Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 13.01-26.01.2020 r.

• Różne działania dotyczące Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu mają na celu sprawić, aby w najbliższych kilkunastu miesiącach a najpóźniej latach, jednostka ta zeszła do rangi szpitala powiatowego bądź w ogóle zniknęła z mapy szpitali. Mówię to z całą odpowiedzialnością - podczas konferencji prasowej mówił Marek Rząsa, poseł Platformy Obywatelskiej z Przemyśla. Skąd takie przypuszczenia? Według przemyskiego parlamentarzysty jednym z symptomów jest regularnie ograniczana liczba szpitalnych łóżek.
- W momencie, gdy w najlepszych czasach w naszym mieście funkcjonowały oba szpitale (tzn. wojskowy- później miejski oraz wojewódzki - przyp. red.) Wojewódzki Szpital miał ok. 900 łóżek. 270 łóżek miał szpital wojskowy. Mówiono wtedy o obłożeniu 70 proc. Kiedy łączono, a w zasadzie likwidowano szpital miejski, jednym z podnoszonym wówczas argumentów było, że nie mogą dwa szpitale ze sobą konkurować, bo obłożenie łóżek nie było stuprocentowe. Twierdzono, że jeżeli będzie jeden potężny, dobrze zarządzany szpital to wszystkie łóżka będą obłożone. I co się dzieje? „Ginie” 270 łóżek szpitala miejskiego. W marcu 2019 r. ówczesny dyrektor szpitala Piotr Ciompa, w którym rzeczywistą liczbę łóżek określa na 768 - mówi poseł Rząsa. Twierdzi, że w sierpniu 2019 r. jako liczbę łóżek podawano już 742. 3 stycznia obecnego roku, zarządzenie p.o. Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu Barbary Stawarz określa liczbę łóżek na 612. To spadek o 130.
- W ciągu dwóch lat w Przemyślu ubyło ponad 500 łóżek - wylicza poseł Rząsa. Według niego ostatnia redukcja liczby łóżek może prowadzić do zwolnień personelu. „Obecnie jesteśmy w trakcie reorganizacji i dostosowujemy ilość łóżek do realnych potrzeb społecznych. Po zakończeniu tego procesu będzie można mówić o konkretach” - wyjaśnia Wojewódzki Szpital w Przemyślu w przesłanym do naszej redakcji stanowisku. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że na razie nie są planowane zwolnienia w szpitalu, lecz jedynie „naturalne” odejścia osób, po nabyciu praw emerytalnych. Według posła Rząsy niezrozumiała jest sytuacja, gdy po likwidacji tylu łóżek w listopadzie szpital wykonuje kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia na poziomie 106 proc., a w grudniu zapada decyzja o wstrzymaniu planowych przyjęć pacjentów. W tej sprawie parlamentarzysta jeszcze w grudniu ub. roku wysłała oficjalne pytanie do marszałka województwa podkarpackiego Władysława Ortyla, któremu podlega przemyski szpital.
- Czy w związku z likwidacją szpitala miejskiego, a obecnie wstrzymaniu planowych przyjęć do szpitala wojewódzkiego, nie widzi pan marszałek realnego zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców Przemyśla i regionu - zapytał poseł Rząsa marszałka Ortyla. „Połączony szpital ma większy kontrakt z NFZ na świadczenia medyczne niż razem dwa dawne szpitale. W roku 2016 szpital miał przychody w wysokości 118,3 mln zł, natomiast do końca listopada ub. roku przychody stanowiły kwotę 175 mln zł. A więc kwestia finansowania przemyskiego lecznictwa znacznie poprawiła się. Wstrzymanie w grudniu ub. roku planowych przyjęć wynikało z wyczerpania środków finansowych (ryczałt) przeznaczonych przez NFZ na szpital przemyski w 2019 roku. Nie zagroziło to w żaden sposób życiu i bezpieczeństwu zdrowotnemu mieszkańców. Takie działania pod koniec roku kalendarzowego prowadzi wiele szpitali w Polsce" - twierdzi w odpowiedzi marszałek Ortyl.

Reklama