Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 23.02-01.03.2002 r.

PRZEMYŚL

Ostatnia droga Księdza
* Już dawno nie było tu pogrzebu z tak bogatą oprawą. Zmarłego 23 lutego ks. ppłka Jana Mertę żegnano z wojskowymi honorami godnymi generała. Kompania honorowa 14 Brygady OT, dowództwo garnizonu, delegacje Polsko-Ukraińskiego Batalionu i 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, orkiestra rzeszowskiego garnizonu, dowódca 1. Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej - płk Henryk Dziewiątka, prezydent i wiceprezydent miasta Przemyśla, kilkudziesięciu duchownych z ks. bp. Moskwą oraz setki przemyślan towarzyszyły we wtorek w ostatniej drodze seniorowi kapelanów wojskowych RP, salezjaninowi z 68-letnim stażem zakonnym i 59-letnim kapłańskim. Czym zasłużył na takie honory? Chłopski syn, rodem z Góry Głodowskiej nie opodal Zawiercia. W 1933 r. jako nowicjusz przekroczył próg domu księży Salezjanów w Daszawie koło Stryja. Po ukończeniu studiów teologicznych we Włoszech, 25 czerwca 1943 w Bollengo otrzymał święcenia kapłańskie. Mając 32 lata, zostaje kapelanem wojskowym. Towarzyszy żołnierzom II Korpusu na południowym szlaku kampanii włoskiej. Po wojnie troskliwy opiekun polskiego cmentarza wojskowego w Casamassima koło Bari. Jego 22-letnia piecza nad tą nekropolią została w sposób oficjalny doceniona przez polskie władze państwowe. W 1968 r. w Ambasadzie PRL w Rzymie ks. Jan Merta otrzymał odznakę "Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej". Jego zasługą było też sprowadzenie z Włoch do Polski w 1971 r. prochów mjra Henryka Sucharskiego, którego sam w 1946 w szpitalu wojskowym w Neapolu jako kapelan zaopatrywał na śmierć. To jemu umierający dowódca Westerplatte z 1939 przekazał ostatnią wolę.

Ruch na zamku...
* Zamek Kazimierzowski powraca do swojej dawnej świetności. Po niespełna 30 latach remontu oraz adaptacji staje się nie tylko miejscem atrakcyjnym dla turystów, ale też ośrodkiem życia kulturalnego. Jest miejscem koncertów, wystaw, imprez plenerowych. Od czasu przejęcia zamku przez władze samorządowe i administrowania go przez Miejski Ośrodek Kultury Wzgórze Zamkowe zatętniło życiem. Bogusław Danielak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury przyznaje, że, jeśli idzie o zamek, nadal pozostaje wiele niewykorzystanych możliwości: - Utrzymanie tego zabytku, przywrócenie temu miejscu funkcji ośrodka życia kulturalnego jest mozolną pracą. Każdy, nawet niewielki postęp i sukces, satysfakcjonuje. O tym, jak ważny dla miasta jest Zamek Kazimierzowski jako obiekt kultury, świadczą liczby. Kilkadziesiąt spektakli teatru "Fredreum" oraz zaproszonych zespołów aktorskich z największymi gwiazdami. Koncerty plenerowe, w tym tak duże jak koncert Kayah i Bregovicza. Kilkadziesiąt wystaw prezentowanych w dwóch galeriach, w "baszcie wschodniej" oraz piwnicach zamku. Koncerty muzyki klasycznej, kapel podwórkowych, zespołów rockowych oraz dziecięcych. Zamek jest nadal miejscem niezwykle atrakcyjnym dla turystów i miłośników zabytków. Jak wynika z ilości sprzedanych biletów, tylko w ub. roku basztę widokową odwiedziło przeszło 13 tys. osób. Wspólnie z Politechniką Krakowską już w kwietniu zaprezentowana zostanie unikalna wystawa dot. Kamieńca Podolskiego. Podczas nocy świętojańskiej odbędzie się wielki koncert plenerowy, do którego zaproszone zostaną zespoły jazzowe z całego regionu, uczestniczące w całorocznym cyklu koncertów Regionalnej Sceny Jazzowej. "Wiosna Fredrowska". Organizowana pod patronatem Teatru Narodowego impreza pozwoli na oglądanie w repertuarze Fredry wybitnych aktorów. Nie zapomniano o turystach. - Dla nich, w jednej z baszt zamku, przygotowujemy punkt informacji oraz sklepik, w którym można będzie kupić mapy, foldery, widokówki. Chcemy, by Zamek Kazimierzowski jak i całe Wzgórze Zamkowe stało się miejscem wypoczynku sobotnio - niedzielnego dla całych rodzin - mówi o swoich zamierzeniach dyr. Danielak.

Ożywienie kontaktów ze Lwowem
* Po latach stagnacji w kontaktach ze Lwowem pojawiło się ożywienie. Na początek władze samorządowe obu miast postawiły na współpracę gospodarczą. Seminarium gospodarcze zorganizowane pod patronatem władz samorządowych obu miast oraz Konsulatu Generalnego RP we Lwowie ma wypełnić nowymi treściami kontakty gospodarcze po obu stronach granicy. Wśród uczestników znaleźli się reprezentanci największych firm w regionie, przedstawiciele banków oraz organizacji samorządu gospodarczego. Delegacji gospodarczej towarzyszyli przedstawiciele samorządowych władz Przemyśla. Michał Uziembło, konsul handlowy z Konsulatu Generalnego RP we Lwowie, przedstawiając analizę stanu aktualnego polsko - ukraińskiej współpracy gospodarczej przyznał, że jak na kraje o bezpośrednim sąsiedztwie wiele jest jeszcze do zrobienia.
- Możliwości są olbrzymie, a sytuacja gospodarcza na Ukrainie, powstający system bankowy, ochrony i ubezpieczenia inwestycji pozwala na prowadzenie dobrych interesów w tym kraju - stwierdził. Jeżeli mamy stać się pomostem gospodarczym między Wschodem a Zachodem musi nastąpić jakościowa zmiana kontaktów ekonomicznych. Te dotychczasowe, oparte na handlu bazarowym, wypierane są przez wspólne przedsięwzięcia firm po obu stronach granicy. O ożywieniu kontaktów gospodarczych oraz rozwijaniu współpracy w innych dziedzinach rozmawiali Wasyl Kujbida - mer Lwowa oraz Marian Majka - prezydent Przemyśla. Podczas spotkania we lwowskim ratuszu podkreślali potrzebę zwiększenia kontaktów między społecznościami po obu stronach granicy. Prezydent Majka przyznał, że od pewnego czasu zapanowała tu stagnacja. Podczas seminarium zaprezentowano obowiązujące na Ukrainie zasady obsługi finansowej firm, formy kredytowania, gwarancje i ubezpieczenia. Przedstawiono równie zasady działania Specjalnej Strefy Ekonomicznej "Jaworów" oraz Autoparku Technologicznego "Krakowiec". Wszystkim uczestnikóm zapewniono informacje ekonomiczne i prawne przygotowane przez stronę ukraińską oraz Konsulat generalny RP we Lwowie. Ich znajomość pozwoli lepiej zaangażować się w interesy po obu stronach granicy.

* Na 25 mln złotych zadłużony jest Szpital Wojewódzki. Jego Rada Społeczna nie przyjęła zaproponowanego przez dyrektora planu finansowego. Zestawienie finansowe pokazało jak duże są straty i jak pogłębiane jest zadłużenie. Plan finansowy za 2001r., sporządzony został metodą, dzięki której znacznie zmniejszono straty. Wtedy Rada Społeczna zatwierdziła plan. Teraz, gdyby posiadała rzeczywiste dane, nie podjęłaby pozytywnej decyzji. Gdyby plan na 2001r. był sporządzony rzetelnie, można by już wtedy podjąć było odpowiednie kroki i dziś zadłużenie placówki byłoby mniejsze. - Musimy zabiegać o pozyskanie środków i zarazem wprowadzić oszczędności - wyjaśnia Robert Choma, dyr. szpitala. Organem założycielskim szpitala jest marszałek Podkarpackiego i to z jego budżetu mogą być wysupłane pieniądze na częściowe choćby pokrycie strat. Po stronie oszczędności znajdzie się redukcja wydatków na energię elektryczną i materiały medyczne. Ponadto zostaną podjęte negocjacje z władzami miejskimi o częściowe umorzenie zaległego podatku od nieruchomości, w zamian za przejęcie szpitalnych obiektów. Działania ratunkowe będą mogły być realizowane, gdy Rada Społeczna przyjmie plan finansowy na 2002r. Decyzję w tej sprawie ma podjąć za dwa tygodnie.

Mugole, Harry Potter i przyjaciele
* Blisko 200 uczniów ze szkół podstawowych uczestniczyło w eliminacjach II Międzyszkolnego Konkursu Czytelniczego "Harry Potter i przyjaciele". Do ścisłego finału zakwalifikowało się 45. Reprezentacja jednej szkoły nie mogła liczyć więcej niż pięciu uczniów. Zawodnicy rekrutowali się z klas od IV do VI. - Jest to konkurs ze znajomości serii książek o Harrym Potterze. Test otwarty zawiera 45 pytań o różnej skali trudności. Niektóre są bardzo szczegółowe, ale z mojego rozeznania wynika, że dzieci nie powinny mieć z nimi żadnego problemu - mówi prof. Dumbledore, dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa "Hogwarts", czyli na co dzień Piotr Kroczek, dyr. SP 14 w Przemyślu. Magiczna była już sama sala, gdzie odbywał się test wiedzy. Uczestników witało hasło "Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy". O to, aby zawodnicy nie ściągali i nie wykorzystywali innych niedozwolonych sztuczek, dbał sam Harry i jego najlepsza przyjaciółka Hermiona. Ta ostatnia zbyt dociekliwych dziennikarzy straszyła zamianą w... żaby. Organizatorkami konkursu były nauczycielki Wioletta Śnieżek, Małgorzata Kozaczenko, Elżbieta Gradowska - Gibała, Agnieszka Głużycka - Choma i Marzena Kędzierska. O oprawę plastyczną postarała się Halina Dębicka. - Oczywiście słyszeliśmy o krytycznych uwagach dotyczących tych książek. Jednak te osoby, które akurat do mnie się zgłaszały, po słowach krytyki wyjaśniały, że tak naprawdę to nie czytały Pottera. Nie jest to książka tylko o magii, lecz również o przyjaźni i lojalności i tolerancji. Zawiera treści uniwersalne, uczy tego co najszlachetniejsze - dodaje dyr. Kroczek. W bibliotece "czternastki" jest kilkadziesiąt Potterów. Nigdy jeszcze nie zdarzyło się, aby książka leżała na półce i czekała na ucznia. Są nawet zapisy. Tuż po konkursie. Nauczycielki męczą się z poprawianiem testów i wystawianiem punktacji. Wszystkie czytały książkę i były na filmie, lecz nie mają tak szczegółowej wiedzy, jak uczniowie. Bez ściągawki z gotowymi odpowiedziami ani rusz. W tym czasie uczniowie chwalą się prof. Dumbledore vel. dyr. Kroczkowi swą wiedzą o Potterze. Niektórzy czytali przygody kilka razy. Rekordzistka siągała po tę książkę już 13-krotnie. Wielu, zwłaszcza chłopcy, mają za sobą trylogię Tolkiena "Władcę pierścieni". Niekórzy zaliczyli już film. Ku jego zaskoczeniu większość uczniów odpowiada, że też czyta te książki. Ucieszony dyrektor częstuje "fasolkami" Harrego. Są one o tyle magiczne, że mogą się trafić takie o smaku owocowym lub np. chrzanowym. Pierwsze miejsce zajęła Kasia Radczuk z SP 16, w nagrodę otrzymała plecak sportowy. Przyznano dwa wyróżnienia Marysia Margońska z SP 4 i Bartek Śnieżek z SP 14. Nagrody dla nich to komplety trylogii "Władca pierścieni".
Głównym sponsorem konkursu był Bank Śląski, którego dyrektor Maciej Nowak przyznał, że jest... mugolem, co oznacza, że nie przyczytał Harrego. Ale jest usprawiedliwiony, gdyż czytały jego dzieci. Orgaizację konkursu wspomógł również Podkarpacki Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli.

Gry obronne...
* Wczoraj w Wojskowej Komendzie Uzupełnień została przeprowadzona gra obronna, do udziału, w której zaproszono także cywilów. Obok kadry WKU, w zajęciach o charakterze sztabowym uczestniczyli wójtowie gmin, specjaliści do spraw obronnych ze Starostwa Powiatowego, Urzędu Miasta i urzędów gmin pow. przemyskiego, a także przedstawiciele Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej i 14 Brygady Obrony Terytorialnej. Celem ćwiczenia, którego przebiegiem kierował ppłk Leszek Solarczyk było doskonalenie umiejętności współdziałania samorządu terytorialnego z jednostkami i instytucjami wojskowymi w sytuacjach wystąpienia różnych zagrożeń oraz klęsk żywiołowych. Wspólnie analizowano możliwości użycia - w razie potrzeby - sił ratowniczych oraz wsparcia sił zbrojnych.

* Wyraźnego przyśpieszenia nabrały przygotowania Polsko-Ukraińskiego Batalionu Sił Pokojowych do wyjazdu na misję KFOR w Kosowie. - Przyjęliśmy datę 2 sierpnia 2002 jako dzień zakończenia przerzutu wojska w rejon działań w Kosowie i przejęcia posterunków od poprzedników z III zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego - wtajemnicza mjr Bogdan Wójcik, szef sztabu. Na zajęciach treningowych w Przemyślu 8 ukraińskich oficerów z jednostki w Jaworowie i 14 z przemyskiej, pod wodzą mjr. dypl. Wojciecha Marchwicy przez 3 dni opracowywało plany przemieszczenia batalionu na Bałkany. Z Przemyśla do "Camp White Eagle" w linii prostej jest 841 km, a ze Lwowa 866. Pod uwagę bierze się trzy warianty: drogą kolejową, autobusem lub drogą lotniczą. Podróż pociągiem trwałaby ok. 5 dni. Marszruta przez Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię i Grecję. Optymalne rozwiązanie to komunikacja lotnicza. Wystarczyłoby 12 rejsów, aby dokonać wymiany polskich i ukraińskich "misjonarzy" w Kosowie. Czy będą takie możliwości, to okaże się za kilka miesięcy. Dla większości członków wspólnego sztabu POLUKRBAT-u letnia wyprawa na Bałkany będzie "powtórką z Kosowa". Ponad 70 procent jego składu pomyślnie "zaliczyło" II zmianę 2000/2001. Nabyte doświadczenia, znajomość bałkańskich realiów to niewątpliwe atuty. Każdy oficer biegle posługuje się angielskim, który jest językiem obowiązującym w Brygadzie "Wschód". Poprzeczka dla kandydatów na misję jest ustawiona wysoko. W Przemyślu przedstawiciele dowództwa Wojsk Lądowych już prowadzili rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami. Ci, którzy w ub.m. przeszli przez komisyjne "sito", pilnie przysposabiają się do zadań. W marcu grupę oficerów czeka wyjazd na drugą część treningu dowództwa i sztabu. Gospodarzami ćwiczeń będą Ukraińcy.

Poszukiwania "fakira" w toku
* Mężczyzna, który połknął gwóźdź, a następnie uciekł ze szpitala, nadal się tam nie zgłosił. Zdaniem lekarzy, igra on z życiem. Przypomnijmy, w miniony poniedziałek funkcjonariusze przemyskiej Straży Miejskiej zatrzymali 24-letniego Lucjana B. i 19-letniego Ryszarda, którzy nieśli telewizor, owinięty w kurtkę. Okazało się, że jedno i drugie zostało skradzione. Mężczyzn dowieziono do Komendy Miejskiej Policji. Tam, podczas przesłuchania, Lucjan B. powiedział, że... połknął gwóźdź. W szpitalu prześwietlenie potwierdziło jego słowa, lekarz pozostawił pacjenta na oddziale. Ale pacjent jeszcze tej samej nocy uciekł.
- Na razie go nie szukamy - powiedział podinspektor Franciszek Taciuch z przemyskiej KMP. - Lucjan B. został przesłuchany, znamy jego personalia i miejsce zamieszkania. Znajdziemy go, gdy będzie nam potrzebny do dalszych czynności.
- Nie wiem, jakiej wielkości jest gwóźdź, bo w czasie, gdy przyjmowano pacjenta byłem na urlopie - powiedział ordynator oddziału chirurgicznego Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu lek. Maciej Lewicki. - Jeśli jest dużych rozmiarów, to może zatrzymać się w przewodzie pokarmowym, doprowadzić do jego perforacji i zapalenia otrzewnej. A to może już zagrażać nawet życiu pacjenta.

JAROSŁAW

* Blisko jedna trzecia środków tegorocznego budżetu Gminy Jarosław została przeznaczona na kontynuację i rozpoczęcie lokalnych inwestycji. Ponad 4 mln zł pochłoną prace związane z kanalizacją poszczególnych miejscowości. Blisko. 70 proc. wsi korzysta z tego dobrodziejstwa. W czerwcu br. dołączą do nich Pełkinie, a we wrześniu - Zgoda, Sobiecin, Koniaczów i część Surochowa. - Do robót związanych z kompleksową kanalizacją przystąpiliśmy 7 lat temu - mówi Roman Kałamarz, wójt jarosławskiej gminy. - Jesienią ub. roku spośród 13 miejscowości, 10 będzie skanalizowanych. Chcemy, by w przyszłym roku z tego udogodnienia korzystała cała gmina. W gminie są oczyszczalnie ścieków w Tuczempach, Kostkowie, Surochowie i Makowisku. Dwie ostatnie, ze względów ekonomicznych, ulegną likwidacji. Ich rolę przejmą oczyszczalnie we wsiach, które mają przerobowe rezerwy. - Mamy wykonanych 150 km sieci kanalizacyjnych, przymierzamy się do kolejnych - dodaje Kałamarz. - Chcemy rozpocząć prace w Makowisku i dalszej części Surochowa, które powinny być sfinalizowane w czerwcu 2003 r. Do skanalizowania pozostaną Wola Buchowska i Leżachów. Kanalizacyjne inwestycje w jarosławskiej gminie są utrudnione, gdyż rozdziela ją miasto, San i kolejowa linia. Środki na ten cel w większości pochodzą z gminnego budżetu. Część pieniędzy pozyskano z Banku Światowego, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, Programu Aktywizacji Terenów Wiejskich, mieszkańcy płacili po 1,5 tys. zł. od zagrody. Na inwestycyjnej mapie jest budowa siedziby Urzędu Gminy, w sąsiedztwie ulic Słowackiego i Piekarskiej. Obiekt ma być gotowy w sierpniu br.. - Budujemy też szkołę podstawową w Morawsku, którą chcemy ukończyć latem tego roku - dowiedzieliśmy w UG. - Jej koszt wyniesie 1, 4 mln złotych, pieniądze pochodzą z naszego budżetu. Przygotowujemy się do budowy gimnazjum w Pełkiniach, z salą sportową i krytym basenem.

PRZEWORSK

I choć by przyszło tysiąc atletów...
* Najpóźniej w marcu, według najnowszej deklaracji PKP, majątek wąskotorowej kolejki zostanie przekazany samorządowi powiatowemu. Nie ma jednak gwarancji, że termin ten zostanie dotrzymany. Długo oczekiwana odpowiedź z PKP nadeszła w ostatnich dniach. Ryszerd Rejchel, za-ca dyr. ds. restrukturyzacji i zagospodarowania majątku kolei dojazdowych PKP, w piśmie do starostwa zapewnia, że jeszcze w lutym zostanie podjęta decyzja o formalnym przekazaniu majątku. Obecnie sprawa ta jest nadal analizowana przez kolejowe służby. Od tej chwili będzie możliwe podjęcie konkretnych rozmów z operatorami chętnymi kontynuować działalność wąskotorówki. Największą szansę ma francuski Connex. Jednak niewykluczone, że pojawi się jeszcze inny podmiot, dotychczas nie ujawniony.
Kolejarze obawiają się, że jeżeli proces przejmowania majątku będzie posuwał się w tak ślimaczym tempie jak do tej pory, to pod znakiem zapytania stoi otwarcie sezonu turystycznego, gwarantującego realizację opłacalnych kursów wycieczkowych. Już obecnie zgłasza się wielu chętnych do wynajęcia składów. Niestety, wskutek opieszałości PKP, która o konieczności przekazania samorządom wąskotorówek wiedziała od kilku miesięcy, przynoszący pieniądze klienci odchodzą z kwitkiem.

REGION

* Od trzech lat system komputerowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych błędnie rozpoznaje płatników składek. Komputer odczytał np. nazwę wsi Szufnarowa (w pow. strzyżowskim), jako "Szufwarowa". Płatnicy składek z Szufnarowej według elektronicznej maszyny nie istnieją. Zdaniem Aleksandry Bałkowskiej z biura rzecznika ZUS, usunięciu pomyłek w skali kraju przeszkadza... zbyt duża liczba błędów. Do dzisiaj wiele osób otrzymuje informacje o błędnie wypełnionych deklaracjach lub o tym, że na ich kontach osobistych nie ma pieniędzy. Tymczasem jest to nieprawda. W 1999 r. tych samych płatników skontrolowali inspektorzy ZUS, nie odnotowując nieprawidłowości. Podobnie zamieszanie jest z danymi osobowymi. W styczniu 1999 r. ustalono opłatę na ubezpieczenie wypadkowe w wysokości 2,03 proc. od dochodów. Dwa miesiące później zmniejszono ją na 1,62 proc. Ta stawka miała obowiązywać wstecz, czyli od stycznia. Stanisław Alot, ówczesny prezes ZUS obiecał wyrównanie nadpłat. Nie zostało to zrobione do dzisiaj, a płatnicy sami muszą wnioskować o uregulowanie sprawy do... ZUS. W przeciwnym wypadku mogą nie otrzymać potrzebnych do czego innego zaświadczeń o niezaleganiu z opłacaniem składek. Błędów powstałych w 1999 r. ZUS nie usunął do dzisiaj. Przyczyną, zdaniem przedstawicieli ZUS, jest ogromna liczba spraw. W kraju może dotyczyć kilkuset tysięcy osób. Rzecznik ZUS A. Bałkowska zapowiada zlikwidowanie 90 proc. nieprawidłowości do końca 2002 roku.

* Obywatele mogą sprawdzić, kto daje pieniądze partiom politycznym, ale jeśli opowiedzą o tym publicznie, mogą odpowiadać za złamanie ustawy o ochronie danych osobowych. - Obecne przepisy o jawności finansowania partii są sprzeczne z konstytucją - mówią specjaliści. Według Julii Pitery z Transparency International, w Państwowej Komisji Wyborczej nie można sprawdzić, kto wpłacał pieniądze na kampanię wyborczą danego polityka lub partii. - Wgląd w dokumenty mają wyłącznie te organizacje, które w celach statutowych mają wpisane kontrolowanie finansowania partii - mówi Pitera. - Dziennikarze tych dokumentów nie mogą zobaczyć. Pracownicy rzeszowskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego nie chcieli komentować zarzutów Pitery. W Krajowym Biurze Wyborczym odpierają zarzuty. Miłosz Wilkanowicz, ekspert w KBW, tłumaczy, że organizacje, o których mówi Pitera, mogą zobaczyć dokumenty po to, żeby zgłaszać nieprawidłowości w finansowaniu kampanii wyborczych. - To nieprawda, że obywatele nie mogą sprawdzić, kto wpłacał pieniądze na kampanię danej partii - dodaje. Jego zdaniem, wyborcy mogą przejrzeć odpowiednie dokumenty. Będą tam adresy i nazwiska wpłacających. Jeśli jednak taka osoba opublikuje nazwiska wpłacających, a sponsor poczuje się tym urażony, to ten, kto ujawnił jego nazwisko, może odpowiadać za złamanie ustawy o ochronie danych osobowych. - O jawności świadczy też fakt, że sprawozdania komitetów wyborczych są publikowane w Monitorze Polskim - dodaje Wilkanowicz. Według Pitery, w Polsce należy zmienić prawo. - Finansowanie partii powinno być regulowane wyłącznie w ustawie o partiach politycznych, a nie - jak jest dzisiaj - także w ordynacji wyborczej.

* Osoby podejrzane o fałszerstwa przez najbliższe dwa lata mogą czuć się bezpiecznie, ponieważ w województwie jest tylko dwóch grafologów. W policyjnym laboratorium na ekspertyzę czeka 400 spraw. - Teraz na ekspertyzę czeka się 2 lata - przyznaje Marek Kożuszek, biegły z zakresu pisma, który od 14 lat pracuje w Pracowni Badań Dokumentów Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Rzeszowie. - Ale ten czas będzie się wydłużał, ponieważ codziennie wpływa od 3 do 5 nowych spraw do zbadania. Nad jedną z ostatnio oddanych ekspertyz (193 dokumenty) nadkom. Kożuszek pracował 260 godz. Jeśli oskarżony w tej sprawie okaże się winny, zapłaci za opinię biegłego 10 tys. zł na Skarb Państwa. Policja nie ma z tego nic i na pewno nie zarobi na utworzenie stanowisko kolejnego biegłego. Jeszcze 12 lat temu bywało, że na stole eksperta Pracowni Badań Dokumentów nie było ani jednej ekspertyzy do zrobienia. - Badaliśmy głównie dowody osobiste, prawa jazdy, anonimy - mówi Kożuszek. - Przejście na gospodarkę rynkową spowodowało, że nagle zaczęły się pojawiać sfałszowane faktury VAT, księgi rozrachunkowe, kwity i całe stosy dokumentów dotyczących obrotu gospodarczego. Gigantyczne wydłużenie okresu oczekiwania na ekspertyzę w Podkarpackiem było tylko kwestią czasu.

* Z nowego kalendarza szczepień wyeliminowano obowiązkowe próby tuberkulinowe i szczepienia przeciwgruźlicze 18-latków. Specjaliści nie wykluczają jednak, że w przypadku, gdy statystyki wykażą wzrost zachorowań, szczepienia zostaną w niektórych regionach przywrócone. Może to dotyczyć również naszego województwa, bowiem gruźlica ciągle jeszcze jest problemem za wschodnią granicą. Dane epidemiologiczne ostatnich lat pokazują systematyczny, wyraźny spadek zachorowań na gruźlicę. Już od kilku lat wskazywano na zasadność zaniechania prób tuberkulinowych i szczepień u młodzieży. W Europie Zachodniej a nawet w Afryce, stosuje się jednorazową szczepionkę. W USA nie szczepi się w ogóle. Pierwsza szczepionka przeciwgruźlicza podawana jest noworodkom w szpitalach (w pierwszych 24 godzinach życia). Po roku sprawdza się wielkość blizny poszczepiennej i w razie konieczności szczepienie BCG jest powtarzane. Obowiązkowo po raz drugi szczepione są siedmiolatki. U wszystkich 12, 13-latków przeprowadzana jest próba tuberkulinowa. Dzieci z wynikiem ujemnym są doszczepiane. Do ub. roku ostatnim obowiązkowym szczepieniom przeciwgruźliczym poddawano młodzież w wieku 18 lat. Zdaniem niektórych podkarpackich lekarzy, optymistyczne statystyki resortu zdrowia co do spadku liczby zachorowań mogą być mylące. Gruźlica w początkowym stadium przebiega bezobjawowo. Zaprzestano systematycznego wykonywania tzw. małoobrazkowych zdjęć płuc. Lekarze pierwszego kontaktu nie kierują na specjalistyczne badania; wiele osób nie wie, że choruje. Lekarze zgadzają się co do jednego: to dorośli zarażają dzieci, a nie odwrotnie. Dlatego ważne jest, aby zadbać o właściwe leczenie dorosłych pacjentów.

Tylko jeden taki jest...
* Najprawdopodobniej nowym podkarpackim kuratorem oświaty zostanie Jan Kurp. Specjalna komisja złożona z przedstawicieli wojewody, sejmiku wojewódzkiego, Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz nauczycielskich związków zawodowych uznała jego kandydaturę za najlepszą. Tak swoją drogą, to nie miała innego wyjścia, bo kontrkandydat Kurpa nie spełniał, jak się okazało, wymogów formalnych i z rywalizacji odpadł jeszcze przed głosowaniem. Teraz kandydaturę nowego kuratora musi zaakceptować minister edukacji narodowej. To jednak wydaje się tylko formalnością. Jan Kurp jest radnym podkarpackiego sejmiku wojewódzkiego, dwukrotnie był kuratorem w województwie rzeszowskim, ostatnio w latach 1993-1997.

KRONIKA POLICYJNA

* 25 lutego w Jarosławiu funkcjonariusze sekcji kryminalnej KPP zatrzymali 24 letniego Sebastiana S., przy którym znaleziono niewielką ilość marihuany.

* 25 lutego w Skopowie g. Krzywcza zapalił się i spłonął doszczętnie autobus zaparkowany na poboczu drogi, będący własnością prywatną jednego z mieszkańców. Ustalono, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.

* 25 lutego na pl. św. Floriana w Przemyślu dwaj mężczyźni napadli na kobietę, którą poturbowali, a następnie skradli z torby 100 zł. Funkcjonariusze Straży Miejskiej w bezpośrednim pościgu zatrzymali jednego z napastników, którym okazał się Władysław O. z Czerkas (Ukraina).

* 22 lutego w Babicach na bocznej drodze zdarzył się tragiczny wypadek. Jeden z mieszkańców Babic przewoził na belce ciągnika znajomego, który był nietrzeźwy. W pewnym momencie "pasażer" upadł na jezdnię, doznając obrażeń głowy. Po przewiezieniu do szpitala zmarł.

* 23 lutego funkcjonariusze Urzędu Celnego ujawnili, że Nikola S. Ze Lwowa, przekraczając granicę w Medyce, przewoził ukryte w samochodzie ponad 2 kg marihuany. Był to jeden z większych przemytów środków odurzających udaremniony w Medyce.

Słodki łup
* 21 lutego dwaj mieszkańcy Radymna Marek M. i Andrzej C. włamali się do ciastkarni zlokalizowanej w Rynku i skradli czekoladę, batony, słodycze i kawę o łącznej wartości 150 zł. Obu włamywaczy łasuchów zatrzymali policjanci, ale większość skradzionych towarów została już skonsumowana.

Reklama