Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 16.08-22.08.2004 r.

Przemyśl

Władze są za zakazem
* Władze miasta chcą zakazać jakiegokolwiek handlu w niedziele i święta. To rozwiązanie bardziej radykalne od niedawnej inicjatywy "Solidarności", która dotyczyła tylko dużych sklepów. "Handel w dni wolne osiągnął w Przemyślu taką skalę, iż stał się dla właścicieli placówek handlowych normą, natomiast dla niektórych mieszkańców wręcz sposobem na spędzanie wolnego czasu" - uważa Stanisław Radyk, przewodniczący Rady Miasta, wnioskodawca uchwały, która ma zamknąć w niedziele i święta wszystkie sklepy w Przemyślu. Przewodniczący nie ma wątpliwości, że celem niedzielnej i świątecznej sprzedaży przez duże sieci handlowe jest pomnożenie zysku właścicieli, a nie zaspokojenie potrzeb ludności. Taki zapis Radyk proponuje umieścić w uzasadnieniu wprowadzenia uchwały. Propozycję popiera prezydent miasta Robert Choma. - Ludzie pracujący w firmach handlowych, na równi z pracownikami innych zakładów pracy, powinni mieć możliwość uczestniczenia w obchodach świąt narodowych i kościelnych. Pracownicy często są zmuszani do pracy w niedziele i święta - mówi prezydent. Projekt uchwały będzie omawiany na najbliższej sesji Rady Miasta, czyli na początku września.
- Po wprowadzeniu zakazu handlu w niedziele i święta mieszkańcy mieliby czas na bliższy kontakt z kulturą i sztuką, mogliby wyjść do kina, muzeum, na koncert, wystawę - przekonują wnioskodawcy. Dodają, że takie rozwiązanie od dawna funkcjonuje w innych państwach Unii Europejskiej, m.in. w Niemczech, Francji, Hiszpanii, Danii, Belgii, Grecji, Holandii.
- Szkoda mi tych dziewczyn, które muszą harować w niedzielę w supermarketach. Mały, osiedlowy sklep, otwarty w niedzielę, nie razi mnie tak bardzo. Jednak w Przemyślu w niedzielę, w dużych sklepach, można kupić artykuły przemysłowe, w tym m.in. budowlane, jak: cement, farby, wanny, muszle klozetowe. Taki handel powinien być zakazany - uważa Maria Wojtaszek, mieszkanka osiedla Kmiecie. (Nowiny)

* Z okazji Święta Wojska Polskiego Złote Medale Za Zasługi dla Obronności Kraju otrzymali żołnierze 14 Brygady Obrony Terytorialnej: mjr Andrzej Góras i mjr Tomasz Pałczak; Srebrne - kpt. Wiesław Hałyk, st. chor. szt. Roman Żarnowski, chor. szt. Jan Wac, st. sierżant. szt. Zbigniew Trojan oraz Marianna Urbaniak i Władysława Wróbel, Brązowe - mjr Andrzej Sarzyński, kpt. Bogusław Bałendo, kpt. Paweł Chruszczyk, kpt. Ryszard Nazimek, kpt. Tomasz Niedźwiedzki, kpt. Andrzej Pastuła, st. chor. Tadeusz Wnęk, chor. Janusz Czekierda, st. sierżant. Witold Szewczyk, st. plut. Mariusz Podolak oraz Wanda Kafafut, Marek Maciejowski, Barbara Narkun, Małgorzata Sało, Lucyna Skurnowicz, Grażyna Spodar, Maria Szewczyk i Anna Wójcik. Stanisław Kępczyński został wyróżniony Żłotym Medalem Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny, a Elżbieta Gniwek, Małgorzata Nowak, Stanisław Sałdan, Jerzy Serwin, Maria Solska, Lucyna Tuleja i Jan Warunek - Brązowym Mdalem. Awansowali (z dniem 15 sierpnia): kpt. lek. med. Andrzej Organ, st. chor. szt. Maciej Graczykowski, chor. szt. Mariusz Korab i chor. szt. Sławomir Korab oraz st. sierż. Witold Szewczyk. (Nowiny)

Czy niewidomi nadal będą mieli pracę?
* Spółdzielnia Niewidomych "Start" musi powalczyć ze zmorą nowych przepisów. Czy przetrwa trudny okres transformacji zakładów pracy chronionej? Czy niewidomi nadal będą mieli pracę? Przemyski "start" na pół wieku. Zajmuje się głównie produkcją wyrobów elektromechanicznych. Wtyczki, przedłużacze, wiązki eklektyczne, przyłącza i kostki znajdują nabywców zarówno wśród producentów sprzętu AGD, jak i hurtowników. - Staramy się bardzo, żeby utrzymać się na tym niełatwym rynku z naszymi produktami - mówi Andrzej Obszarny, prezes spółdzielni. - Na pewno nam trudniej niż, tym zakładom pracy, które zatrudniają zdrowych pracowników, ale nie narzekaliśmy dotąd. Tam, gdzie pracują niepełnosprawni wzrastają koszty pracy. Zakład Pracy Chronionej musi spełniać określone warunki. Poza zatrudnieniem wymaganego odsetka niepełnosprawnych jest także zobowiązany zapewnić inwalidom rehabilitację i opiekę lekarską. - Pomimo, że zatrudniamy osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności i to niewidome, stworzyliśmy warunki pozwalające nie tylko na produkcję, która znajduje nabywców, ale nawet wdrożyliśmy system ISO 9001 - podkreślił A. Obszarny. Nie było to łatwe. - Staramy się tak zorganizować produkcję, by można było pewne czynności dostosować do możliwości pracujących u nas niewidomych - opowiada prezes. Mino że normy ISO są surowe, jednak udało się . Spółdzielnia ma certyfikat jakości już od kilku lat. Kiedyś zakłady pracy chronionej miały ulgę w postaci zwrotu podatku VAT, później przepisy się zmieniły. Od początku tego roku firma o statusie zakładu pracy chronionej miała zapewnione dofinansowanie. jego wysokość zależna była od liczby zatrudnionych niepełnosprawnych i stopnia ich niepełnosprawności. - To było sprawiedliwe - ocenia A. Obszarny. - Firma dająca pracę wielu inwalidom mogła liczyć na większą pomoc. Po wejściu Polski do UE znów zmieniono przepisy. - Bez żadnego okresu przejściowego - podkreśla zirytowany prezes "Startu". - Po prostu ot tak dostosowano nasze prawo do unijnego, nie myśląc o ludziach. Akty prawne, które mają regulować warunki zatrudnienia niepełnosprawnych i przyznawania ulg zakładom pracy chronionej są niekompletne. Maja tylko ogólne założenia, które nie wiadomo jak należy wdrażać. - Prosty przykład: rozliczenie się z ponoszonych zwiększonych kosztów pracy niepełnosprawnego - tłumaczy A. Obszarny. - Nie wiadomo, jaka jest metoda naliczania tych kosztów, nikt jej nie podał - podkreśla. Rzecz w tym, że firma ma wykazać koszty dodatkowe, które ponosi na danym stanowisku zatrudniając na nim osobę niepełnosprawną w porównaniu z kosztami, które poniosłaby zatrudniając zdrowego pracownika.
- Nie wiemy, jak to robić, według jakiego algorytmu liczyć koszty - martwi się prezes "Startu". Spółdzielnia zawsze na pewnych stanowiskach zatrudniała inwalidów. Jak ma więc teraz porównać koszty ich pracy z kosztami zatrudnienia zdrowych? - Przecież nie posadzę na tym stanowisku pracy zdrowego pracownika, żeby sprawdzić dzień, czy dwa jego wydajność - ilustruje paradoksalną sytuację A. Obszarny. Całkiem zresztą możliwe, że osoba zdrowa, ale nie znająca danego stanowiska pracy wykazałaby się ... mniejszą wydajnością pracy, czyli generowałaby hipotetycznie większe koszty niż inwalida. Na razie spółdzielnia pobiera zaliczkowo dofinansowanie, z którego ma się rozliczyć zgodnie z obowiązującymi przepisami do 15 lutego przyszłego roku. - Nie wiem, czy nie będziemy musieli tej zaliczki zwrócić. Na razie zaangażowaliśmy pracowników do opracowania metody naliczania kosztów pracy. Ma się rozumieć ze szkoda dla pracy, którą normalnie wykonują, ale co mamy zrobić? - pyta retorycznie prezes. Nikt jednak nie gwarantuje, że metoda, którą obrali, okaże się dobra i zostanie zaakceptowana. (Super Nowości)

* Kiedy na przemyskiej żwirowni skuter wody roztrzaska komuś głowę, opamiętają się wszyscy: właściciel terenu, właściciele skuterów, policja... Póki co zabawa trwa. Zabije - nie zabije, zabije - nie zabije... Mimo uchwały rady gminy o zakazie korzystania na wyrobisku w Ostrowie ze sprzętu pływającego o napędzie silnikowym, w upalny letni dzień można tam zobaczyć po dwa, trzy ścigające się skutery. Ryk silnika i smród spalin. Młody chłopak na skuterze wyraźnie popisujący się przed grupką rozchichotanych nastolatek ma problem z utrzymaniem równowagi. Nie wiadomo, czy wcześniej był w pobliskim barze. Na szczęście udaje mu się nie wpaść do wody. Skuter płynie po żwirowni coraz szybciej i szybciej. Głowy kąpiących się na wyrobisku ludzi ledwo wystają z wody. Zauważy i ominie, czy nie zdąży?... Takie obrazki tego lata na przemyskiej żwirowni to codzienność. Jedne skutery są prywatne, inne należą do właściciela baru i wypożyczalni ... rowerów wodnych. Wypożyczalnia działa legalnie, na podstawie umowy z gminą wiejską Przemyśl, właścicielem terenu. W umowie nie ma oczywiście mowy o wypożyczaniu skuterów (oficjalnie służą one właścicielowi wypożyczalni tylko do celów ratowniczych), nieoficjalnie - można się dogadać. Potwierdził to jeden z właścicieli interesu, kiedy zaprzyjaźniony z redakcją turysta telefonicznie zapytał o możliwość skorzystania ze sprzętu: - No, wie pan, formalnie nie wypożyczam, ale jakby nie było dużo ludzi... Wójt gminy Przemyśl Józef Mazurkiewicz jest zaskoczony: - Wypożycza?! Tego nie mamy w umowie! Będę musiał interweniować, tak nie może być... Mamy przecież uchwałę rady wyraźnie zakazującą używania na żwirowni wszelkiego rodzaju sprzętu pływającego z napędem silnikowym! (Życie Podkarpackie)

* - Młodzieńcy na deskorolkach wykorzystują pomnik Orląt Przemyskich jako tor jazdy z przeszkodami - alarmują oburzeni przemyślanie. Szczególnie bliskie im miejsce pamięci jest pomalowane sprayem i po prostu brudne. Przy usytuowanym w samym centrum Przemyśla pomniku Orląt Przemyskich można spotkać codziennie chłopców jeżdżących na deskorolkach.
- Wielu z nich skacze po stopniach i innych elementach pomnika - oburza się mieszkaniec Przemyśla. - Młodzieńcy dewastują okładzinę z piaskowca. Najgorsze, że bezkarnie niszczą i znieważają miejsce pamięci narodowej. Przemyślanie mają też za złe władzom miasta, że nie interesują się pomnikiem. - Ludzie rządzący Przemyślem pojawiają się tam tylko z okazji Święta Niepodległości. Nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć, co się tam dzieje na co dzień - mówią mieszkańcy. Pomalowany sprayem i brudny pomnik nie przynosi chluby gospodarzom miasta. - Na pewno uczulimy miejskich strażników, aby pojawiali się częściej przy pomniku - zapewnia Witold Wołczyk z Biura Prezydenta Miasta Przemyśla. (Nowiny)

Szwejk prosi o wsparcie
* Tylko od zaangażowania mieszkańców Przemyśla zależy, czy na Rynku "usiądzie" Dobry Wojak Szwejk. O idei postawienia figury Szwejka w obrębie przemyskiego Rynku pisaliśmy nieraz. Dobry Wojak stoi już obok pompy przy stacji kolejowej w Humennym (Słowacja), w Sanoku i przed Kawiarnią Wiedeńską we Lwowie, a do Przemyśla jakoś nie ma szczęścia, choć gdzie jak gdzie, ale właśnie tutaj powinno być jego miejsce. Od kilku lat Towarzystwo Dobrego Wojaka Szwejka walczyło o to z różnym skutkiem, ale teraz - używając języka panującego w ck armii - jest naprawdę bliskie viktorii. Mieszkający w Radomiu, ale związany z Przemyślem artysta rzeźbiarz Jacek Szpak wykonał świetny projekt haszkowego bohatera. Projekt został zaakceptowany przez kompetentne władze miejskie, znane jest też miejsce, w którym ma stanąć, a właściwie usiąść Szwejk. Zgromadzono już materiał potrzebny na odlew, a jeden z przemyskich ludwisarzy, pan Sobol, obiecał, że podejmie się tego zadania. Niestety wszystkiego nie da się wykonać w czynie społecznym. Dlatego też Towarzystwo Dobrego Wojaka Szwejka zwraca się z prośbą do mieszkańców miasta i właścicieli działających tu firm o pomoc finansową. Teraz już tylko od ich szczodrości zależy, czy miasto wzbogaci się o kolejną atrakcję. Szwejk jak na dzielnego wojaka przystało, będzie siedział na skrzynce amunicyjnej. Artysta usadowił go tak, żeby obok niego znalazło się miejsce dla kogoś, kto chciałby się sfotografować z legendarnym ck wojakiem, a na sporych rozmiarów skrzynce znajdzie się miejsce na nazwiska i nazwy firm ewentualnych sponsorów. Dla tych, którzy chcieliby wspomóc tę inicjatywę, podajemy numer konta Przemyskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka: Bank Millennium o/Przemyśl Pl 27116022020000000035379128 (z zaznaczeniem - na figurę Szwejka) oraz kontakt: prezes Stowarzyszenia Jan Hołówka, tel. 0 603 078 490. (Życie Podkarpackie)

PiS będzie liczył
* Komitet Miejski Prawa i Sprawiedliwości chce podsumowania strat poniesionych przez Przemyśl w czasie II wojny światowej. Ma to być odpowiedzią na coraz częstsze żądania niemieckich organizacji ziomkowskich domagających się do Rządu RP zadośćuczynienia za pozostawione po wysiedleniu majątki. Inicjatywa przemyskiego koła PiS jest pierwszą tego rodzaju propozycją na Podkarpaciu i drugą w kraju. Z pierwszą wystąpił prezydent Warszawy, Lech Kaczyński. - Uważamy, że niedopuszczalne żądania niemieckich organizacji typu Powiernictwo Pruskie i jemu podobne są jawnym przejawem chęci zaprzeczenia faktom historycznym - powiedział Bogusław Zaleszczyk, pełnomocnik koła miejskiego PiS w Przemyślu. - To nie Polska wywołała II wojnę światową i nie Polska decydowała o nowym podziale Europy w Jałcie. Niemieckie organizacje zdają się o tym zapominać - zauważył. Podsumowanie strat wojennych poniesionych przez Przemyśl nie powinno jednak, zdaniem członków przemyskiego koła PiS, ograniczać się do tych spowodowanych przez okupację niemiecką. - Podkarpacie jest regionem szczególnym - podkreślił B. Zaleszczyk. - Było okupowane w jednym czasie przez dwóch okupantów: niemieckiego na zachodzie Sanu i radzieckiego na wschodzi. Skutki działań wojennych są odczuwalne w regionie do dziś, dlatego chcemy sprawiedliwego obliczenia strat, zarówno spowodowanych przez niemiecką, jak i radziecką okupację. Przemyski PiS liczy, że z podobną inicjatywą wystąpią również inne miasta na Podkarpaciu i w całym kraju. - Chcemy dać przykład. Tak, jak nam dała przykład Warszawa - powiedział B. Zaleszczyk. - Polacy nie powinni dać się zastraszyć i pozwalać na manipulacje faktami historycznymi. Wniosek o wprowadzenie podsumowania strat do porządku obrad na najbliższej sesji rady miasta wpłynął do prezydenta. (Super Nowości)

J A R O S Ł A W

* Kamienica Orsettich, unikatowy zabytek w skali europejskie, może się zawalić. Władze miasta nie mają pieniędzy na gruntowny remont. Potrzeba 3,5 mln zł. Pochodząca z przełomu XVII i XVIII wieku Kamienica Orsettich to jeden z najpiękniejszych budynków mieszczańskich nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Obecnie jest siedzibą muzeum. Od wielu lat zabytkowa budowla znajdował się w złym stanie technicznym. Teraz zauważono pęknięcia fundamentów, sufitów i ścian, co świadczy o postępującej degradacji całej konstrukcji.
- Rzeczywiście kamienica jest zagrożona - przyznaje Janusz Dąbrowski, burmistrz Jarosławia. - Prowadzimy prace, które mają zatrzymać proces niszczenia, ale to stanowczo za mało. Konieczny jest remont. Jego koszt przekracza 3,5 miliona złotych. Nie mamy takich pieniędzy. Aby uratować kamienicę należy wymienić podbudowę powierzchni otaczającego ją bruku. Teraz po każdorazowych opadach deszczu woda przedostaje się w głąb gruntu i wymywa less, na których posadowiono fundamenty budynku. To powoduje jego zapadanie.
- Samodzielnie nie podołamy takiej inwestycji - dodaje Tadeusz Pijanowski, zastępca burmistrz. - Przygotowaliśmy już wnioski o pieniądze z Unii Europejskiej. Liczymy, że zostaną pozytywnie rozpatrzone. Nie tylko Kamienica Oresttich znajduje się w niebezpieczeństwie. Zagrożone są również inne budynki usytuowane na starówce, pod którą ciągną się podziemne korytarze. Wszystkim im szkodzą drgania wywoływane przez przejeżdżające samochody. Z tego względu od czerwca 2005 roku jarosławski rynek stanie się całkowicie niedostępny dla zmotoryzowanych. (Nowiny)

Niemiecka młodzież na rybach
* Na zaproszenie władz powiatu jarosławskiego, w dniach 2-12 sierpnia br., przebywała na specjalnie zorganizowanym obozie wędkarskim grupa młodzieży z niemieckiego powiatu Schonebeck wraz z opiekunami. Młodzi Niemcy w wieku 13-16 lat (kwaterujący w Laszkach wspólnie z młodzieżą tutejszego gimnazjum i gimnazjum w Pełkiniach) - poznawali okoliczne łowiska: stawy rybne i rzeki. Uczestniczyli też w międzynarodowych zawodach wędkarskich przeprowadzonych zgodnie z regulaminem PZW i poznawali Podkarpacie, zwiedzając m.in. Jarosław i muzeum w Łańcucie. Wielką atrakcją był dla nich przejazd kolejką wąskotorową z Przeworska do Dynowa oraz wyprawa w Bieszczady. Obóz został przygotowany przez LKS "Hetman "Laszki" i Laszeckie Stowarzyszenie Społeczne - wspieranych przez dyrekcję i grono nauczycielskie Gimnazjum w Laszkach, Gospodarstwo Agroturystyczne Łukasza Jakubczyka, stadninę koni Józefa Babisia, Koło PZW "SAN" w Jarosławiu i Mleczarnię w Trzebownisku, która ofiarowała obozowiczom swoje wyroby. Powiat jarosławski od kilku lat współpracuje z niemieckim powiatem Schonebeck, a jedną z form tej współpracy jest właśnie wymiana grup młodzieżowych, co nie tylko zacieśnia partnerskie stosunki między obu samorządami, ale równie dobrze rokuje też przyszłej współpracy w wielu innych dziedzinach, w tym gospodarczej. Warto przy tym wspomnieć, że podobne inicjatywy podejmują również gminy powiatu jarosławskiego. Dla przykładu Laszki, w których gościli teraz młodzi Niemcy, współpracują z ukraińską gminą Szkło i niedawno złożyły wniosek o dofinansowanie z Funduszu PFARE budowy ośrodka współpracy polsko-ukraińskiej, który miałby powstać na bazie starej szkoły podstawowej w Laszkach. (Super Nowości)

P R Z E W O R S K

Kiepska wizytówka miasta
* Podróżni przyjeżdżający pociągami do Przeworska są zaskoczeni tym, co widzą na stacji kolejowej. Upstrzone gryzmołami ściany dworca, ponury tunel i zdewastowany parowóz - oto pierwsza wizytówka miasta, które nie tak dawno słynęło w kraju jako mistrz gospodarności.
- Kilka dni temu po dłuższej przerwie przyjechałem do rodzinnego Przeworska - mówi pan Janusz z Krakowa. - Byłem niemile zaskoczony tym, co zobaczyłem na terenie dworca kolejowego. Już samo wejście do ciemnego tunelu sprawia okropne wrażenie. Trudno też nie zauważyć wykonanych sprayem wulgarnych napisów na ścianach. Budynek dworca wygląda tak, jakby brakowało mu dobrego gospodarza.
- Wiadomo, że PKP mają problemy finansowe, ale w przypadku dworca w Przeworsku nie trzeba przeprowadzać kosztownego remontu, wystarczy poprawić jego ogólną estetykę - dodaje były mieszkaniec Przeworska. Jego zdaniem wystarczyłoby trochę farby i dobrych chęci.
- Jeszcze w tym roku zajmiemy się poprawą wizerunku przeworskiego dworca - zapewnia Józef Wysopal, z-ca dyrektora ds. eksploatacyjnych Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Krakowie. - Na generalny remont raczej nie znajdziemy pieniędzy. (Nowiny)

* Jak długo jeszcze mamy się obywać bez obwodnicy? - pyta wzburzony przeworszczanin. - Ciężarówki jadą przez centrum miasta. Smrodzą i kopcą nam nosy, a korki są niebotyczne - wyrażał swoje niezadowolenie.
- Sprawa braku obwodnicy i związanych z tym problemów jest znana od dłuższego już czasu. Przez Przeworsk prowadzi bowiem główna trasa na przejście graniczne w Korczowej - Powiedział nam zastępca burmistrza Przeworska, Leszek kisiel. - Od 3 lat czynimy starania o budowę obwodnicy i nie są one bezowocne - wyjaśnia. - Mamy już ustaloną lokalizację i projekt tej inwestycji. Obecnie są one uzgadniane z Generalną Dyrekcją Dróg krajowych i Autostrad. Jeśli zostanie zaakceptowana, poczynimy kroki ku wykupieniu gruntu pod obwodnicę. Całość będzie finansowana z budżetu krajowego. Koszt inwestycji jest ogromny i wynosi 60 mln zł. Mamy nadzieję, że uda się rozpocząć budowę już w 2006 roku. Potrwa zapewne nie mniej niż półtora roku, może dwa lata. Można się zatem spodziewać obwodnicy w 2008 roku. (Super Nowości)

R E G I O N

Mało pieniędzy na stypendia
* Nie wystarczy pieniędzy dla wszystkich uczniów i studentów, którzy starają się o stypendia z UE. Przyznane kwoty zostaną wypłacone z co najmniej miesięcznym opóźnieniem. Powód - brakuje wzorów umów, które wojewoda musi podpisać z marszałkiem. Polska jako jedyny kraj przyjęty w b.r. do Unii Europejskiej wynegocjowała stypendia swoich dla uczniów i studentów. 250 zł miesięcznie mogą otrzymać uczniowie szkół ponadgimnazjalnych ze wsi i małych miast, a 350 zł studenci z biednych. Do starostw wpłynęło 81 tys. wniosków. Żeby dla wszystkich wystarczyło pieniędzy trzeba będzie obniżyć wysokość stypendiów. Od 50 - 100 zł na ucznia i do 200 zł dla studenta.
- Jest pięć razy mniej pieniędzy dla studentów niż dla uczniów - szacuje Adam Kozak, naczelnik Wydziału Spraw Społecznych Starostwa Powiatowego w Rzeszowie. - Wnioski o stypendia złożyło u nas 1600 studentów. Jeżeli wszystkim przyznalibyśmy po 110 zł, nie starczyłoby pieniędzy dla studentów z pozostałych 24 powiatów naszego województwa. W 70 - 80 proc. wniosków dochód na osobę w rodzinie nie przekracza 300 zł miesięcznie (w gm. Kołaczyce k. Jasła to 200 zł). W pow. rzeszowskim w 6 proc. starających się o stypendia studentów wynosi on mniej niż 50 zł na osobę w rodzinie. Aby dostać stypendium dochód na osobę w rodzinie nie może przekraczać 504 zł. Tym dotkliwsze są opóźnienia w wypłacie stypendiów. Żeby urzędnicy mogli wypłacać pieniądze, wojewoda musi podpisać z marszałkiem województwa specjalną umowę. Dotychczas brakowało wzorów umów i załączników. - Większość wojewodów podpisze umowy z marszałkami jeszcze w sierpniu. (Nowiny)

Komary atakują
* Nęci je woń potu i perfum. Odstrasza zapach mięty. Komary coraz bardziej dają się nam we znaki. Ulewne deszcze i powodzie spowodowały prawdziwą plagę.
- Coraz więcej osób przychodzi i pyta o środki chroniące przed ukąszeniami tych owadów - mówi Krystyna Trojnar z rzeszowskiej apteki na ul. 3 Maja. - Większe zainteresowanie preparatami przeciwko komarom zaczęło się po deszczach i powodzi - dodaje farmaceutka. Zdaniem epidemiologa Janusza Kaliszczaka liczne ukąszenia komarów mogą być równie groźne dla zdrowia jak ukąszenie pszczoły czy osy. - Wtedy jad komara może silnie uczulić, powodując groźne powikłania. Szczególnie ostrożni powinni być alergicy. Komary występujące w Polsce są w stanie przenosić także niektóre odmiany malarii - Przypadki tej choroby odnotowano w Polsce po raz ostatni pod koniec lat 50. minionego stulecia - mówi Janusz Kaliszczak. Jeśli chcemy uniknąć ukąszenia, lepiej przed wyjściem z domu zrezygnujmy z obfitego skrapiania się perfumami. Owady przyciągają też niektóre leki. Gdy dojdzie do ukąszenia, lepiej się nie drapać! Zwłaszcza po twarzy. - Grozi to stanem zapalnym skóry, po którym może zostać ślad. Taką samą ulgę przyniesie okład z lodu - radzi Joanna Makarewicz, właścicielka salonu kosmetycznego. Komary lubią szczególnie miejsca chłodne i wilgotne. Dlatego jeśli chcemy się ich pozbyć, usuńmy z ogrodu czy balkonu nieprzydatne wiadra, beczki z wodą, itp. (Nowiny)

* Od 12 euro do 2 tysięcy zwrotu żądają mieszkańcy regionu, którzy leczyli się za granicą. Na razie podkarpacki oddział NFZ pozytywnie rozpatrzył 3 wnioski. Na zwrot pieniędzy trzeba będzie jednak poczekać. Do podkarpackiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia trafiło 15 wniosków o zwrot kosztów leczenia w krajach Unii Europejskiej. Są to podania osób, które zapłaciły za opiekę lekarską za granicą i teraz jako ubezpieczeni chcą swoje pieniądze odzyskać. Są zaskoczeni, że w niektórych krajach usługi lekarskie wymagają współpłacenia.
- Wracający z zagranicy często mieli przy sobie uprawniający do opieki formularz E-111, ale zażądano od nich opłaty za leczenie - informuje Urszula Ziomek z podkarpackiego NFZ. - Koszty zostaną im zwrócone w takiej części, jaka się należy w danym kraju. Z takiej refundacji skorzysta np. mieszkaniec Dębicy, któremu w Niemczech zrobiono zabieg rozbijania kamieni nerkowych za ponad 2 tys. euro. Tamtejsi lekarze potwierdzili, że przypadek był nagły i pacjentowi nie można było podać środków przeciwbólowych. NFZ pokryje koszty niemal w całości. Pacjent zapłaci tylko 30 euro za 3 dni pobytu w szpitalu. Większość wniosków o refundację dotyczy prostych usług lekarskich. Konsultacja z lekarzem na Słowacji kosztuje ok. 12 euro, a w Paryżu - 23. Za wyciągnięcie kleszcza w Niemczech trzeba zapłacić 20 euro więcej niż za chirurgiczne szycie przedramienia. Na razie wnioski rozpatrywane są pozytywnie. Nie wiadomo, jak długo pacjenci poczekają na wypłatę pieniędzy. - Najpierw musimy oszacować koszty leczenia zagranicznego dla całego kraju - mówi Michał Rabikowski z warszawskiej centrali NFZ. Nie mogą też spać spokojnie osoby, które dzięki formularzowi E-111 uzyskały bezpłatną pomoc lekarską we Francji lub Belgii. Kiedy rachunki dotrą z zagranicy do Polski (wrzesień/październik), NFZ prześle je pacjentom do domu. Trzeba będzie zapłacić samemu, a dopiero potem pisać wniosek o zwrot kosztów. (Nowiny)

* Zmieniły się zasady przekraczania granicy ze Słowacją w punktach małego ruchu granicznego. Turyści odwiedzający Bieszczady nie mogą już ich przejechać samochodem, pokazując jedynie dowód osobisty lub paszport. Muszą mieć zameldowanie tymczasowe w pasie przygranicznym. Na dowód osobisty można było przekraczać granicę samochodem w okresie od 1 maja 2004 roku do 12 sierpnia. Do wcześniejszej, bardziej restrykcyjnej interpretacji przepisów wrócono po wspólnych polsko- słowackich ustaleniach. Dla wielu turystów nowa interpretacja jest zaskoczeniem. Tylko na przejściu w Radoszycach koło Łupkowa z przekroczenia granicy rezygnuje codziennie około stu turystów. W Bieszczadach są cztery punkty małego ruchu granicznego ze Słowacją: Radoszyce, Jaśliska, Ożenne oraz Barwinek. Tylko w tym ostatnim, gdzie jest także zwykłe przejscie graniczne, turyści nie posiadający zameldowania w pasie przygranicznym mogą przejechać na Słowację samochodem.

Kronika kryminalna

"Król Artur" w zbiorniku paliwa
* 1580 sztuk płyt DVD o wartości celnej 83.749 zł ujawnili celnicy z przejścia drogowego w Korczowej - informuje Krystyna Mielnicka, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu. Cały przemyt ukryty był w zbiorniku paliwa samochodu marki "OPEL KADETT", którym wjeżdżał do Polski 29-letni Jurij z Pustomytego na Ukrainie. "Odnotować należy, że w całości przemycanych płyt aż 1540 płyt było z nagraniem filmu "Król Artur" - dodaje Mielnicka. Do sprawy karnej skarbowej wszczętej przeciwko w/w osobie zajęto nie tylko ujawnione płyty, ale także samochód służący do popełnienia przestępstwa oraz 1000 zł na poczet grożącej kary grzywny. Wystąpiono także z wnioskiem do Straży Granicznej o anulowanie wizy wjazdowej do Polski.

* W weekend policjanci z sekcji kryminalnej ujęli dwóch mieszkańców powiatu jarosławskiego: 28-letniego Grzegorza i 18-letniego Mariusza. Obaj w lipcu br. włamali się do czterech samochodów zaparkowanych na ulicach Przeworska. Z każdego zabrali radioodtwarzacz.

* W sobotę właściciel mieszkania przy ulicy Smolki w Przemyślu zgłosił policji, że nieznany sprawca ukradł mu z szafy prawie 4 tysiące złotych. policjanci prowadzą dochodzenie.

* Funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu zatrzymali złodzieja, który pośrednio okradał bezdomnych. Zatrzymanym w miniony wtorek (17 bm.) około godz. 14 jest 44-letni mieszkaniec Jarosławia. Nieco wcześniej ukradł on spod Schroniska im. Brata Alberta przy ul. Jasnej w tym mieście spalinową kosiarkę do trawy, którą podopieczni schroniska (a więc bezdomni) używali do porządkowania terenu wokół miejsca swojego pobytu. Kradzież kosiarki, o wartości około 300 zł, zauważył pracownik tej placówki, który natychmiast powiadomił policję i opisał sprawcę. Niestety, nie udało się odzyskać złodziejskiego łupu, który złodziej zdążył przed zatrzymaniem gdzieś ukryć w nieustalonemu, na razie, paserowi.

* Z wtorku na środę tuż po północy policyjny patrol w Przemyślu zatrzymał 18-letniego rowerzystę, mieszkańca tego miasta. Po skontrolowaniu okazało się, że młodzieniec miał 0,6 promila alkoholu we krwi. Został zatrzymany.

Reklama