Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 12.08-18.08.2000 r.

* W czwartek 17 sierpnia odbyła się Nadzwyczajna Sesja Rady Miasta Przemyśla. Pierwszą uchwałą, którą zajęli się radni, dotyczyła podziału Przemyśla na obwody do glosowania w wyborach prezydenckich. Już po pierwszych 30 minutach sesji okazało się, że radni nie są do podjęcia uchwały wystarczająco przygotowani, ogłoszono, więc półgodzinną przerwę. Przedłużyła się ona o 10 minut, a pierwszym wnioskiem po przerwie, był wniosek o ogłoszenie kolejnej przerwy. Radni zaproponowali sporo zmian - polegających głównie na przyporządkowaniu określonych ulic do innych obwodów, niż to zakładał projekt uchwały. Obecnie obwód wyborczy powinien, zgodnie z sejmową ustawą, liczyć do 3 tysięcy mieszkańców. Poprzednia ustawa mówiła o 3 tysiącach wyborców. Teraz, więc obwody będą mniejsze, a punktów do glosowania będzie więcej. Ustalono także wysokość zarobków dla nowo wybranego prezydenta miasta. Ostatecznie na prezydenckie pobory składać się będą: wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 4 550 zł, dodatek funkcyjny - 1 650 zł, dodatek specjalny na okres do 1 sierpnia 2001 r. w wysokości 2 062 zł oraz dodatek za tzw. wysługę lat w wysokości 17 proc. płacy zasadniczej. Łącznie prezydent otrzymywać będzie ok. 9 tys. zł. Opozycyjna AWS zarzucała członkom koalicji Samorządny Przemyśl - SLD ustanawianie zarobków ponad możliwości budżetu miejskiego, który jest tak dziurawy jak przysłowiowy szwajcarski ser.

* W piątek 11 sierpnia świętowali żołnierze. Po raz pierwszy w historii uroczystości odbyły się także w 14 Brygadzie Obrony Terytorialnej w Przemyślu. Nowa jednostka liczy ponad 400 żołnierzy służby zasadniczej i zawodowej. Brygada zastąpiła zlikwidowaną niedawno 14 brygadę pancerną. Z okazji święta Wojska Polskiego wiele osób zostało odznaczonych i awansowanych na wyższe stopnie. Major Tadeusz Skoczylas z 14 Brygady Obrony Terytorialnej oraz starszy chorąży sztabowy Mirosław Mazur i młodszy chorąży sztabowy Józef Zacharczyk z Wojskowej Komendy Uzupełnień otrzymali złote medale "Za Zasługi dla Obronności Kraju". Kilkadziesiąt osób spotkały awanse. Akty nominacyjne i gratulacje odbierali m.in. kapitanowie Wiesław Hałyk i Jacek Kojder z 14 Brygady Obrony Terytorialnej. Najbardziej wzruszeni byli kombatanci: 82 -letni Stanisław Bobko, 80-letni Stanisław Majowski, 77-letni Jan Kaliński i 76-letni Erazm Tchórzewski. Sędziwi panowie po wielu latach doczekali się awansu do stopnia podporucznika. Czwartą, kapitańską gwiazdkę otrzymał 72-letni Marian Kasprowicz.

* W ubiegły piątek przedstawiciele zarządu Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów Wojennych okręgu przemyskiego spotkali się z prezydentem Przemyśla Marianem Majką. W czasie spotkania rozmawiano na temat sytuacji członków związku oraz osób w nim niezrzeszonych. Rozmawiano także o możliwości współpracy. Wielokrotnie informowaliśmy o tym, że z niewielkich składek od zbieranych od swoich członków związek płaci miastu czynsz za zajmowany lokal. Apelowaliśmy do władz miasta o rezygnację z tej niewielkiej kwoty. Do tej pory jednak władze miasta nie chciały się na to zgodzić twierdząc, że w napiętym budżecie miasta liczy się każda złotówka. Może nowy zarząd miasta przychylniej potraktuje ten pomysł.

* Choć na kalwarię idzie się głównie w celach duchowych to nie należy zapominać o rzeczach koniecznych dla ciała. Właśnie z myślą o tym, kuchnie polowe dla pielgrzymów z Ukrainy - jest ich ponad dwa tysiące - ustawili żołnierze z 14 Brygady Obrony Terytorialnej z Przemyśla. Była zupa pomidorowa, tradycyjna wojskowa grochówka. Dobrze, że ktoś o tym pomyślał gdyż ceny w barach,  które usadowiły się na Kalwarii Pacławskiej nie są na kieszeń większości pielgrzymów z za wschodniej granicy.

* Feralnie zakończyła się pielgrzymka na Kalwarię Pacławską dla ponad 20 osób, które uległy zatruciu pokarmowemu. Do zdarzenia doszło w przedostatnim dniu pobytu na Kalwarii, w poniedziałek wieczorem. Karetki pogotowia musiały kursować kilka razy, aby zwieźć grupę chorujących osób, w tym kilkoro dzieci do przemyskich szpitali. Kilka osób odmówiło hospitalizacji i pozostało na Kalwarii. Przyczyną zatrucia pokarmowego u pielgrzymów było spożycie nieświeżych dań. Sprawą zajął się Sanepid. Przypomnijmy, że także rok temu służbom sanitarnym udało się wyeliminować z grona gastronomów osobnika, który piekl na ruszcie zepsute już kurczaki. Jednak mimo corocznych kontroli - kulinarnych oszustów nie brakuje. Grupa pielgrzymów powracających już do zdrowia jest tego najlepszym dowodem.

* Wierni kościoła rzymskokatolickiego mieli 15 sierpnia swoje święto - Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, zwane także świętem Matki Boskiej Zielnej. We wszystkich kościołach odbyły się świąteczne nabożeństwa, a Sanktuaria Maryjne zaroiły się od pielgrzymów. Najwięcej, bo ponad ćwierć miliona pielgrzymów wybrało się do Częstochowy. Były tam też reprezentowane niemal wszystkie parafie z przemyskiej archidiecezji. Przemyślanie wolą jednak odwiedzać nasze najbliższe sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej. Tym, którzy sami się na kalwarię nie wybrali, tradycja nakazuje witać ,,kalwaryjskich'', którzy 15 sierpnia po południu wracają do miasta. Tak było i we wtorek - pierwsi pielgrzymi pojawili się około godziny 13, a większość grup wróciła już po godzinie 15. Rozśpiewanych pielgrzymów witali na ulicach mieszkańcy miasta, a w kościołach czekali na nich parafianie.

* Oryginalne pomysły zawsze są w cenie. Mieszkaniec Nehrybki wymyślił coś, czego jeszcze w Przemyślu nie było, a przynajmniej w ciągu ostatnich 80 lat nikt czegoś podobnego nie widział. Otóż ten starszy pan kupił dwa konie i przepiękną dorożkę, która zamierza - jak to się mówi - świadczyć usługi dla ludności. Będzie wozić młode pary do ślubu i turystów po przemyskich zaułkach. Wejście 
w ten nowy w naszym mieście biznes tez będzie mocne: na razie dorożka poddawana jest ostatnim pracom renowacyjnym aż na ziemi kieleckiej. Kiedy będzie już gotowa do jazdy - właściciel zamierza zaprząc do niej konie i przyjechać do Przemyśla. Będzie to swojego rodzaju test, nie tylko na wytrzymałość środka lokomocji, ale i na popularność. O szczegółach niewątpliwie poinformujemy.

* Zakończyła się rozbiórka starego kościoła na Kmieciach. 15 sierpnia w nowym kościele została odprawiona msza święta. Historia kościoła jest bardzo ciekawa. Jest to, bowiem już trzeci kościół zbudowany w tym samym miejscu. Pierwszy powstał pod koniec lat 70-tych w ciągu jednej nocy - na świątynię przerobiono wtedy starą stodołę. Po kilku latach stodołę obudowano drewnianym kościołem, 
a starą budowlę rozebrano od środka. Ostatnio manewr powtórzono - wokół drewnianej świątyni zbudowano nowy, murowany kościół, a stary, deska po desce, rozebrano. Parafianie się cieszą. To pewnie już ostateczna wersja kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Polski.

* Choć od podpisania odpowiednich umów dotyczących wypłat odszkodowań za przymusową pracę w Niemczech i Austrii nadal nie do wszystkich dotarły informacje, kto może się ubiegać o wypłatę. Dla wszystkich zainteresowanych uruchomiono bezpłatne infolinie. Dla osób, które pracowały na terenie Niemiec jest to numer 0- 800- 100-900 a dla zatrudnionych na terenie Austrii 0- 800- 40- 50- 60. Oprócz tego o pomoc można zwrócić się na ulicę Barską 15 w Przemyślu lub zadzwonić na numer 016 670-48-77 w poniedziałki, środy i czwartki od 8- ej do 13- tej.

* Latem wzrasta aktywność mrówek. I to nie tylko tych pożytecznych ,,owadów gospodarnych", jak je określił Adam Mickiewicz, ale i tych, którzy kilka razy dziennie przekraczają granice, nosząc do Polski tańsze towary. Mrówki w Medyce szmuglują głównie alkohol i papierosy. Co innego na granicy ze Słowacją - tam prawdziwym przebojem tego roku jest cukier. Kosztuje od 1,50 do 1,80 zł za kilogram. Na przejściu granicznym w Barwinku mrówki są traktowane łagodnie. Z cukrem, mąką, piwem i mocnymi alkoholami wędrują tam i z powrotem. Na innych przejściach celnicy są surowsi. Szmuglu nie polecamy. Ale przejście w Barwinku - jak najbardziej.

* Wracamy na przejście graniczne w Medyce. Ciekawą przygodę przeżył tam ostatnio powracający ze Lwowa przemyślanin. Gdy przyznał się, co wwozi do Polski, wzbudził zdumienie celników po obu stronach granicy. Nie mogli wręcz uwierzyć w zawartość bagażu i długo dopytywali się, po co nasz rodak to wiezie i dlaczego. „Trefnym" towarem nie był ani krokodyl, ani lufa od czołgu, lecz... dwa bochenki chleba! Obywatel musiał przysiąc, że chleb wiezie nie, dlatego, iż w Polsce jest bieda, ale dlatego, że po prostu mu smakuje. A my przekonaliśmy się, ze celnicy mają zawodowo skrzywione spojrzenie na świat. „Chleba naszego powszedniego" nigdy by się nie spodziewali. A na beczkę spirytusu reagują znacznie spokojniej.

* Samochodowe kraksy nigdy nie są śmieszne. Jednak ta, do której doszło 15 sierpnia w Huwnikach, może rozbawić niejednego ponuraka. Przed południem mały fiat z rzeszowską rejestracją uderzył w drugiego malucha, rodem z Przemyśla. Nic się nikomu nie stało, bo i jak, skoro w autach nikogo nie było? Jeden kierowca zostawił auto, nad Wiarem i poszedł łowić ryby, a drugi wysiadł na chwilę i poszedł obserwować pielgrzymów. Nie zaciągnął jednak hamulca i maluch powoli stoczył się nad wodę, gdzie zahamował na drugim maluchu. Dziwna stłuczka miała kilku świadków, którzy dopiero po 20 minutach znaleźli panów kierowców. Panowie nie wezwali policji, bo pewnie nie chcieli jej rozśmieszać. A szkoda - dla drogówki byłaby to pierwsza w historii kraksa z udziałem dwóch zaparkowanych samochodów.

* W Woli Krzywieckiej zorganizowano ,,Zielone Wakacje". Była to prawdziwa gratka dla dzieci, które nigdzie nie pojechały na lato. W ramach „zielonych wakacji" dzieci mogły wspólnie się bawić pod opieką dorosłych, którzy zrobili wszystko, aby dzieci się nie nudziły. W miejscowej świetlicy każdego popołudnia dzieci malowały, rysowały, grały w gry planszowe i szkoliły się w robótkach ręcznych. Nie zabrakło słodyczy, upieczonych własnoręcznie przez miejscowe gospodynie. Najmłodszy uczestnik miał 5 lat, a najstarszy 16. Na zakończenie kilkutygodniowej akcji urządzono wspólne ognisko i dyskotekę dla wszystkich. Akcję zorganizowała opiekunka świetlicy w Woli Krzywieckiej pani Kazimiera Kwaśniak przy pomocy Gminnego Ośrodka Kultury w Babicach i kilku sponsorów.

* Zbliżają się dni patrona naszego miasta - św. Wincentego. Od 25 do 27 sierpnia, czeka nas wiele imprez o charakterze religijnym, kulturalnym i sportowym. Na inaugurację przewidziano koncerty zespołów wykonujących muzykę religijną. Wieczorem zaśpiewa popularny niegdyś piosenkarz, Bogusław Mec. W sobotę odbędzie się wieczór bardów, czyli pokaźna porcja poezji śpiewanej. W niedzielę przyjdzie pora na uroczystości religijne - w kościele Ojców Franciszkanów zostanie odprawiona msza święta, a po niej zaplanowano procesję ulicami miasta. Wincentiadzie będą towarzyszyć imprezy sportowe, m.in. turniej siatkówki plażowej i tenisa stołowego.

* W niedzielę 27 sierpnia na Zamku Kazimierzowskim odbędą się obchody 20-lecia Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych „Solidarność". Na uroczystym posiedzeniu zarządu regionu zasłużeni działacze otrzymają wyróżnienia i odznaczenia Premiera RP. Po południu na zamkowym wzgórzu atrakcje dla wszystkich mieszkańców miasta: wystąpi kapela podwórkowa, kabaret i zespół wojskowy. Razem z wojskowym zespołem przyjedzie wojskowa grochówka i będzie ją można zjeść absolutnie za darmo. Za niewielką opłatą dostaniecie też kiełbaskę z rożna. Obchodom będzie towarzyszyć rocznicowa wystawa: ,,20 lat Solidarności".

* Ochotnicza Straż Pożarna w Dynowie ma już 135 lat. Powołał ją w 1786 roku właściciel miasta, Grzegorz Antoni Ogiński, jako Gminną Straż Ogniową. 80 lat później przerodziła się ona w straż ochotniczą. W 1928 roku zarząd straży powołał orkiestrę dętą, a potem chór mieszany. Powstała też strażacka świetlica. W 1937 roku strażacy dostali pierwszą na dynowszczyźnie pompę motorową, kupioną przez miasto. W 1966 dynowianie ufundowali strażakom sztandar. W 1981 roku pobłogosławił ich Ojciec Święty. Od 5 lat dynowska straż jest włączona do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego. Przy jednostce działa teatr i orkiestra.

* San pochłonął kolejną ofiarę.17 sierpnia w okolicach mostu kolejowego utonął 16-letni chłopak. Do zdarzenia doszło około godziny 15. Młody człowiek kąpał się na środku Sanu i - jak zeznają świadkowie - nagle zniknął pod lustrem wody. Ekipa strażaków przez wiele godzin szukała ciała topielca. Znaleziono je dopiero następnego dnia w południe. Zdarzenie to może być przestrogą dla osób, które w czasie silnych upałów gwałtownie wskakują do wody. Wrogiem na plaży jest też alkohol. Pamiętajcie o tym. Statystyka i tak jest już przerażająca.

* W związku z wykonywaniem odnowy nawierzchni drogi krajowej nr 77 (dawna czwórka) na odcinku Przemyśl - Żurawica, Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych, Rejon Dróg Krajowych w Żurawicy prosi użytkowników dróg o ostrożną jazdę i zachowanie bezpieczeństwa w obrębie prowadzonych robót. Zamknięty jest także jeden pas ruchu na ulicy Węgierskiej, na odcinku od skrzyżowania z ul. Krzywiecką do skrzyżowania z ul. Jesionową. Prowadzone są tam prace drogowe. Obowiązuje ruch wahadłowy. Od 24 sierpnia do 9 września zostanie wyłączony z ruchu odcinek ul. Glazera od skrzyżowania z ul. Św. Jana do budynku nr 21. Będą tam prowadzone roboty remontowe. Zarząd Dróg Miejskich w Przemyślu prosi kierowców o ostrożną jazdę i przeprasza za zaistniałe utrudnienia.

* I jeszcze informacja dla tych, którzy lubią siedzieć z wędką nad wodą. Nawet, gdy komary tną jak opętane. Okazuje się, że czasem warto pocierpieć. Pewien zapalony wędkarz z Wyszatyc złowił ostatnio rybę, która mogłaby stać się trofeum niejednego mistrza wędki. Wędkarz przygotował zwykłą cienką żyłkę i haczyk, mając zamiar złowić leszcza. Kiedy spławik się poruszył - wędkarz ruszył do wody z typowym podbierakiem. Okazało się jednak, ze zdobycz się do niego nie zmieści. Naszemu bohaterowi z Wyszatyc udało się złowić amura o wadze 11 kg i długości 120 cm. Ryba pływała w wodach Sanu i została złowiona w Wyszatycach. I choć nie była to złota rybka, udało się jej chyba uszczęśliwić rybaka. Była to przecież największa ryba, jaka złowił w życiu.

Reklama