Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 16.02-22.02.2002 r.

PRZEMYŚL

Przydałaby się złota rybka...
* W starostwie przedstawiono projekt planu zagospodarowania przestrzennego Podkarpackiego do 2030r. Do końca marca trwać będzie jego opiniowanie. Został on opracowany przez Podkarpackie Biuro Planowania Przestrzennego w Rzeszowie, a w Przemyślu zaprezentowali go jego autorzy. Przedstawiciele samorządów z miasta i powiatu przemyskiego nie kryli satysfakcji, jaką stwarza ten nowy projekt. W konsultowanym projekcie nie brak inwestycji, o których mówi się od wielu lat - na przykład o utworzeniu Turnickiego Parku Narodowego, choć niektórzy zastanawiają się, czy mające powstać tam poligony wojskowe w okolicach Arłamowa nie zakłócą specyfiki takiego terenu. - Nie zrezygnowano też z budowy dwóch wielkich zbiorników wodnych na Sanie - mówi Szeliga. - Rzekę tę przecięłyby zapory w okolicach Krasiczyna i Niewistce k. Dynowa. W systemie dróg uwzględniono obwodnice, a także nową drogę wojewódzką biegnącą wzdłuż granicy państwowej i łączącą wszystkie przejścia graniczne, od Hrebennego do Krościenka. Dla wielu osób największym zaskoczeniem jest pozycja Przemyśla w tzw. hierarchii sieci osadniczej. W klasyfikacji tej zdecydowanie dominuje Rzeszów, który - jako jedyny na Podkarpaciu - otrzymał status europolu, czyli ośrodka o znaczeniu międzynarodowym. Na drugim jednak miejscu, w sześciostopniowej skali, jako jedyny w województwie ośrodek o znaczeniu ponadregionalnym znajduje się właśnie Przemyśl. Dopiero w trzeciej grupie, ośrodków o znaczeniu regionalnym, są dwa kolejne miasta: Tarnobrzeg i Krosno. Natomiast Jarosław, Mielec, Sanok i Stalowa Wola mają już tylko znaczenie sublokalne. Projektanci zakładają, że głównymi dziedzinami decydującymi w przyszłości o rozwoju Przemyśla będą rozwój turystyki, wzrost aktywności gospodarczej, co wiąże się z restrukturyzacją poszczególnych dziedzin gospodarki oraz rozwój szkolnictwa wyższego. Krótko mówiąc, przedstawiony plan zagospodarowania przestrzennego jest tak atrakcyjny, że aż niewiarygodny. Chcielibyśmy się mylić.

* Obszar Telekomunkacji Polskiej S.A., za symboliczną złotówkę, przekazał 24 szkołom zestawy komputerowe. Otrzymały je także inne placówki prowadzące działalność oświatową. TP S.A. wspólnie z Ministerstwem Edukaci Narodowej realizuje program edukacyjny "TPszkoła", który jest kontynuacją, znanej już w środowisku oświatowym, akcji "Internet dla szkół", polegającej na stworzeniu preferencji dla szkolnych pracowni internetowych. W jej ramach zaoferowała szkołom podłączenie, za symboliczną złotówkę plus VAT, dodatkowej linii, przeznaczonej do łączenia się z Interenetem w szkolnych pracowniach komputerowych. Ponadto szkoły, posiadające taką pracownię, otrzymały na wybraną przez siebie jedną linię telefoniczną miesięczną bonifikatę, w wysokości 600 jednostek taryfikacyjnych na połączenia z siecią w ramach niekomercyjnych zajęć edukacyjnych. Jej wysokość odpowiada 40 godzinom lekcyjnym pracy z internetem. - Wycofywany z firmy sprzęt komputerowy, w związku ze zmianą oprogramowania, przekazaliśmy już 31 placówkom, w tym 24 szkołom - poinformował "N" Robert Bąk z działu marketingu Obszaru TP S.A. w Przemyślu. - Jest on w pełni sprawny i będzie jeszcze długo służyć dzieciom oraz młodzieży. W miarę wymiany sprzętu, będziemy go nadal przekazywać za symboliczną opłatę. Komputery z Obszaru TP S.A. Przemyśl, który zasięgiem działania obejmuje powiaty: przemyski, jarosławski, przeworski i lubaczowski, otrzymały "podstawówki" w Przemyślu, Jarosławiu, Drohojowie, Kramarzówce, Orzechowcach, Nowym Bruśnie,Rudce, Krównikach, Dubiecku, Nienadowej, Młodowicach, gimnazjum w Krównikach i PG nr 1 w Przemyślu oraz szkoły średnie w Przemyślu (ZSMiD, ZSZ nr 1, ZSEiO), Jarosławiu ( ZSO nr 1). Wszystkie placówki, oprócz SP 14 Przemyśl (2 zestawy) i ZSEiO Przemyśl (6), dostały po jednym zestawie. Program "TPszkoła" przeznaczony jest dla szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych publicznych oraz niepublicznych o uprawnieniach szkoły publicznej. Z promocji dotyczącej instalacji linii telefonicznej za złotówkę skorzystało w kraju już kilka tysięcy placówek oświatowych, w w czę.ci wschodniej Podkarpackiego ponad 150. Aby szkoła mogła skorzystać z 40 darmowych godzin dostępu do interenetu miesięcznie, wystarczy mieć w pracowni internetowej pięć komputerów, a nie, jak poprzednio, dziesięć. Dzieci i młodzież, lubiąca surfować w internecie, miała niedawno okazję bliższego zapoznania się z prezentacją funkcjonowania szybkiego łącza internetowego, zorganizowaną w przemyskiej SP nr 14. Internet coraz częściej wykorzystywany jest w placówkach oświatowych zarówno w celach edukacyjnych, jak i rozrywkowych. Powodzeniem cieszyły się I Mistrzostwa Przemyśla szkół podstawowych w grach komputerowych, których gospodarzem była "czternastka".

Miasto szuka fachowców
* Od przeszło dwóch miesięcy nieobsadzone są stanowiska dwóch naczelników i jednego kierownika w Urzędzie Miejskim. Maria Kuźmińska, naczelnik Wydziału Inwestycji i Strategii Rozwoju, oraz Wiesław Czekierda, naczelnik Wydziału Budownictwa i Gospodarki Przestrzennej, stracili swoje posady końcem 2001 roku. W tym samym czasie nie przedłużono umowy o pracę z Mariuszem Pipskim, kierownikiem Biura Współpracy i Promocji. Marian Majka, prezydent Przemyśla, powiedział, że Zarząd Miasta chciał poprawy organizacji pracy i lepszego świadczenia usług przez wydziały. Na pytanie, czy wydziały, którymi kierowali odwołani naczelnicy, źle pracowały, odpowiedział: - Było sporo zastrzeżeń ze strony osób i podmiotów gospodarczych, których sprawy były prowadzone przez pracowników tych wydziałów. Przyznał również, że krytycznie o pracy obu naczelników wypowiadali się radni z klubów SLD i "Samorządny Przemyśl". W przypadku nie przedłużenia umowy z Mariuszem Pipskim prezydent podkreślił, że nie spełnił oczekiwań Zarządu Miasta. Mimo upływu dwóch miesięcy i wcześniejszych zapewnień, że ogłoszony zostanie konkurs, który wyłoni kompetentnych specjalistów, stanowiska te nadal pozostają nie obsadzone.

60. rocznica powołania AK
* Obchody 60 rocznicy powołania Armii Krajowej są okazją do przypomnienia historii i zasług największej naszej konspiracyjnej organizacji wojskowej w czasie II wojny światowej. Pod koniec 1939r. powstała na Zasaniu pierwsza placówka Związku Walki Zbrojnej. Wkrótce zorganizowano komendę obwodu ZWZ, obejmującą miasto i powiat przemyski. Z początkiem 1940 r. powstał inspektorat rejonowy ZWZ, początkowo obejmujący powiaty (obwody) przemyski i jarosławski, nieco później również przeworski i łańcucki. Kadrę kierowniczą w obwodzie i inspektoracie ZWZ tworzyli głównie oficerowie i urzędnicy przedwojennego Dowództwa Okręgu Korpusu X, a także wyżsi urzędnicy aparatu państwowego, przybyli do Przemyśla ze Lwowa i Kresów. Kiedy w lutym 1942r. ZWZ został przemianowany na AK, struktura organizacji uległa częściowej zmianie. Jednym z pierwszych komendantów obwodu (1941-1942) był por. rez. Emil Czerny (ps. "Wacław", "Zbychosław"), a ostatnim komendantem obwodu AK (od marca do lipca 1944) - ppor. rez. Zbigniew Zawiła (ps. "Żbik"). Jedną z chlubnych kart historii przemyscy akowcy zapisali m.in. w czasie Akcji "Burza". Np. w nocy z 25 na 26 lipca 1944 roku 4 - osobowy patrol żołnierzy z plutonu ochrony Komendy Obwodu AK, unieszkodliwił większość ładunków wybuchowych, założonych przez Niemców pod mostem kolejowym na Sanie. Akcją dowodził st. sierż. Kazimierz Fedkiewicz (ps. "Krzywy") zmarły w Przemyślu w 1990r. Dzięki tej akcji został ocalony most, który wycofujące się z miasta wojska hitlerowskie chciały wysadzić w powietrze. W rocznicowej homilii metropolita przemyski przypomniał o masowych aresztowaniach i wywózkach żołnierzy podziemia w głąb ZSRR. Około 2 500 osób, głównie akowców z Podokręgu Rzeszów, aresztowanych przez przez UB, MO i NKWD, między październikiem 1944 a styczniem 1945 przewinęło się przez obóz przejściowy w Przemyślu - Bakończycach, skąd w trzech transportach kolejowych zostali wywiezieni przez NKWD w głąb Rosji i umieszczeni w łagrach Riazania, Stalinogorska i gułagu Borowicze-Jegolsk. Średnio co szósty nie przeżył tej katorgi. - Niegodne byłoby zapomnieć tę wielką ofiarę - mówił w niedzielę ks. abp Michalik, adresując te słowa m.in. do żołnierzy 14. Brygady OT, harcerzy oraz młodzieży z Zespołu Szkół Odzieżowych im. AK.

Zamek w Krasiczynie - kolejne plany
* O wspaniałym zamku w Krasiczynie, nazywanym nie bez racji perłą Renesansu, często pisano w tonacji podobnej do tej, w jakiej pisze się o słynnej Twierdzy Przemyśl. Niby wszystko miało być dobrze, a jakoś nie wychodziło. Jak będzie tym razem? Oto rysuje się realna szansa, że krasiczyński zamek niebawem odzyska dawną świetność. Jeśli tak się stanie, duża w tym będzie zasługa Agencji Rozwoju Przemysłu SA w Warszawie, będącej administratorem tego prześwietnego obiektu. Obecnie najważniejszym zadaniem jest odnowienie mocno zniszczonej Baszty Boskiej, która przez całe lata popadła niemal w całkowitą ruinę. A jest to arcydzieło najwyższej klasy, ze wspaniałą kaplicą. W pierwszym etapie trzeba będzie odwodnić basztę, wzmocnić jej konstrukcję, dokonać renowacji dekoracji sgraffitowej zdobiącej jej ściany, odnowić portal i zamontować oryginalne drzwi wejściowe zdeponowane w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej. Sporych nakładów, wysiłku i kunsztu konserwatorów wymagać będzie odnowienie wnętrza Baszty Boskiej i znajdującej się pod nią rodowej krypty Sapiehów, którą zdewastowali żołnierze Armii Czerwonej, rozbijając groby w poszukiwaniu skarbów. Dzieła zniszczenia dokonał ząb czasu. Po II wojnie światowej krasiczyński zamek systematycznie popadał w ruinę. Kolejni gospodarze bezradnie rozkładali ręce. Koszt renowacji zamku zdecydowanie przewyższał możliwości finansowe. I to zarówno PRL-owskiego Ministerstwa Kultury i Sztuki, jak i żerańskiej FSO, który to urząd i fabryka przez długie lata administrowały krasiczyńskim obiektem. W 1996 r. cały zespół zamkowo-parkowy przeszedł w ręce Agencji Rozwoju Przemysłu SA. Początkowo niewielu wierzyło, że tej firmie uda się to, co przez całe lata nie udawało się poprzednikom. A jednak powoli, krok po kroku, zamek i park piękniały. Zdołano odrestaurować Basztę Królewską, w której znajduje się stylowa winiarnia i restauracja, a w skrzydle północnym sale konferencyjne. W Baszcie Papieskiej urządzono podziemną trasę turystyczną, ale największym osiągnięciem w ub. roku była konserwacja południowej kurtyny i cennej dekoracji sgraffitowej zdobiącej wschodnią ścianę zamkowego dziedzińca. Teraz kolej na Basztę Boską, a następnie na renowację ściany zachodniej. Ponadto wciąż pojawia się wiele dylematów, związanych przede wszystkim z pewnymi "zniekształceniami" architektury zamku, dokonywanymi w różnych okresach, często bez odpowiedniej dokumentacji historycznej, a nade wszystko bez logicznej koncepcji. Obecnie jest duża szansa na to, by w stosunkowo niedługim czasie krasiczyńska perła zaczęła błyszczeć dawnym blaskiem.

"Flaszki" skupuję...
* Obowiązujące od 1 stycznia nowe przepisy nie rozwiązały problemu skupu butelek. W sklepach przyjmowane są one najczęściej na wymianę. Stąd, znaczna ilość niechcianych butelek zaśmieca miasto. Ustawa o opakowaniach i odpadach szklanych nakłada na sklepy obowiązek przyjmowania od klientów wszystkich butelek po takich napojach, jakie znajdują się w ofercie. Przyjmowanie ich na wymianę jest jednak najpowszechniej stosowanym sposobem realizacji i obchodzenia tego przepisu. W sklepach zazwyczaj przyjmuje się tyle butelek, ile potrzeba ich do rozliczenia z dostawcą. Stąd nieraz ekspedienci biorą butelek więcej niż w rozliczeniu jedna za jedną, oddając za nie kaucję. Obowiązek przyjmowania butelek przez sklepy nie oznacza konieczności zapłaty za nie. Stąd niewielu osób przynosi butelki do sklepów. Najczęściej trafiają one do kubłów na śmieci. W Przemyślu tylko na kilku osiedlach wystawiono specjalne kubły do selektywnej zbiórki odpadów. Pojemniki te, w tym kubły na szkło, opróżniane są przez Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, choć jak przyznają przedstawiciele spółki komunalnej, nie jest to zajęciem opłacalnym. Jedynym odbiorcą stłuczki szklanej w regionie jest Huta Szkła Jarosław, ale wciąż brak jest przedsiębiorstw zajmujących się kompleksowo skupem surowców wtórnych. Sporo niechcianych butelek można zobaczyć leżące na bulwarach nad Sanem, w parku czy nawet w żywopłotach obok budynków władz samorządowych...

JAROSŁAW

* Kilkadziesiąt osób z powiatu uczestniczyło w spotkaniu informacyjno - szkoleniowym dotyczącym zasad i trybu pomocy finansowej na inwestycje w gospodarstwach rolnych. Spotkanie w siedzibie starostwa zostało zorganizowane w ramach kampanii dotyczącej znajomości programu SAPARD. Prowadzili je pracownicy Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. - Szkolenie w powiecie jarosławskim było drugim w serii prowadzonych przez ARiMR w skali kraju. Docelowo ma być przeprowadzone we wszystkich powiatach - poinformowano nas w Biurze Informacyjnym starostwa w Jarosławiu. Rolnikom przekazano aktualne informacje o drugim programie SAPARD. Przeprowadzony został kurs prawidłowego wypełniania wniosków oraz zasad ubiegania się o pomoc finansową ze środków Unii Europejskiej, przeznaczonych na inwestycje w gospodarstwach rolnych. Rolnicy zapoznali się także z innymi wymogami formalnymi związanymi ze złożeniem wniosku i funkcjonowaniem programu. O pomoc finansową, w ramach programu SAPARD, mogą ubiegać się rolnicy, planujący modernizację swych gospodarstw wyspecjalizowanych w produkcji mleka, chowie zwierząt rzeźnych, owiec, trzody chlewnej i drobiu. Warunkiem ubiegania się o pomoc jest posiadanie dużego gospodarstwa nastawionego na produkcję rolniczą oraz spełnienie kryteriów związanych z wykształceniem i wiekiem rolnika. Ponadto, do uzyskania dotacji konieczne jest uzyskanie pozytywnej oceny technicznej i ekonomicznej prowadzonego przedsięwzięcia. Ta ostatnia odbywa się na podstawie dokumentów przedstawionych przez rolnika oraz raportu z wizytacji jego gospodarstwa, przeprowadzonej przez pracowników ARiMR. Przedstawione wymagania uzyskania sapardowskiej pomocy wzudziły mieszane uczucia uczestniczących w szkoleniu rolników. Niektórzy twierdzili, że niewielu właścicieli gospodarstw będzie stać na zaciągnięcie komercyjnego kredytu na rozpoczęcie działalności inwestycyjnej. Wyrażają obawy co do terminowości przekazywania środków. Sygnalizowali konieczność większej pomocy dla młodych rolników. Uczestnicy szkolenia narzekali również na dużą biurokrację związaną z uzyskaniem kredytu. Jednak wielu z nich wyraziło chęć ubiegania się o sapardowską pomoc.

* W 2003r. powstanie tu wspaniały kompleks sportowo wypoczynkow. Umowy z wykonawcami zakładają ekspresowe prowadzenie inwestycji, która ma być gotowa już za rok. Umowa o budowę basenu została podpisana między Zarządem Miasta Jarosławia a rzeszowską firmą "Resbud" 4 lutego. Od tego dnia zaczęto realizować pierwszy etap tej inwestycji. Na wiosnę rozpoczną się prace rozbiórkowe i budowlane. Robert Wiśniewski, wiceburmistrz Jarosławia, odpowiedzialny za prowadzenie tej inwestycji mówi: - Przed rokiem Rada Miasta podjęła decyzję o budowie krytej pływalni. O jej lokalizacji, na terenach MOSiR za halą sportową, decydowały argumenty, które wszyscy przyjęli ze zrozumieniem. Cykl finansowania inwestycji, będzie trzyletni. W 2002r. na ten cel przeznaczone zostanie 3 mln zł. Władze otrzymają dotację z UKFiS, Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska oraz Państwowego Funduszu Rehabilitacyjnego Osób Niepełnosprawnych. Budowa kompleksu sportowego przy ul. Sikorskiego obejmować będzie obok modernizacji istniejących obiektów przede wszystkim nowoczesną krytą pływalnię. Jak zapewnia Robert Wiśniewski, wiceburmistrz Jarosławia, będzie to obiekt godny XXI wieku - Projektowana pływalnia, to niecka sportowa o wymiarach 25 x 12,5 metra. Obok niej brodzik dla dzieci, część rekreacyjna, 80 metrowa zjeżdżalnia, "oczka" z wodnym masażem i biczami wodnymi. Obok pływalni powstanie również sauna, siłownia, sala do ćwiczeń fitnes, kawiarenka. Obok budowy krytej pływalni władze modernizować chcą istniejącą część otwartą. Powstanie plac o wymiarach 25 x 40 m., który w zależności od pory roku, będzie sztucznym lodowiskiem lub boiskiem do gier zespołowych. Oddanie krytej pływalni przewidziane jest w kwietniu 2003 roku, natomiast basenu wraz z pawilonem wielofunkcyjnym i boiskiem, w czerwcu 2003 roku.

REGION

Wszyscy chcą służyć mieszkańcom
* W przeciągu pół roku Rada Gminy w Żurawicy koło Przemyśla odwołała dwóch swoich przewodniczących. Układ sił w samorządzie, oparty na zwolennikach i przeciwnikach radnego Jana Raby, dzieli radnych niemal po połowie. Brak zdecydowanej większość oraz wrogość części radnych nie wróży spokoju do końca kadencji. Pierwszy wniosek o odwołanie przewodniczącego Romana Sałdana złożony został po nieco ponad miesięcznym jego urzędowaniu, 30 października 2001 roku. Tajne głosowanie 22 radnych, przeprowadzone na sesji Rady Gminy 20 listopada, przyniosło w efekcie 11 głosów za odwołaniem przewodniczącego, przeciw było 10, zaś jeden radny wstrzymał się od głosu. Tym razem głowa Sałdana została uratowana, choć jego przeciwnicy nie mogli pogodzić się z wynikiem głosowania. Jeszcze podczas tej samej sesji Jan Raba, były przewodniczący Rady Gminy Żurawica, którego zastąpił Roman Sałdan, grzmiał na sali, że głosowanie prowadzone będzie aż do odwołania przewodniczącego. Kolejny wniosek o odwołanie przewodniczącego Sałdana złożyło 8 radnych, 5 lutego 2002 roku. Do jego przeprowadzenia potrzebne było zniesienie jednej z uchwał Rady Gminy. Uchwała ta, wprowadzona przez "obóz" Jana Raby, zakazywała wnoszenie podobnych projektów, wcześniej niż po 6 miesiącach od ich pierwotnego rozpatrywania. Po jej uchyleniu w styczniu 2002 roku, droga do odwołania Sałdana z przewodniczącego była otwarta. Podczas sesji 13 lutego, spośród 21 radnych, 11 głosowało poparło wniosek w tej sprawie, zaś 10 przeciw. Rada Gminy Żurawica została bez przewodniczącego, którego obowiązki przejął dotychczasowy wiceprzewodniczący Jan Żmuda. Zwolennicy Sałdana nie złożyli jednak broni. Spodziewając się na kolejnych sesjach wniosku o ponowne powołanie na przewodniczącego rady Jana Raby, jeszcze tego samego dnia złożyli oświadczenie. W dokumencie tym napisali, że kilkuletnie przewodnictwo Radzie Gminy przez Jana Rabę cechowało się stosowaniem nacisków i dyktatu. Zarzucili mu m.in. kumoterstwo w obsadzaniu stanowisk w gminie i niegospodarność w inwestycjach.

W mętnej wodzie...
* Polityczne przepychanki radnych i permanentne próby odwoływania kolejnych przewodniczących zaczynają niecierpliwić mieszkańców gminy. Podczas jednej z sesji na salę obrad wkroczyła mieszkanka miejscowości Wyszatyce. Zdumionym radnym zaprezentowała butelki z wodą z lokalnych wodociągów. Okazując brunatną ciecz powiedziała: - Potraficie tylko podnosić cenę za wodę. Niech rada zajmie się tym, co płynie w naszych wodociągach.

* Mieszkańcy Stubna nie mogą pogodzić się z tym, że przemyskie starostwo nie chce przekazać w formie darowizny ośrodka zdrowia lokalnemu samorządowi. - Budowę wiejskiego ośrodka rozpoczęliśmy w 1973 roku i trwała ona kilka lat - przypominają mieszkańcy Stubna. - Ponieśliśmy blisko połowę kosztów inwestycji, wliczając w to robociznę. Potem gmina zgazyfikowała i zmodernizowała budynek, w którym są też trzy mieszkania. Przez wiele lat ośrodek zdrowia znajdował się w gestii gminy. W latach 90. weszła ustawa, która przypisała go samorządowi powiatowemu. Jesienią ub. roku przystąpiono do likwidacja Samodzielnego Publicznego ZOZ w Przemyślu, który był administratorem stubnieńskiego ośrodka. Zaczęły powstawać niepubliczne placówki zdrowia. Jeden z nich został utworzony w Stubnie. Powiat jednak nie chce, by obiekt był własnością gminy. - Uważamy, że ośrodek w formie darowizny powinien być przekazany Stubnu, jak to się stało w Kalnikowie - stwierdził na sesji Rady Powiatu w Przemyślu wójt gm. Stubno, Tadeusz Zwierkowski. - Mamy dokumenty na to, że w dużej mierze powstał dzięki nam. Będziemy się o niego upominać.

* Z 21 strażnic, jakie w tych latach mają powstać przy wschodniej granicy, cztery zlokalizowano w naszym województwie. Już w maju jest spodziewane otwarcie strażnicy w Huwnikach (pow. przemyski). Generalnym wykonawcą obiektu jest jarosławski BUDEXIM. Strażnica udanie wkomponowana w malowniczy zakątek Parku Krajobrazowego Pogórza Przemyskiego, w dolinie Wiaru, wpisuje się w sieć dróg w kierunku Przemyśla, Kalwarii P., Arłamowa i Birczy. Za parę miesięcy jej załoga przejmie ochronę odcinka polsko-ukraińskiej granicy w rejonie Sierakośców, Nowych Sadów, Pacławia, Paportna, Leszczyn, Makowej i Kwaszeniny. Na jesień zaś zaplanowano oddanie do użytku nowo wzniesionych obiektów SG w Hermanowicach i Stuposianach. W dalszej kolejności ma być wybudowana m.in. strażnica w Czarnej. Unia Europejska zaleca, aby na jedną strażnicę na przyszłej wschodniej granicy zewnętrznej przypadało średnio 25 km.

Gdze się podziały, tamte wycieczki...
* Importerzy leków protestują przeciwko nowemu prawu farmaceutycznemu, zabraniającemu finansowania przez nich szkoleń i wycieczek dla lekarzy. Polscy producenci są zadowoleni. - Skończy się wreszcie nieetyczne "przekonywanie" medyków do droższych zagranicznych leków - mówią. - To prawda, że do wielu lekarzy prawie codziennie przychodzi jakiś przedstawiciel firmy farmaceutycznej - przyznaje lek. med. Janusz Hejda, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Rzeszowie. - Wielu to krytykuje, ale niektórzy są zdania, że to po prostu źródło pozyskiwania informacji o nowym leku. Nowe prawo - ma obowiązywać od 1 kwietnia - zakazuje firmom farmaceutycznym organizowania szkoleń dla lekarzy i aptekarzy, które odbywały się w atrakcyjnych kurortach na koszt producenta. Niewielu pacjentów zdaje sobie sprawę, że nie tylko lekarze ulegają wpływom agresywnych firm farmaceutycznych. Miliony widzów codziennie ogląda reklamy, w których niby-lekarz lub niby-dentysta zapewnia nas o rewelacyjnym działaniu jakiegoś specyfiku. - Teraz ludzie nie mają pieniędzy, więc nie kupują wielu parafarmaceutyków - stwierdza właścicielka jednej z rzeszowskich aptek. - Ale zauważyłam, że wystarczy intensywna reklama w telewizji, a natychmiast wzrasta zainteresowanie i sprzedaż takiego specyfiku. Zwłaszcza, że nie trzeba iść do lekarza po receptę, a środek ma podobno działać rewelacyjnie.
Przykłady nieuczciwości w reklamach m.in. telewizyjnych o lekach sprzedawanych bez recepty:
1. Osoba podająca się za lekarza zapewnia o skuteczności leku.
2. Reklama powołuje się na rekomendacje jakiegoś stowarzyszenia, które nie istnieje.
3. Nie podaje się informacji o ubocznym działaniu leku (powinna być informacja: "Przed użyciem przeczytaj ulotkę")
4. Straszy się konsumenta chorobami, np. "Taki a taki lek zapobiega rakowi prostaty".

KRONIKA POLICYJNA

"Don VITO" zatrzymany
* W środę wieczorem (20 bm.) do odprawy granicznej na przejściu w Medyce stawił się obywatel Słowacji podróżujący nowiutkim Mercedesem "vito" wartym 160 tys. zł. Kontrolerzy Straży Granicznej wykryli, że umowa notarialna dotycząca sprzedaży pojazdu została sfałszowana. Słowak próbował wyjechać fabrycznie nowym Mercedesem na Ukrainę. O ile dokumenty pojazdu wydawały się być w porządku, to poważne wątpliwości pograniczników wzbudziła umowa jego sprzedaży. Straż Graniczna zatrzymała kierowcę i razem z samochodem przekazała go przemyskim policjantom, którzy będą wyjaśniali okoliczności zdarzenia.

* 19 lutego w Jarosławiu podczas kontroli drogowej funkcjonariusze KPP ujawnili w mercedesie kierowanym przez obywatela Ukrainy, aż 133 litry spirytusu, bez znaków skarbowych akcyzy.

* 19 lutego w Jarosławiu policjanci z miejscowej komendy na ul. Poniatowskiego zatrzymali mieszkańca Cieszanowa Wiesława S., który kierował fordem mając prawie dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu.

* 16 lutego w mokrej koło Jarosławia fiat 126p potrącił 8-letniego Piotra, który przebiegał przez jezdnię. Chłopiec doznał stłuczenia głowy i kręgosłupa i trafił do jarosławskiego szpitala.

* 15 lutego w Bachowie polonez potracił pieszego, który nagle wyszedł na jezdnię. Mężczyzna doznał ogólnych obrażeń i trafił do szpitala.

* W nocy z 13 na 14 lutego nieznani sprawcy wybili szybę w jednym z biur przy ul. Batorego w Przemyślu i z wnętrza skradli zestaw komputerowy, telefax i czajnik. Straty oszacowano na ponad 3 tys. zł.

Reklama