Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 12.03-18.03.2018 r.

• Znani przemyscy weterynarze urażeni przedstawieniem ich jako hycli. Leczą zwierzęta dzikie, egzotyczne, ale także te domowe, w tym skrzywdzone przez los i ludzi. Tym ostatnim po rekonwalescencji starają się, z dobrym skutkiem, znajdować kochające domy. Tymczasem jedna z fundacji zajmujących się losem zwierząt przedstawiła przemyską lecznicę w bardzo niekorzystnym świetle, zestawiając ze zdjęciem psa trzymanego w strasznych warunkach. Tylko że to nie jest zdjęcie z tego miejsca, nikt z fundacji tu nawet nie był. - Do tego zarzucono nam brak etyki lekarzy weterynarii, bo takowi nie powinni zajmować się oddawaniem zwierząt do adopcji - mówią rozżaleni weterynarze z „Ady”. W swoim artykule fundacja wymieniła „Adę” jako jeden z 24 ośrodków w Polsce, gdzie, jej zdaniem, weterynarze niezgodnie z prawem i etyką lekarską zajmują się nie tylko leczeniem zwierząt, ale także oddawaniem ich do adopcji. Mowa była o hyclach, a artykuł ilustrowało zdjęcie wychudzonego psa w błocie. - To sugestia, że nasi podopieczni mogą przebywać w takich warunkach - mówią weterynarze z „Ady”. - Bardzo krzywdząca - dodają. Do tego fundacja zapowiedziała zgłoszenie „hycli” - weterynarzy, w tym tych z „Ady” do Krajowej Izby Weterynaryjnej. - Mogą nas nazywać hyclami, ale zarzucanie nam braku etyki lekarskiej jest zwyczajnie obraźliwe - stwierdzają weterynarze z „Ady”: Radosław Fedaczyński i Jakub Kotowicz. Centrum Adopcyjne Lecznicy „Ada” w zeszłym roku przekazało do adopcji 300 bezdomnych psów i kotów. Na wszystko jest dokumentacja, domy, do których trafiają zwierzaki, stąd są sprawdzane. Warunki, w jakich są bezdomne zwierzęta czekające na adopcję, sprawdzić można bez trudu, bo nikt ich tu nie ukrywa, przeciwnie, serdecznie zapraszają. Na pytanie, czy rozważają oddanie sprawy artykułu fundacji do sądu, weterynarze odpowiadają: - Nie mamy czasu na sądowe sprawy, mamy sporo pracy - wyjaśniają. (Super Nowości 24)

Reklama