorem jest warszawskie Centrum Promocji Młodzieżowej. W powiatowych eliminacjach, oprócz zwycięskiej SP 11 wzięły udział szkoły podstawowe z Dobkowic, Tuligłów, Czelatyc, Łazów i Cieszacina Wielkiego. Eliminacje powiatowe, które pilotuje nauczycielka Bożena Cieślak z SP 11, odbywały się w dwóch turach i siedmiu rundach tematycznych: rozrywka, przyroda, sport, nauka, historia, mity i legendy świata. Zwycięska drużyna wystąpiła w składzie: Magda Taranowicz, Oskar Rokoszyński, Marek Imiełowski i Katarzyna Leniar. - Konkurs odbył się po raz pierwszy, ale mimo to spotkał się z dużym zainteresowaniem ze strony dzieci. Wykazały się one dużą wiedzą ogólną. Miejmy nadzieję, że zainteresowanie tym, co otacza będzie się u nich rozwijać. Nadal będą tak chętnie uczestniczyć we wszelkiego rodzaju konkursach, które są dla nich dobrym sposobem na sprawdzeniem swoich umiejętności i wiedzy - mówi Anna Korczewska, dyr. SP 11 w Jarosławiu.

Powiat jarosławski ma budżet
* Uchwalono budżet powiatu na 2002 rok. Kwoty przychodów i wydatków będą takie same i wyniosą 64 mln złotych. Stronę dochodową zdominowała subwencja ogólna z budżetu państwa, która wyniesie 34,6 mln zł. Ponadto w tegorocznym budżecie powiatowym przewidziano prawie 4-milionowe wpływy z dochodów własnych. Po tej stronie budżetu znajdzie się również pół miliona zł. z udziału w podatku dochodowym od osób fizycznych. Z budżetu powiatowego finansowane będą inwestycje w LO, Komendzie Powiatowej PSP, Domach Pomocy Społecznej, Centrum Kształcenia Ustawicznego, Zespole Szkół Drogowo-Geodezyjnych, Ogólnokształcących i Ochrony Środowiska, Specjalnym Ośrodku Szkolno - Wychowawczym, Bursie Międzyszkolnej oraz w starostwie. Prawie wszystkie komisje stałe Rady Powiatu pozytywne zaopiniowały projekt budżetu. Komisja Zdrowia, Pomocy Społecznej i Zatrudnienia wydała opinię negatywną, występując o udzielenie poręczenia kredytu w wysokości 8 mln zł, w dwóch 4-milionowych transzach w 2002 i 2003 r, dla Centrum Opieki Medycznej na modernizację oddziałów - wewnętrznego, chirurgicznego i ginekologiczno - położniczego.

"STRZAŁY" w hucie...
* Rakiety "Strzała" znalezione w Hucie Szkła skradziono z pociągu jadącego na Pomorze - potwierdza policja. Cztery pociski warte niemal 500 tys. zł załadowano w czwartek do poloneza trucka (sic!) i przewieziono do zakładów w Skarżysku Kamiennej. Groźnego ładunku pilnowali czterej ochroniarze. Pracują w tej samej firmie, która strzegła pociągu wiozącego "Strzały". Dwie skrzynki zawierające przeciwlotnicze rakiety samosterujące skradziono w nocy z wtorku na środę z pociągu. Broń wieziono z zakładów zbrojeniowych "Mesko" w Skarżysku Kamiennej do Gdańska. W środę po południu skrzynki znaleziono w... wagonie z piaskiem stojącym na bocznicy kolejowej Huty Szkła w Jarosławiu. - Zawierały cztery wyrzutne i tyle samo pocisków. Na szczęście nie było przy nich elementów startowych - mówi kom. Krzysztof Pobuta, naczelnik Sekcji Kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu.- Pociągi do Gdańska i Jarosławia prawdopodobnie minęły się na jednej ze stacji. Wówczas rakiety mogły zostać podrzucone do piaskarek. W czwartek w południe po "Strzały" przyjechali przedstawiciele "Meska". Drewniane, zielone skrzynki na bocznicy przeładowano do poloneza trucka wynajętego przez zakład zbrojeniowy z prywatnej firmy transportowej. W Hucie Szkła w tym czasie toczyło się normalne życie, kontynuowano nawet wyładunek piasku z innych wagonów. W pobliże "Strzał" nie dopuszczano jednak osób postronnych. Samochód z rakietami z Jarosławia wyjechał po południu boczną bramą. Towarzyszył mu biały "Lublin" z czterema, uzbrojonymi w strzelby pracownikami łódzkiej agencji ochrony. Tej samej, która pilnowała wcześniej pociągu wiozącego pociski. Nie wiadomo kto skradł z pociągu groźną broń. Złodziei szuka łódzka policja. Prowadząca sprawę tamtejsza prokuratura przesłuchiwała ochroniarzy eskortujących pociąg z bronią. Konwojenci nie potrafili powiedzieć, co stało się z rakietami ani wyjaśnić, w jakich okolicznościach zaginęły. Osobom, które dopuszczą się nieprawidłowości podczas przewożenia broni i amunicji, może grozić kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Śledztwo ma wyjaśnić okoliczności, w jakich doszło do kradzieży oraz wykryć jej sprawców. Nie wiadomo też jak rakiety znalazły się w wagonach z piaskiem. Jeden zestaw "Strzała" wart jest 130 tys. zł. Znalezione w Jarosławiu nie miały żadnych uszkodzeń, ani brakowało jakichkolwiek elementów.

REGION

Koszyk Kowalskiego...
* Nie więcej niż 200 zł wyda rodzina Kowalskich na świąteczne zakupy. Do koszyka trafią najtańsze wędliny, owoce i ciasta. Znając finansowe możliwości swoich klientów, lokalne supermarkety prześcigają się w wielkanocnych promocjach. - Ludzie nie mają pieniędzy - mówi Józefa Gołda, kierownik sklepu "Społem" przy ul Asnyka w Rzeszowie. - Korzystając z talonów pracowniczych pozwalają sobie na droższe produkty. Markową kawę, herbatę, słodycze. Płacąc gotówką wybierają najtańszy asortyment. Zdaniem Gołdy, najlepiej sprzedają się wędzone boczki, szynki, kiełbasy. I to niekoniecznie te najdroższe. Produkty powyżej 20 zł bardzo trudno się sprzedają. W wiosenno-świątecznych dekoracjach wita swoich klientów hipermarket "Tesco" w Rzeszowie. - Do niedzieli klienci znajdą tu najtańsze wędliny i produkty niezbędne do pieczenia - zapewnia Krzysztof Oleś, dyrektor. - Ale ruch jest mniejszy niż przed Bożym Narodzeniem. Klienci dużo skromniej obchodzą Wielkanoc. Wartość świątecznych zakupów nie przekracza zwykle 200 zł.

* Od 10 kwietnia leki będą tańsze, bez względu na to, czy właściciele aptek kupili je wcześniej po wyższych cenach. Tak mówił w środę minister zdrowia Mariusz Łapiński. - Wciąż nie znamy nowych cen - odpowiadają podkarpaccy farmaceuci. Opinię na temat zapowiedzi ministra zdrowia (leki tańsze o 18 proc.) środowiska medyczne Podkarpackiego przedstawią dopiero po świętach. - Na razie tylko pan minister wie, co i o ile spadnie - mówi Lidia Czyż, wojewódzki specjalista ds. farmacji aptecznej w Podkarpackiem. - Jak aptekarze potraktują oświadczenie ministra, że bez względu na cenę zakupu, muszą leki przecenić, dowiemy się w środę na konferencji farmaceutów i producentów leków południowo - wschodniej Polski, która odbędzie się w Krakowie. Nie wszystkie leki potanieją w takim samym stopniu. Przedział spadku cen waha się między 3. a 70 proc. Pewne są korzystne refundacje w przypadku leków i środków medycznych, wokół których toczyły się największe debaty. Paski do glukometrów nadal będą sprzedawane na ryczałt. Podobnie jak plastry przeciwbólowe dla chorych w ostatnim stadium raka. Astma wprawdzie została na liście chorób przewlekłych, ale tańszy będzie tylko Serevent. Pozostałe leki dla astmatyków (nawet, jeśli producent obniżył ich koszty) będą chorego kosztowały więcej, ponieważ zostały objęte mniejszą refundację. Chodzi o Foradil i Oxis (zamiast 2,50 zł - pacjent zapłaci 30 proc. ich ceny - ok. 45 zł). Kto zyskał na całej operacji? Wszystko wskazuje na to, że najwięcej budżet państwa i kasy chorych.Te ostatnie na refundację leków wydadzą 900 mln zł mniej.

* Po tym, jak bandyci zabili pod Warszawą policjanta, rząd chce zmienić warunki użycia broni przez funkcjonariuszy. - Musiało dojść do tragedii, by to się zmieniło - uważają funkcjonariusze. Na kursie podstawowym policjant uczy się budowy broni, zasad jej użycia, teorii strzelania, przybierania postaw strzeleckich. Potem oddaje pierwsze strzały do tarczy. - Funkcjonariuszy uczymy też celnie strzelać zza przeszkód terenowych. Ich umiejętności sprawdzamy na egzaminie - mówi podinsp. Zenon Wawrzynkiewicz, kierownik Ośrodka Szkolenia Policji w Rzeszowie. Po opuszczeniu Ośrodka, policjanci ćwiczą strzelanie zwykle dwa razy w roku. - Plan szkoleń każdej komendy zatwierdza jej szef. Funkcjonariusze zdają też egzaminy. W Komendzie Wojewódzkiej Policji w br. przewidziano jeden dla każdego pracownika. Jeśli ktoś chce, może dokupić naboje i częściej trenować - mówi kom. Robert Romanowski z KWP w Rzeszowie. Zwykle policjanci uzbrojeni są w pistolety P-64, P-83, austriackie GLOCKI, zdarzają się też czeskie CZ. Na dodatkowym wyposażeniu pozostają karabiny AKMS, strzelby gładkolufowe Mossberg i Imperator, a w Oddziale Prewencji Policji także ciężki karabin maszynowy. W ostatnich trzech latach w województwie odnotowano kilka przypadków użycia broni przez funkcjonariuszy. M.in. w powiecie bieszczadzkim gumowymi pociskami z Mossberga obezwładniono 44-letniego mężczyznę, atakującego policjantów uruchomioną piłą motorową. Policjanci z rzeszowskiej KMP dwukrotnie strzelali w powietrze. Powyższe informacje nie dotyczą funkcjonariuszy Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego.
Aby użyć broni, policjant musiał do tej pory:
1. Po okrzyku "Policja!" wezwać przestępcę do porzucenia niebezpiecznego przedmiotu i zaniechania ucieczki.
2. Jeśli ten nie zastosuje się do poleceń, krzyknąć "Rzuć broń!" i zagrozić użyciem własnej broni palnej: "Stój, bo strzelam!".
3. Oddać strzał ostrzegawczy w górę.
4. W ostateczności strzelić do bandyty, dbając o to, by wyrządzić mu jak najmniejszą szkodę.
Proponowane zmiany:
1. Policjant będzie mógł strzelać zaraz po okrzyku "Policja!", jeśli zachowanie uzbrojonego napastnika wskazuje, że zwłoka bezpośrednio zagroziłaby życiu lub zdrowiu funkcjonariusza.
2. Rząd chce zaostrzyć kary za zabicie policjanta. Proponuje od 25 lat więzienia do dożywocia.

KRONIKA POLICYJNA

Śmierć w płomieniach...
* Pięćdziesięcioletni mężczyzna zginął w pożarze drewnianego domu, który w nocy spalił się w podprzemyskiej Medyce. Ogień wybuchł około północy, kiedy mieszkaniec budynku już spał. Na razie nie ustalono, ani przyczyn pożaru, ani tożsamości ofiary. W akcji, która trwał ponad 5 godzin brało udział pięć jednostek ochotniczych i państwowych straży pożarnej.

* W Brwinku ujawniono przemyt podrabianych towarów tureckich przewożonych ze składu celnego w Bułgarii dla odbiorcy z okolic Sopotu. Było to 780 bluzek z napisem "Espirit", 307 bluzek z napisem "Adidas" i 142 bluzki z napisem "Tommy Hilfiger. Na przejściu w Medyce obywatel Ukrainy ukrył w dachu swego volkswagena busa 100 sztuk skór bydlęcych. Towar ten został zawrócony na Ukrainę, a sprawcę przemytu ukarano mandatem w wysokości 800 zł. - W Medyce od dłuższego czasu nie zauważano przemytu skór - twierdzi rzecznik UC w Przemyślu Krystyna Mielnicka. - Ostatnio przemycano je przez przejście w Hrebennem. W ub. roku udaremniono tam przemyt prawie 3 tys. sztuk skór, a sprawców ukarano mandatami w kwocie prawie 54 tys. zł.

* 25 marca na przejściu dla pieszych na ul. Borelowskiego w Przemyślu piesza weszła nagle na jezdnie i została potrącona przez samochód Fiat 126p. Poszkodowana ze stłuczeniami głowy i uda trafiła do szpitala.

* 25 marca w Żurawiczkach Anna M., jadąc fiatem, nie udzieliła pierwszeństwa przejazdu i doprowadziła do zderzenia z prawidłowo jadącym volkswagenem golfem. W wypadku niegroźnych obrażeń doznała pasażerka golfa.

* 24 marca policjanci z komisariatu w Kańczudze podczas kontroli forda transita, kierowanego przez obywatela Ukrainy, ujawnili 302 litry spirytusu i 1550 paczek papierosów bez polskich znaków akcyzy. Po wprowadzeniu tego towaru do obrotu Skarb Państwa straciłby ponad 20 tyś. zł.

* W ubiegła niedzielą w Przeworsku grasowali nieznani jeszcze włamywacze, specjalizujący się w kradzieżach odtwarzaczy z samochodów. W biały dzień złodzieje okradli trzy auta zaparkowane w pobliżu kościoła i jedno stojące na ul. Konopnickiej.

* 24 marca w Przemyślu nieznani sprawcy włamali się do mieszkania przy ul. Boruty-Spiechowicza i skradli srebrną biżuterię, telefon komórkowy i dokumenty. Właściciele mieszkania ocenili straty na około 5 tyś. zł.

Reklama