Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 30.04-13.05.2018 r.

• Niektórzy pacjenci onkologiczni z Przemyśla leczą się w tutejszym szpitalu lub w Rzeszowie, ale nie brak i tych, którzy wybierają Szpital Specjalistyczny w Brzozowie. Niestety, nie mogą tam dojechać bezpośrednio publicznym środkiem transportu. Pani Eugenia z Przemyśla ma 60 lat i nowotwór. Leczy się w Podkarpackim Ośrodku Onkologicznym w Brzozowie. - Jeżdżę PKS-em do Dynowa i tam przesiadam się na transport do Brzozowa - opowiada przemyślanka. - Jest to męczące, a jak się można domyślić, nierzadko bardzo źle się czuję - żali się kobieta. - Droga powrotna wygląda tak samo - dodaje. W istocie przemyski PKS nie oferuje bezpośredniego połączenia z Przemyśla do Brzozowa. Próbowaliśmy skontaktować się z jego szefem, ale jak na razie bezskutecznie. Zostaliśmy poproszeni o pozostawienie „namiarów” na siebie i poczekanie na kontakt. Nieoficjalnie wiadomo, że sytuacja PKS-ów w całym kraju jest, delikatnie mówiąc, nie najlepsza, a przewoźnik musi tak planować kursy i trasy, żeby nie być „do tyłu”. Jednak żeby wiedzieć, że jakiś kurs generowałby stratę, trzeba by zwyczajnie wysondować, ilu pasażerów byłoby chętnych na bezpośredni dojazd do Brzozowa. - Na pewno wielu - mówi z przekonaniem pani Eugenia. - Znam wiele osób z Przemyśla w takiej samej jak ja sytuacji - zapewnia. - Bezpośredni dojazd to byłaby dla nas ulga - dodaje. Pewnie każdy rozumie takie osoby, jak pani Eugenia i chciałby, by w ich chorobie ulżyć im choćby tym bezpośrednim dojazdem do szpitala, gdzie jeżdżą ratować życie. Może jednak szefostwo przemyskiego PKS-u przyjrzy się dokładniej tematowi i uzna, że choćby jeden bezpośredni kurs tam i z powrotem do Brzozowa się opłaci? Mamy nadzieję, że tak będzie... (Super Nowości 24)

Reklama