Archiwum aktualnościArchiwalne wydanie tygodniowe: 14.01-20.01.2019 r.
• Skontrolowano miejskie obiekty sportowe. Nie jest dobrze. To, że miejskie obiekty sportowe w Przemyślu są stare i „w ruinie”, że tak to można ująć słowami „klasyka”, to było wiadomo od dawna. Ale kontrolujących i opinię publiczną zdumiały wprost kompletny brak organizacji i radosne dopłacanie przez miasto do korzystania z tych obiektów przez komercyjne podmioty. Miasto już zmieniło zasady dofinansowywania rekreacji prywatnych podmiotów, radny Kowalski zapowiedział jeszcze dokładniejsze przyglądanie się temu, co dzieje się w POSiR, za to dyrektor tegoż, Robert Kazimir na temat braku organizacji wypowiadać się nie chciał, bo… najpierw musi sobie wszystko zobaczyć na monitoringu! Niezapowiedziana kontrola obiektów Przemyskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, na którą „pozwolili” sobie prezydent Wojciech Bakun i radni z Komisji Sportu z jej szefem Marcinem Kowalskim (Kukiz’15) na czele pozwoliła na rzetelną ocenę sytuacji. Niestety nie jest to ocena dobra. Jedne przyczyny są oczywiste: obiekty POSiR są zwyczajnie stare i wysłużone i jak to mówią cudów nie ma. W istocie: przemyska hala sportowa to obiekt zabytkowy, basen „przeżył” całe pokolenie, ale ledwie już „zipie” i może za chwilę odmówić całkiem posłuszeństwa, jak stałe lodowisko w końcu 2017 roku, stok narciarski działa, jest po możliwych modernizacjach, ale wszystko zależy od temperatury i wilgotności powietrza, czyli od natury, a nie od nas. Tyle o faktach, na które nie mamy wpływu. Są jednak jeszcze inne. Kontrolujący byli tak „bezczelni”, że ośmielili się odwiedzić obiekty POSiR-u w niedzielę, 6 stycznia. - Około godz. 12-13 na lodowisku było kilkadziesiąt osób, całe rodziny z dziećmi - relacjonował na specjalnej konferencji radny Marcin Kowalski. - A tymczasem punkt gastronomiczny przy lodowisku był nieczynny, a pracownik POSiR-u zapytany dlaczego tak jest nie umiał na to pytanie odpowiedzieć! Przypomnijmy, że było to Święto Trzech Króli, wszystkie sklepy były pozamykane! Skoro miasto podpisało umowę z prowadzącym punkt gastronomiczny, to chyba powinno być tam zapisane w jakich godzinach ten punkt jest czynny i powinny to być godziny pracy lodowiska - zauważył przytomnie szef Komisji Sportu. Dodajmy, że umowy tego rodzaju były podpisywane za rządów poprzednich władz Przemyśla. Co jest w nich zawarte nie wiedział szef POSiR-u Robert Kazimir, który zaczął kierować jednostką także za poprzedniej kadencji. - Muszę przejrzeć te umowy i obejrzeć zapis z monitoringu - wyznał szczerze na konferencji. Na stoku też podczas kontroli zastano „działalność widmo”. - Było ze 40 samochodów i mnóstwo ludzi, którzy się tam dosłownie błąkali - zdradził M. Kowalski. - Wszystko pozamykane, brak nawet dostępu do toalety! Mienimy się miastem turystycznym i taka mamy sytuację? - dopytywał szef Komisji Sportu. - Gdzie tu jakieś myślenie o tym turyście, zadbanie o niego? Brak czynnych punktów gastronomicznych czy dostępu do WC na obiektach POSiR-u to jednak nie wszystkie :kwiatki” odkryte podczas kontroli ich przez obecne władze przemyskie. Okazało się bowiem, że miasto całymi latami dopłacało radośnie do komercyjnej działalności szkółki pływackiej prowadzonej przez stowarzyszenie, która od rodziców dzieci uczących się w niej pływać ochoczo pobierała opłaty i równie ochoczo korzystała z tego, że miasto za darmo udostępniało jej miejski basen na tę działalność. Szkółce nie ma się co dziwić, jak dawali, to brała, ale skąd u poprzednich władz miasta zadłużonego na ponad 160 mln. złotych taki hojny gest? I dlaczego miało ten gest wobec akurat tej szkółki, gdzie dwie inne prowadzące taką samą działalność za wynajem miejskiego basenu musiały płacić? - Taka była umowa podpisana przez miasto z tym podmiotem - wyjaśniał Janusz Łukasiewicz, naczelnik Wydziału Sportu i Turystyki przemyskiego magistratu. Obecnie miasto zmieniło już zasady dofinansowywania do korzystania z miejskich obiektów sportowych i jedynie szkoły mają prawo do 50 - procentowej dopłaty. - Musi być sprawiedliwie i gospodarnie - podkreślił radny Marcin Kowalski. - Przemyśla nie stać na finansowanie komercyjnej działalności stowarzyszeń - dodał. Niezwykle smutne i dziwne, że dopiero obecna władza Przemyśla „wpadła” na to, bo poprzednia jakoś nie miała oporów przed podpisywaniem umów niekorzystnych dla miasta. (Super Nowości 24) |